19-08-2008, 22:41
Malem nie brac udzialu w dyskusji. ale wypowiedz larzwo pokazala cos co takze mi sie marzy...
Czy można? [Zgoda SWiMP -wyjątek.]
|
19-08-2008, 22:41
Malem nie brac udzialu w dyskusji. ale wypowiedz larzwo pokazala cos co takze mi sie marzy...
22-08-2008, 22:27
Cytat:Wysłane przez larzwoWitam.. Nie straszę prewencyjnie, tylko przekazuję "za i przeciw". Można zrobić doskonały trunek, można" trudnopijalny", lub szkodliwy - zupełnie jak z winami. Co do BiHP - pozostanę przy mojej opinii. - Pozdrowienia. M.
24-09-2008, 08:46
@Gandalf
Z reguły nie mam czasu na duperele ale jak usłyszałem o dekrecie monopolowym wydanym za świata przez Napoleona (1908r)i elitarnej szkole wytwarzania napojów to mocno się ubawiłem. Człowieku przypominasz mi dzwon. Wiesz dlaczego bije- bo jest pusty. Przekonany jestem że twoja wiedza na temat produkcji wina jest diametralnie inna niż wytwarzania etanolu. Popytaj forumowiczów, ilu jest cichych bibromierzy. Siwa broda Ci zsiwieje. A co do tej drogiej i skomplikowanej aparatury to dobrą destylarkę czy rektyfikator można kupić lub jak kto woli zrobić za jakieś 500zł. Podobno jesteś kimś ważnym na tym forum a opowiadasz pierdoły. Moja wiedza pochodzi od osób zaangażowanych wokół PIWiW i to one uczyły mnie jak wzmacniać likierowe wina. A zresztą marnować tyle wytłoków to czyste marnotrawstwo Pozdrawiam. Tylko nie mówić że jestem zarozumiały, ......kubeł zimnej wody nikomu nie zaszkodzi. Ps. Dobrze że są na forum takie osoby jak Fester- brawo chłopie.
24-09-2008, 09:15
Choć w ogóle nie marzy mi się aby destylaty szeroko zagościły na naszym forum - są inne, lepsze, znacznie bardziej wyspecjalizowane w tej tematyce (podobnie zresztą jest z piwem) i nie widzę sensu w mnożeniu bytów, to strasznie wkurza mnie bezsensowne ustawodastwo obowiązujące w Polsce.
Destylaty to w końcu nie tylko bimber pędzony z cukru przez rurkę podłączoną do bańki po mleku w celu osiągnięcia odmiennego stanu świadomości. Destylaty to grappa (czacza, pisko), calvados, śliwowica, whisky, rum, brendy... O ile masowa produkcja rumu nam raczej nie grozi, to niewielka grappy, brendy czy whisky (co słodu nie mamy?!) po prostu ma sens. A calvadosu...? - wstyd, żeby w kraju, w którym marnuje się co roku tysiące ton jabłek jedyny dostępny w sklepie calvados pochodził z Hiszpanii czy Francji i kosztował 70 zeta. A uzasadnienie, że to ma jakikolwiek związek z walką z alkoholizmem, wychowaniem w trzeźwości itp. śmieszy mnie do łez. Bo z jednej strony niby to wychowanie i walka, a z drugiej - w sklepach w pełni legalne mózgoj..y po 3 zeta za litr. Bo na pewno wszystkie te bełty są zdrowsze, smaczniejsze i bardziej wychowawcze od każdego calvadosu czy whisky. Eh... Cytat:Wysłane przez jaś Pozdrawiam. Tylko nie mówić że jestem zarozumiały...Jaś, jesteś zarozumiały - to widać Ale w tym ustępie masz kupę racji, jak to mówią.
24-09-2008, 14:26
Cytat:Wysłane przez sawer A kto powiedział, że to zdjęcie opisywanego przeze mnie wypadku ??? Cytat:Wysłane przez jaś Hmmmmm ????
