Jak sadzić? Oto jest pytanie. Niby prosta sprawa ale jednak czasami popełniamy błędy, które niechybnie rzutować będą na rozwój krzewu, a czasami – co ważniejsze – na jego przetrwanie w naszym trudnym klimacie.
Podstawowa kwestia, to odpowiednia głębokość posadowienia rośliny w stosunku do poziomu gruntu. Sadzonka z profesjonalnej szkółki – ta którą należy się jedynie zajmować – ma około trzydzieści centymetrów, wraz z systemem korzeniowym:
Górna część sadzonki – miejsce zalane zielonym woskiem – to miejsce szczepienia czyli połączenie podkładki z właściwą odmianą, którą zamierzamy uprawiać. Należy usytuować je, około pięć centymetrów nad poziomem gruntu.
Wyznacznikiem głębokości dołka jest więc powyższa zasada.
Ja wiercę na głębokość około czterdziestu centymetrów, a po zasypaniu korzeni ziemią, z górnej części odwiertu i zalaniu ich kilkoma litrami wody wysuwam w górę, do żądanej pozycji miejsca szczepienia. Dzięki temu mam pewność, iż korzenie są skierowane, dokładnie pionowo w dół.
Podczas sadzenia nie zaprawiam dołka obornikiem, czy kompostem – wyznaję bowiem zasadę, iż winorośl w pierwszych latach ma mieć ciężko. Rozleniwiony początkowym „dobrobytem”, krzew raczej nie wytworzy odpowiedniej bryły korzeniowej…
Jeżeli jednak ktoś zdecyduje się na podsypanie obornika pod korzenie – należy pamiętać o odseparowaniu go kilkucentymetrową warstwą ziemi.
Płytko zakopane sadzonki to płytki system korzeniowy, czyli większa możliwość jego przemarznięcia zimą lub przesuszenia latem oraz jednocześnie, za wysoko – nad powierzchnią gleby – położone miejsce szczepienia, które w pierwszych latach należy, dla ochrony przed mrozami, okrywać kopczykiem z ziemi.
Zbyt głębokie sadzenie natomiast, skutkuje tym, że z miejsca szczepienia – konkretnie, z odmiany naszczepionej – po pewnym okresie czasu, zaczynają wyrastać korzenie i następuje odrzucenie podkładki.
Kolejna kwestia to sposób postępowania z sadzonkami w ciągu pierwszego roku wegetacji.
Pierwsze pytania rodzą się już po starcie latorośli. Kiedy pojawi się pierwsza – nie ma problemu. Jednak, jeżeli jest ich kilka – tak często bywa – wielu początkujących winoogrodników zastanawia się, czy lepiej będzie pozwolić rosnąć dwóm, a może – tak dla pewności – trzem…
Ja zostawiam jedną, tę najsilniejszą. Resztę wyłamuję:
Jeden pęd, to dobrze rozwinięta łoza jesienią oraz odpowiednie drewnienie przed zimą.
Podlewanie w trakcie sezonu nie wchodzi w grę! Nie ważne jakie temperatury panują w trakcie lata. Nie ważne, czy okoliczne rośliny usychają. Winorośl to nie sałata, czy pomidory – da sobie radę bez wspomagania. Podam przykład; bawiłem się swego czasu w ukorzenianie. Sztobry wetknięte w wał okryty czarną folią i nie podlewane ani razu, ukorzeniły się w 98 procentach, z których to, przeżyło 100 procent:
i po trzech miesiącach:
Podlewane krzewy wytworzą korzenie przypowierzchniowe, które w trakcie najbliższej, mroźnej zimy będą mieć spore szanse na przemarznięcie.
Kwiatostany na sadzonkach powinny zostać usunięte. Młode jeszcze rośliny, muszą przeznaczyć wszystkie siły na rozwój korzeni i odpowiednie przygotowanie do zimy.
Pod koniec roku, tak mniej więcej, w okolicach września warto usunąć dolne liście, dając znać sadzonce iż czas jest na rozpoczęcie procesu drewnienia:
Poprawnie posadzone i właściwie prowadzone sadzonki pod koniec roku nadają się do wyprowadzenia docelowej formy już w „zerowym” (tak go nazywam) roku wegetacji. Tutaj, bohater moich dywagacji – Cabernet Dorsa:
Należy pamiętać, że przycinanie sadzonki, przed zimą; czy to na dwa pąki, czy do docelowej formy, przyśpieszy nieco start wegetacji w następnym sezonie. Z uwagi na zimowe mrozy, jakkolwiek wykonywane cięcie, powinno być dłuższe o przynajmniej, dwa/trzy pąki niż planowana – na przykład – długość ramienia.
Przed nadejściem zimy, należy okryć miejsce szczepienia i kilka dolnych pąków. Około dwudziesto/trzydziesto-centymetrowy kopczyk będzie skuteczną ochroną przed przemarznięciem, a także opóźni trochę, start pąków wiosną.
Zapraszam do obejrzenia filmu, który – mam nadzieję, znacznie lepiej niż słowo pisane – wyjaśni powyższe kwestie:
Po lekturze artykułu zapraszamy do dyskusji na FORUM
Autor: Maciej Łopaciński
Witam.
Wszedłem tutaj pierwszy raz, żeby poczytać i od razu taki tekst :
„Sadzonka z profesjonalnej szkółki – ta którą należy się jedynie zajmować”…
Widzę, że ktoś tutaj ma monopol na wiedzę i nie wstydzi się go używać. A podobno praca z winem uczy pokory.
Gratuluję, udało się Panu mnie skutecznie zniechęcić do dalszego przeglądania forum i artykułów, dzięki czemu zaoszczędziłem mnóstwo czasu.
Wielkie dzięki.
Pozdrawiam
Witam.
Zabrakło pokory i stąd taka reakcja?
Zdaniem Pana powinno być: „Sadzonka niewiadomego pochodzenia i odmiany”?
Zachęcam mimo wszystko do lektury zarówno strony jak i forum. Kontruktywne uwagi naprawdę mile widziane.
Pozdrawiam.
tata1959
No cóż kolego Rasputin, wystarczy jeszcze podać przykłady profesjonalnych winnic, które sadzą sadzonki z ukorzenianych sztobrów…
Te sztorby wsadziłeś na wiosnę?
Wsadziłem wiosną i w miejsce docelowe – jesienią.
Dzień dobry.
Po czym rozpoznać profesjonalną szkółkę?
Po możliwości, otrzymania paszportu sadzonek.
Paszport przede wszystkim, jest gwarancją, iż sadzonki są wolne od wirusów.