26-12-2005, 23:05
Witam Winnych Siostry i Braci!
Jestem Forumowym nowicjuszem dlatego z pokorą przepraszam Forumowych weteranów za mą śmiałość w zainicjowaniu tak hucznego tematu.
Otóż w lutym b.r. szykując miejsce dla szlachetnych przetworów, na piwnicznych półkach odkryłem sporą ilość sędziwych (5-8 letnich) syropów i kompotów. Wrodzona oszczędność nie pozwoliła mi ich ot tak sobie po prostu wyrzucić. Postanowiłem przetworzyć je na w miarę słodkie wino stołowe.
8 litrów uzyskanych soków zlałem do pojemnika o poj 15l.
Blg 16,5.
MD Uniwersalna z Biowinu.
Przez trzy pierwsze dni piana wali z rurki jak dym z komina. Muszę rozdzielić płyn na dwa pojemniki. Skutkuje. Znowu łączę płyny w jednym pojemniku i zakładam rurkę. Drożdże szumią jak Bałtyk jesienią ale nie mai ani jednego bulknięcia!
Pojemnik szczelny, postanawiam dać drugą dawkę cukru. Podczas wlewania syropu nastaw się zapienił a podmuch gazu zatkał mi dech w piersiach! CO2 był przetrzymywany przez cząsteczki płynu i dopiero po jego zamieszniu został uwolniony.
Taka sytuacja trwała przez trzy miesiące - ani jednego bulknięcia a nastaw pracował (wiem po odczytach Blg). W końcu dałem za wygraną i odciągnąłem wino do butelek ciśnieniowych+korek+drucik. W piwnicy fermentowało sobie dalej.
Teraz jedną buteleczkę otworzyłem (huk był okrutny). Całkiem niechcący mam na Sylwestra naprawdę smacznego szampana. Przepraszam, wino musujące.
Nie wiem dlaczego wino podczas zasadniczej fermentacji zatrzymywało gaz w sobie. Może komuś też przytrafiła się taka przygoda i znalazł na to wytłumaczenie?
Jestem Forumowym nowicjuszem dlatego z pokorą przepraszam Forumowych weteranów za mą śmiałość w zainicjowaniu tak hucznego tematu.
Otóż w lutym b.r. szykując miejsce dla szlachetnych przetworów, na piwnicznych półkach odkryłem sporą ilość sędziwych (5-8 letnich) syropów i kompotów. Wrodzona oszczędność nie pozwoliła mi ich ot tak sobie po prostu wyrzucić. Postanowiłem przetworzyć je na w miarę słodkie wino stołowe.
8 litrów uzyskanych soków zlałem do pojemnika o poj 15l.
Blg 16,5.
MD Uniwersalna z Biowinu.
Przez trzy pierwsze dni piana wali z rurki jak dym z komina. Muszę rozdzielić płyn na dwa pojemniki. Skutkuje. Znowu łączę płyny w jednym pojemniku i zakładam rurkę. Drożdże szumią jak Bałtyk jesienią ale nie mai ani jednego bulknięcia!
Pojemnik szczelny, postanawiam dać drugą dawkę cukru. Podczas wlewania syropu nastaw się zapienił a podmuch gazu zatkał mi dech w piersiach! CO2 był przetrzymywany przez cząsteczki płynu i dopiero po jego zamieszniu został uwolniony.
Taka sytuacja trwała przez trzy miesiące - ani jednego bulknięcia a nastaw pracował (wiem po odczytach Blg). W końcu dałem za wygraną i odciągnąłem wino do butelek ciśnieniowych+korek+drucik. W piwnicy fermentowało sobie dalej.
Teraz jedną buteleczkę otworzyłem (huk był okrutny). Całkiem niechcący mam na Sylwestra naprawdę smacznego szampana. Przepraszam, wino musujące.
Nie wiem dlaczego wino podczas zasadniczej fermentacji zatrzymywało gaz w sobie. Może komuś też przytrafiła się taka przygoda i znalazł na to wytłumaczenie?