11-10-2008, 12:16
Witam.
Jak popatrzę na rajskie jabłuszka wiszące u dziadka w ogródku to aż mi serce ściska, że nie można zrobic kalwadosu. Ponieważ jednak owocuje zwykle w cyklu dwuletnim, to planuję zakupy w destylarni u sąsiadów Czechów destylatu jabłkowego i będę próbował wykonać. Niestety logistyka przedsięwzięcia zajmie trochę czasu ale jakjoś się uda. Brakuje niestety w naszym prawodawstwie furtki umożliwiającej produkcję destylatów nie tylko z cukru, ale głównie, jak napisał Maciej, z owoców. Przecież nie każde winogrona nadają się na wino, a takowe możnaby przedestylować i uzyskać trunek znacznie lepszy jakościowe od niejednej grappy. Podobnie marnują się pod drzewami tony śliwek, jabłek, gruszek. Aż dziw bierze, że w kraju mającym wielowiekową tradycję robienia nalewek nie można przedestylować owoców z sadu. Niestety pozostaje nam chyba czekanie, aż przepisy unijne wymuszą zmiany ustawodawcze, podobnie jak to było z winami. Pozdrawiam, wiaienka.
11-10-2008, 12:31
wisienka
z całym szacunkiem dla Ciebie i słów, które napisałeś - w chwili obecnej to mało prawdopodobne!!!
11-10-2008, 12:34
Witam.
Obawiam się, że kilka kadencji sejmu przyjdzie nam poczekać. Ale już nam zapowiedziano "politykę małych kroków". Trzeba mieć tylko nadzieję, że rozsądnych. Pozdrawiam, wisienka.
11-10-2008, 12:54
a to Polska właśnie, kraj, w którym powstała wódka. O tempora, o mores, choć z drugiej strony jak się postaramy, to się nic nie zmarnuje .
UE jako taka może wymusić bardzo wiele niekorzystnych rozwiązań. Z tego co widzę, najlepsza sytuacja jest w Szwajcarii (podkreślam Szwajcaria NIE jest w UE)-każdy właściciel sadu czy winnicy ma pełne prawo założyć swoją małą, własną destylarnię i sprzedawać owoce swojej pracy w wersji płynnej bez żadnych obostrzeń prawnych. W tej chwili można produkować smiało: eau-de-vie de vin, brandy, bierbrant, marc, grappa, destylat zbożowy, whisky, destylat owocowy, destylat cydru (więc calvados), rum, destylat ziemniaczany, jałowcówkę i gin, destylat goryczki, destylat ziołowy, kminkówkę, aquavit, aperitif, absynt i anyżówkę. Do tego roku w Szwajcarii działa już 55 destylarni tzw. przydomowych, wytwarzających 2-4 różnych rodzajów produktów przy użyciu niedużych aparatów destylacyjnych (do 150 litrów), mających własne strony internetowe, sieć sprzedaży ww produktów. Poza tym nie ma obostrzeń dotyczących mocy danego produktu (w UE są niestety normy, których nie można przekraczać i za które grożą sankcje).
11-10-2008, 13:12
Pożrę własne kapcie, jak państwo zgodzi się na produkcję destylatów na własny użytek. Jeżeli kiedykolwiek to nastąpi, to zostanie tak obwarowane różnymi dodatkowymi wymogami, że nikomu się nie zechce zaczynać. Czytam wątek i coraz mniej potępiam niejakiego Cejrowskiego, który (jego wersja oficjalna) poszukał sobie miejsca na ziemi, gdzie banany nie muszą być zakręcone pod odpowiednim kątem, aby mogły zostać dopuszczone do spożycia.
