30-12-2013, 20:00
Wino z grubsza omówiłem, przeszedłbym teraz do tak diametralnie różnych trunków jak piwo, po jednej stronie barykady i szeroko pojęty alkohol, po drugiej stronie.
Zaczynając od piwa, warto nadmienić, że dużą rolę odgrywają tutaj trzy czynniki: szkło, temperatura i rodzaj piwa.
Dzięki możliwościom jakie oferują nam sklepy, nie tylko specjalistyczne, oraz różnorakie premiery takich czy innych piw, tudzież zestawy wyżej wymienionych, aby pozyskać 3-4 podstawowe rodzaje szkła do piwa, nie trzeba się ani zbytnio nabiegać, ani tym bardziej wykosztować.
Przykładem dość poręcznego zestawu jest taka seria:
http://www.wineandpassionaccessories.com...asting.htm
gdzie de facto, najbardziej przyda nam się pokal czy też kufel do pilznera itp, pint czy nonic do piw górnej fermentacji, anglików i tulipan do jakichś różnych specjalności, ja sam osobiście radzę sobie paroma rodzajami szkła i więcej nie potrzebuję, a już na pewno jakichś wydziwianych szklanek piwnych sommelierów, które i tak pełnią bardziej rolę snobistyczną niż poznawczo-praktyczną; nie zapominając o wygórowanej cenie.
Jak już zwróciłem uwagę, szkło generuje rodzaj piwa i przez to samo piwo wymaga odpowiedniego szkła. Nie stanie się jednak nic, jeśli przelejemy piwo do szkła nie do końca dedykowanego jemu, ważne żeby szkło w jakim podawane jest piwo potrafiło wydobyć jego walory i ułatwić degustację.
Sama degustacja powinna też przebiegać w większym gronie (min. 2-3 osoby), żeby można było ocenić parę-paręnaście piw, rozlewając je po każdym uczestniku, co w ogólnym rozrachunku nie będzie stanowiło ilości, po których percepcja może się nam zachmurzyć.
Degustacja nie jest degustacją bez odpowiedniej temperatury, żeby nie wchodzić zbytnio w szczegóły, można albo zasugerować się temperaturą zalecaną dla danego piwa, albo skorzystać z takiej dość dokładnej tabelki:
Very cold (0-4C/32-39F): Any beer you don’t actually want to taste. Pale Lager, Malt Liquor, Canadian-style Golden Ale and Cream Ale, Low Alcohol, Canadian, American or Scandinavian-style Cider.
Cold (4-7C/39-45F): Hefeweizen, Kristalweizen, Kölsch, Premium Lager, Pilsner, Classic German Pilsner, Fruit Beer, brewpub-style Golden Ale, European Strong Lager, Berliner Weisse, Belgian White, American Dark Lager, sweetened Fruit Lambics and Gueuzes, Duvel-types
Cool (8-12C/45-54F): American Pale Ale, Amber Ale, California Common, Dunkelweizen, Sweet Stout, Stout, Dry Stout, Porter, English-style Golden Ale, unsweetened Fruit Lambics and Gueuzes, Faro, Belgian Ale, Bohemian Pilsner, Dunkel, Dortmunder/Helles, Vienna, Schwarzbier, Smoked, Altbier, Tripel, Irish Ale, French or Spanish-style Cider
Cellar (12-14C/54-57F): Bitter, Premium Bitter, Brown Ale, India Pale Ale, English Pale Ale, English Strong Ale, Old Ale, Saison, Unblended Lambic, Flemish Sour Ale, Bière de Garde, Baltic Porter, Abbey Dubbel, Belgian Strong Ale, Weizen Bock, Bock, Foreign Stout, Zwickel/Keller/Landbier, Scottish Ale, Scotch Ale, American Strong Ale, Mild, English-style Cider
Warm (14-16C/57-61F): Barley Wine, Abt/Quadrupel, Imperial Stout, Imperial/Double IPA, Doppelbock, Eisbock, Mead
Hot (70C/158F): Quelque Chose, Liefmans Glühkriek, dark, spiced winter ales like Daleside Morocco Ale.
Z doświadczenia wiem, że odbiegnięcie od tych norm temperaturowych ma wpływ na smak i aromat danego piwa, z uwzględnieniem faktu, że zmiany są te raczej negatywne-zbyt wyczuwalny alkohol, wodnistość, etc
Rodzaj piwa to trzecia kwestia. Chodzi tutaj w dużej mierze o to, żebyśmy starali się dobrać zestaw piw do degustacji względem jakiegoś tam starszeństwa czyli zaczynamy od pilznerów, przez marcowe, dochodzimy do koźlaków, jeśli trzymamy się linii piw dolnej fermentacji, albo np. testujemy piwa tylko mocne, tylko mocno chmielone, tylko jasne, tylko ciemne, albo mieszamy. Możliwości jest masa, ważne żeby zacząć od piw lekkich, niezobowiązujących i stopniowo dochodzić do ciężkiej artyleryi.
