31-01-2009, 22:21
Oto mój przepis na nalewkę agrestową, a w zasadzie agrestową z domieszką wiśni.
- kilogram agrestu czerwonego
- litr spirytusu 70%
- 30 dkg cukru
- 20 dkg wiśni bez pestek
- 1 kardamon
- 1 goździk
- pół laski cynamonu
Agrest czerwony nie do końca dojrzały, owoce muszą być już czerwone, ale jeszcze lekko twardawe, na pięć minut przed dojrzałością. Moment ten trudno uchwycić, wiadomo że wszystkie agresty nie będą takie, ale staramy sie aby były takie jak opisałem w większości. Owoce należy przebrać, odrzucić podgniłe, parszywe owoce. Obrywamy czarne ogonki, zielone moga zostać. Agrest przecinamy na połówki lub rozduszamy aby pękła skórka.
Spirytus dobrej jakości, odpadają okazjonalnie kupione za ćwierć ceny. Jeżeli używamy spirytusu ze źródeł
to wybieramy taki bez obcych nut zapachowych, aby nie walił fuzlem.
Cukier trzcinowy brązowy. Inny nie da specyficznych smaczków.
Wiśnie dla odmiany dobrze dojrzałe, nawet mogą być lekko przejrzałe, podsuszone, ale oczywiście nie zgniłe, nie popsute, nie parchate. Owoce oczywiście drylujemy.
Agrest i wiśnie zalewamy spirytusem 70% na dwa tygodnie. Po dwóch tygodniach zlewamy znad osadu i zasypujemy owoce cukrem. Po tygodniu zlewamy syrop cukrowy i łączymy z nalewem spirytusowym. Pozostałe owoce nie wyrzucamy tylko wykorzystujemy do ratafii czyli nalewki wieloowocowej. Po połączeniu dodajemy przyprawy cynamon, kardamon, goździk. Jeżeli trzeba to można lekko dosłodzić. Nie przejmujemy się ziemistym posmakiem, który jest odczuwalny na tym etapie, po połaczeniu z wiśniami i po pewnym czasie ten posmak zginie.
Czekamy.
Raz na miesiąc kontrolujemy nalewkę. Po pierwszym miesiącu powinniśmy zrobić obciąg znad osadu. Resztki z osadem nie wylewamy, wlewamy do ratafii. Wyciągamy wanilię, kardamon, gożdzika.
Czekamy.
Być może będzie trzeba sciągnąć jeszcze raz czy dwa, nie wiadomo, to trzeba kontrolować na bieżąco.
Czekamy.
Nalewka jest dla cierpliwych, gdyż na początku agrest daje ziemisty zapach i posmak. Po dłuższym czasie on ginie, ale cierpliwośc sie opłaci.
Agrest i wiśnie nie dojrzewają zwykle razem więc najcześciej odzielnie macerujemy wiśnie oddzielnie agrest i łączymy nalewki w proporcji 5 części agrestowej, 1 część wiśniowej.
A teraz trochę prywaty. Nalewka z roku 2007 zrobiona według tego przepisu wygrała na 3 mazowieckim konkursie nalewek, który odbył się w lutym 2009. Była oceniana przez specjalistów z tego forum - Fridę, Maćka OIM, Kalinowę, 1stgreena, oraz przez Panią z klubu ONA. A więc taki napój ma potencjał.
Zainteresowanych zapraszam do zadawania pytań, chętnie wyjaśnię wszelkie wątpliwości. I jeszcze raz powtórzę, ta nalewka zyskuje z czasem. Dodam, że w 2008 roku nie robiłem tego typu nalewki, byłem pewein, że będzie za ziemista, ale człowiek uczy sie przez całe życie. I może kiedyś dojdzie że w konkursie nalewek będzie kilka takich nalewek, czego sobie i innym zyczę.
- kilogram agrestu czerwonego
- litr spirytusu 70%
- 30 dkg cukru
- 20 dkg wiśni bez pestek
- 1 kardamon
- 1 goździk
- pół laski cynamonu
Agrest czerwony nie do końca dojrzały, owoce muszą być już czerwone, ale jeszcze lekko twardawe, na pięć minut przed dojrzałością. Moment ten trudno uchwycić, wiadomo że wszystkie agresty nie będą takie, ale staramy sie aby były takie jak opisałem w większości. Owoce należy przebrać, odrzucić podgniłe, parszywe owoce. Obrywamy czarne ogonki, zielone moga zostać. Agrest przecinamy na połówki lub rozduszamy aby pękła skórka.
Spirytus dobrej jakości, odpadają okazjonalnie kupione za ćwierć ceny. Jeżeli używamy spirytusu ze źródeł

Cukier trzcinowy brązowy. Inny nie da specyficznych smaczków.
Wiśnie dla odmiany dobrze dojrzałe, nawet mogą być lekko przejrzałe, podsuszone, ale oczywiście nie zgniłe, nie popsute, nie parchate. Owoce oczywiście drylujemy.
Agrest i wiśnie zalewamy spirytusem 70% na dwa tygodnie. Po dwóch tygodniach zlewamy znad osadu i zasypujemy owoce cukrem. Po tygodniu zlewamy syrop cukrowy i łączymy z nalewem spirytusowym. Pozostałe owoce nie wyrzucamy tylko wykorzystujemy do ratafii czyli nalewki wieloowocowej. Po połączeniu dodajemy przyprawy cynamon, kardamon, goździk. Jeżeli trzeba to można lekko dosłodzić. Nie przejmujemy się ziemistym posmakiem, który jest odczuwalny na tym etapie, po połaczeniu z wiśniami i po pewnym czasie ten posmak zginie.
Czekamy.
Raz na miesiąc kontrolujemy nalewkę. Po pierwszym miesiącu powinniśmy zrobić obciąg znad osadu. Resztki z osadem nie wylewamy, wlewamy do ratafii. Wyciągamy wanilię, kardamon, gożdzika.
Czekamy.
Być może będzie trzeba sciągnąć jeszcze raz czy dwa, nie wiadomo, to trzeba kontrolować na bieżąco.
Czekamy.
Nalewka jest dla cierpliwych, gdyż na początku agrest daje ziemisty zapach i posmak. Po dłuższym czasie on ginie, ale cierpliwośc sie opłaci.
Agrest i wiśnie nie dojrzewają zwykle razem więc najcześciej odzielnie macerujemy wiśnie oddzielnie agrest i łączymy nalewki w proporcji 5 części agrestowej, 1 część wiśniowej.
A teraz trochę prywaty. Nalewka z roku 2007 zrobiona według tego przepisu wygrała na 3 mazowieckim konkursie nalewek, który odbył się w lutym 2009. Była oceniana przez specjalistów z tego forum - Fridę, Maćka OIM, Kalinowę, 1stgreena, oraz przez Panią z klubu ONA. A więc taki napój ma potencjał.
Zainteresowanych zapraszam do zadawania pytań, chętnie wyjaśnię wszelkie wątpliwości. I jeszcze raz powtórzę, ta nalewka zyskuje z czasem. Dodam, że w 2008 roku nie robiłem tego typu nalewki, byłem pewein, że będzie za ziemista, ale człowiek uczy sie przez całe życie. I może kiedyś dojdzie że w konkursie nalewek będzie kilka takich nalewek, czego sobie i innym zyczę.