Dziwię się, że funkcjonują jeszcze młyny gospodarcze, gdzie chłop przywozi zboże i odbiera mąkę oraz otręby. Marzy mi się, aby w identyczny sposób można prztworzyć własny destylat w wyspecjalizowanym małym "laboratorium" kontrolowanym przez sanepid. Mógłbym wtedy nawet zapłacić akcyzę od ilości, ale miałbym to czego potrzebuję (destylat owocowy - półprodukt do własnych domowych eksperymentów). Na przeszkodzie zmiany prawa w zakresie wyrobu destylatów na własny użytek stoją m.in.: - fiskus (dochody z akcyzy), - słabość państwa w egzekucji ustanawianego prawa (skoro nie można sobie poradzić od lat z przygranicznym handlem papierosami i gorzałką to jak upilnować, aby sąsiad sąsiadowi flaszki nie sprzedał za parę kilo żyta lub czapkę jabłek na dalszą produkcję - tylko po co to pilnować???), - tzw. poprawność polityczna, która rządzi w czasach obecnych, i będzie jeszcze dłuuuuuugo zajmowała miejsce tam gdzie powinien być usadowiony zdrowy rozsądek.
11-10-2008, 13:16
Myślę ,że nam wystarczyłoby zalegalizowanie produkcji destylatów, na własny użytek, bez prawa sprzedaży.
11-10-2008, 13:36
Cytat:Wysłane przez plecionka To już wolno, pod warunkiem, że, zgodnie z tym co mówi ustawa z 18 października 2006 roku: Art. 49 Traci moc ustawa z dnia 13 września 2002 r. o napojach spirytusowych (Dz. U. Nr 166, poz. 1362, z 2004 r. Nr 29, poz. 257 i Nr 173, poz. 1808 oraz z 2006 r. Nr 133, poz. 935 i Nr 171, poz. 1225) zaś Art.1 "2. Przepisów ustawy nie stosuje się do napojów spirytusowych wytworzonych domowym sposobem, na własny użytek i nieprzeznaczonych do obrotu. 3. Napoje spirytusowe, o których mowa w ust. 2, nie mogą być wytwarzane bezpośrednio w wyniku destylacji po fermentacji alkoholowej." Punkt 3ci może nam troszkę szumieć, ale nie zdarzyło się jeszcze, żeby ktoś się czepiał (czytaj: organa), że pan X przegonił swoje własne, osobiste winko, stąd też jest to tylko na papierze. A tym bardziej gdyby użył spirytusu akcyzowego (niekoniecznie musi być akcyza PRL, tfu, tj. RP)
11-10-2008, 14:54
Cytat:Wysłane przez Bogi Z art. 1 ust. 2 wynika jedynie, że możemy robić nalewki na spirytusie zakupionym z monopolu państwowego lub poza granicami kraju. Cytat:Wysłane przez Bogi Czyli nie wolno nam produkować destylatu samemu!!! Dlatego Bogi nie zgadzam się z Tobą, że: cyt. "To już wolno..." Jedynie w art 1 ust 3 słowo "bezpośrednio" można by interpretować w ten sposób, że nie robimy śliwowicy, ale "pośredni" półprodukt do dozwolonej w art 1 ust 2. produkcji napojów alkoholowych. Jest to jednak interpretacja wynikająca ze "chciejstwa" i nie wiem czy by się ostała przed jakimkolwiek sądem.
11-10-2008, 15:46
Na pierwszej stronie tego wątku Fester wyjaśnił już, co można legalnie:
Cytat:Jestem daleki od namawiania do produkcji alkoholu, która wciąż jest, niestety NIELEGALNA. Istnieje jednak cała grupa napojów alkoholowych, których bez destylacji nie sposób otrzymać, a ich otrzymywanie MOŻE BYĆ ZGODNE Z PRAWEM. Mam tu na myśli wszystkie destylaty owocowe (nie mylić ze spirytusami owocowymi), które otrzymujemy w wyniku destylacji nalewów sporządzonych z jak najbardziej akcyzowego spirytusu i danego owocu. Tu warte polecenia są maliny, wiśnie, poziomki, czarna porzeczka, czarny bez. Takie destylaty są idealnym dodatkiem do nalewek owocowych, np. do wiśniówki warto oprócz destylatu wiśniowego dodać odrobinę destylatu malinowego. Dzięki tym dodatkom nalewki uzyskują smak i aromat niemożliwy do osiągnięcia drogą maceracji. Analogicznie sporządzone są destylaty z innych produktów, takich jak skórki cytrusowe, jarzębina, jałowiec, głóg, żyto (tak, tak to nie pomyłka), wszelkie zioła i korzenie, kawa kakao itp. Te destylaty z kolei są bazą do otrzymywania wódek gatunkowych i likierów np. gin, jarzębiak, benedyktynka, absynt, curacao, chartreuse, itp. Niektóre z w/w destylatów są idealne do sporządzania tzw. białych nalewek, czyli zupełnie bezbarwnych i klarownych napojów alkoholowych (wyglądających jak zwykła, czysta wódka), a mających zdecydowany aromat surowca. Tu godne polecenia są kawa, kakao, poziomki, banany, gruszki i mieszanka piołun/koper/anyż/dodatki natomiast zupełnie niegodne: ogórki kiszone i czosnek (błeeee, niedobre były ). Wszystkie powyższe destylaty wręcz powinny być sporządzane w prostych destylatorach, nie ma więc tu mowy o kolumnach rektyfikacyjnych, skomplikowanym sterowaniu grzaniem, chłodzeniem, orosieniem i odbiorem, tak więc przeprowadzenie tego procesu w domu jest jak najbardziej możliwe, a z użyciem akcyzowego spirytusu LEGALNE.Myślę, że to wyjaśnienie jest zrozumiałe.
11-10-2008, 15:55
W związku z powyższym mam pytanie, czy legalna jest destylacja akcyzowego alkoholu na wyższy procent w warunkach domowych.
11-10-2008, 18:01
Kupując alkohol akcyzowy możesz z nim zrobić co Ci się żywnie podoba, w końcu zapłaciłeś już państwu za usługę w formie akcyzy. Jak chcesz możesz go nawet skazić w warunkach domowych i nikomu nic do tego. Problem pojawia się jeśli cokolwiek z nim zrobisz, łącznie z powtórną destylacją i ZECHCESZ go sprzedać oznajmiając to wszem i wobec.
Tata, Twoje myślenie jest jak najbardziej słuszne, tyle że w ustawie zapomniano dodać, że chodzi o alkohol oddestylowany z wina, które sami zrobiliśmy. Nie ma wspomnianych tutaj zacierów, które winem nie są, możemy w to włączyć zacier śliwkowy i droga do śliwowicy stoi otworem. Przecież nikt o zdrowych zmysłach nie weźmie tuby i krzyknie: "dziś zrobiłem zacier! Jutro pędzę śliwowicę!" Poza tym czym są papierowe ustawy, którymi nie przejmują się ani wytwórcy Łąckiej ani Hartini? Jeśli coś naprawdę mądrego wyjdzie ze strony góry-a na to trzeba jeszcze długo poczekać Polska to nie Szwajcaria, to wtedy można się zacząć przejmować, a na razie w myśl słów piosenki: "Róbmy swoje".
11-10-2008, 18:12
Można nazwać destylowanie wina ,uszlachetnianiem na równi z dosładzaniem miodem i dodawaniem przypraw,albo np termofiltrowaniem.
11-10-2008, 19:31
Pewną furtkę w legalizacji produkcji Śliwowicy Łąckiej stworzyła obowiązująca w pełni od stycznia 2007 roku
ustawa o swobodzie działalności gospodarczej, która łamie monopol w wytwarzaniu spirytualiów. Umożliwia ona legalną produkcję pod warunkiem uzyskania wpisu do rejestru działalności regulowanej. http://www.sliwowica.net/opakowania_butelki.html
11-10-2008, 22:17
Śliwowica Łącka jest legalna na mocy już dekretu Króła Kazimierza Wielkiego, choć ustawa ta uregulowała parę faktów, niestety UE nie dopuszcza Łąckiej ze względu na moc, nie może natomiast jej zarzucić przekraczania norm dot. metanolu czy alkoholi wyższych, gdyż je spełnia w przeciwieństwie do wielu produktów państwowych. Całkowita legalizacja (tzn. dla biurokratów polskich i unioeuropejskich) Łąckiej oznaczałaby:
a) wielokrotną akcyzę ze względu na moc produktu, wtedy cena nie byłaby w żaden sposób atrakcyjna, Toorank spróbował wypuścić śliwowicę naturalną 72%: 500ml za 120zł, porażka na całej linii. Polmos Bielsko-Biala też tak zrobił-podobny wynik passover Slivovitz 70%, 100 zł za 700ml bodajże, b) obniżenie mocy dla rynku UE czyli niszczenie naturalności produktu, c) zwiększenie ilości wytwarzanego trunku czyli masówka po drodze zatracająca regionalny i artystyczny charakter produktu, d) półlegalność Łąckiej to legenda, smaczek tabu, itd, pozbawienie jej tej aury zaszkodzi bardzo produktowi jak i również producentom (nie ma sensu organizować festiwalu śliwowicy jeśli można ją kupić wszędzie), e) oczywiście pojawienie się śliwowicy sprzedawanej legalnie w sklepach monopolowych byłoby pozytywne, pod warunkiem, że była by w takiej cenie jak u producenta z Łącka czy innej miejscowości, na chwile obecną nie jest to możliwe, bo patrz a) i tak w kółko.
12-10-2008, 00:48
Pozdrawiam!
Ja nie wiem jak w rzeczywistości jest z tą Łącka śliwowicą a mieszkam blisko łącka. Zainteresowani ciągle mówią że prawnie to nie jest załatwione. Wiele huku i ciągle są "podejścia" do tematu ale nic nie jest załatwione do końca. Ja unikam tego trunku ponieważ nie wypiłem dobrej śliwowicy łąckiej od dłuższego czasu. Wynika to z tego że w dużej części jest robiona z śliwek -spadów które wynikają z choroby śliw szarki. Takie śliwki są niedojrzałe a śliwowica jest kwaśna i dla uzupełnienia cukru dodaje się cukier sklepowy. Żeby zrobić dobry trunek to musi być dobry surowiec a przy tym powstało całe rzesze "producentów" którym nastawiają się na zysk za wszelką cenę . A także się zastanawiam czy w czasach socjalizmu do smaku nie dochodziło także smak "zakazanego owocu" i z tą ta "sława" Ja w czasach "realnego socjalizmu " pędziłem partie po 30 litrów cukrówki - ale jak sobie przypomnę aparaturę której elementem była pralka Frania i bańka po mleku to aż mi się łza kręci. Więc trochę " liznąłem" tych spraw i jak sobie przeliczę czas i wszelkie "kłopoty" przy niewielkiej ilości produkowanego alkoholu to wolę isć i kupić w sklepie. Wiadomo że nie uzyska się niektórych smaków i czasami warto by coś przedestylować . A w moim przypadku z poszerzeniem "produkcji" wymagałoby poszukania "dawcy wątroby" w celu wymiany bo ta stara ledwo dyszy. Maciej
12-10-2008, 09:08
Cytat:Wysłane przez kryma...Myślę że trzeba powrócić do 'tradycji' Unowocześniając sprzęt oczywiście.
12-10-2008, 10:16
Cytat:Wysłane przez kryma Tu się w pełni zgadzam, jeśli się nie ma: a) sprawdzonego, niezawodnego producenta b) sprawdzonego, niezawodnego dostawcy Nie ma co liczyć na dobrą i prawdziwą łącką. Z tego co zaobserwowałem, śliwowica z samego Łącka ma mniej alkoholu, bardziej żółtawy kolor i jest bardziej zmiękczona w smaku, podczas gdy łąckie z innych miejscowości (np. Czarny Potok) są przezroczyste, mocniejsze i pełniejsze aromatu śliwki. Ja na śliwkach się nie znam, prędzej mój Tata, ale na pewno i może wchodzić inna odmiana tego owocu, jak i pewne niuanse podczas produkcji. A to co pisze Maciej, to szczera prawda, bo niestety Łącka jest podrabiana, poza docukrzaniem, miesza się kieliszek śliwowicy (niekoniecznie wysokich lotów) z butelką spirytusu "Royal American", i tylko naprawdę wytrawny gracz zorientuje się w "co" gra. Na podrobioną łącką na szczęście trafiłem tylko raz, był to alkohol słaby (50%)-co już rodziło pewne podejrzenia, o mocnym, nieprzyjemnym zapachu o prawdopodobnie bardzo dużej zawartości octanu etylu, mogącej przekroczyć 1000 mg/100ml. Ze względu na bezpieczeństwo po dwóch kieliszkach wylądował w zlewie.
12-10-2008, 14:51
Cytat:Wysłane przez Bogi Mnie raz poczęstowano Łącką gruszkówką 50%, a że robactwa było sporo do zatopienia, to i więcej niż 2 kieliszki poszło. W nocy zbudziło mnie kołatanie serca. Powtórzyłem po tygodniu, dla sprawdzenia, eksperyment (100 gram przed snem) i to samo, choć w mniejsyzm stopniu. Ta gruszkówka była chyba z tej samej wytwórni co śliwowica Bogiego. Za PRL-u mój teść częstował mnie podczas odwiedzin 50% destylatem (kupował od sąsiada ) i jedynem objawem na drugi dzień był porządny apetyt. Obecnie topienie robali sklepowymi tytułami (regularnie 2 razy do roku, aby się robactwo nie szarogęsiło zbytnio) kończy się porządnym kacorem. Skoro takie to czyste i zgodne z normami, odpowiednio zapakowane /butelki unijki/, technologicznie zaawansowane i doskonałe, to pytam się grzecznie SKĄD TEN KAC? Lekarstwo państwowe ma gorsze skutki uboczne niż trucizna własna, niestety. Zwróćcie uwagę, że pojawiające się w sklepach nowe gatunki wódek na drugi dzień po.... nie męczą. Jak się zaczną sprzedawać to zwykle po ok. pół roku przestają się różnić od dyżurnych tytułów sklepowych. Ciekawe dlaczego. Powyższe jest powodem, dla którego jestem za zezwoleniem destylacji na własny użytek. Skoro mogę legalnie się zatruć własnoręcznie zrobioną jajecznicą, uwalić swoim winkiem lub pifffkiem uwarzonym legalnie, to czemu mi się zabrania nabawić kaca własnym destylatem z nieudanego winka lub nadmiaru plonów z ogródka? Życzę nam wszystkim, abyśmy dożyli znormalnienia prawa w tym kraju. Aby wirtualna WOLNOŚĆ z mediów, bilboardów i gadaczek polityków przełożyła się na praktykę m.in. w zakresie zezwolenia na destylowanie.
12-10-2008, 19:29
Pozdrawiam!
Ad Tata 1959 - zrobienie dobrej groszkówki to jest sztuka . Robi się ją z starych odmian gruszek a takie w większości sadów wycięto. Grusza ma bardzo delikatny smak . Ja kilkakrotnie "podchodziłem " do tego tego tematu i mam świadomość swojej porażki ale nie odpuszczam i zbieram i doświadczenie i mam przemyślenia . W przyszłym roku chyba spróbuje z dzikich które " namierzyłem" w górach w miejscach dawnych sadyb ludzkich gdzie pozostały dawne pierwotne sady. Te które piłeś z Łącka to mieszanina esencji słowackich i jakiegoś lewego alkoholu- bo ja też ją kiedyś próbowałem - świństwo . Maciej |
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|