Po nalaniu piwa do szkła, oceniamy kwestie wizualne, więc jakie to piwo jest (a niektóre piwa powinny być mętne czy opalizujące, więc wszystko zależy od stylu, i nie jest to wadą), jak wygląda piana i jak długo się utrzymuje.
Potem jak w przypadku każdego innego trunku do gry jest wprowadzony nos, wąchamy więc z góry, z dołu, analizujemy te nuty, porównujemy je z tymi, jakie są wyczuwalne gdy piwo się ogrzeje, by następnie przejść do smakowania, który przebiega tak jak z winem (oczywiście nie wypluwamy piwa
Bierzemy pierwszy łyk i od razu go przełykamy, da to nam ogólne pojęcie o piwie, drugi łyk i każdy kolejny możemy już trzymać w ustach i dłużej analizować co czujemy. Goryczka z piwa będzie umiejscowiona na finiszu, dlatego będzie też ujawniać się stopniowo, na samym początku poznamy te nuty, które pomogą nam zrozumieć jakie inne składniki-tj. jakie słody, dodatki niesłodowane, przyprawy, etc, zostały dodane. Również w połowie powinny się ujawniać błędy i nawet infekcja, nie mniej jednak pamiętajmy żartobliwe, ale mądre zdanie-"to piwo pachnie fatalnie, ewidentnie jest to infekcja, no chyba że to lambik
"
Aby łatwiej poruszać się w smakach i aromatach piwa, warto korzystać z koła smaków, którem nie chwaląc się przetłumaczył nie tak dawno:
http://pl.tinypic.com/view.php?pic=k2mx39&s=5
A przede wszystkim pić piwo z przyjemnością.
Szeroko pojęty alkohol, to może być wódka, destylaty różne, gin'y, likiery, kremy, whisky/whiskey i koniaki/brandy.
Również jak w przypadku piwa mamy do czynienia z trzema czynnikami, tj. temperaturą, szkłem, i rodzajem trunku.
Ponieważ degustacja nie polega na chlaniu, warto wyznaczyć odpowiednie szkło. Do wódki najlepsze będą duże kieliszki na nóżce, które najlepiej napełniać 2/3 lub 3/4, ale tak żeby było miejsce na nos
.
W większości przypadków wódka musi być zmrożona (6-8 stopni), i tylko małe wyjątki się zdarzają, że wódka smakuje w temperaturze pokojowej-i jeśli na taką wódkę trafimy to znaczy że jest to wódka wybitna, a im bardziej trunek musimy zmrażać, tym większe prawdopodobieństwo, że to w rzeczywistości berbelucha. Wódkę mimo utartych opinii wąchamy, a następnie wypijamy, rozbijanie wódki na łyczki powoduje zaburzenie percepcji trunku przez degustatora; jak już wielokrotnie pisałem, wódka jest mało wdzięcznym trunkiem do degustacji, choć istnieją takie egzemplarze.
Wbrew obiegowej opinii, że wódka jest flavourless, odourless i tasteless, prawdziwa wódka zawiera i aromat i smak i lepsza, dużo lepsza jest czysta niż stłumiona przez dodatki.
Wódka zawiera wystarczająco dużo wody, dlatego popicie jej zniweczy całkowicie element degustacyjny. W przypadku finiszu w smaku, wódka ujawnia różne rodzaje słodyczy, sugerując nam rodzaj zboża z jakiego ją upędzono, w zapachu zaś rozsiewa cały wachlarz nut chlebowych, owocowych, ogólnie takich swojskich i nieskomplikowanych.
Gin, choć wódką nie jest, można pić w cieplejszej temperaturze na czysto (10 stopni). Chociaż i tak najwięcej nut ujawnia się poprzez dodanie toniku, w proporcji którą już podawałem czyli o 10ml więcej niż gin'u (np. 60ml gin'u do 70ml tonik'u). Szkło podobne jak do wódki, ale lepsze będzie z dużą czaszą na dole i wąskim kielichem ku górze, jako że gin to głównie feeria aromatów.
Będąc przy tych kieliszkach właśnie: http://thecraftybartender.com/shop/grapp...2-34-oz-2/ niesłusznie przeznaczonych li tylko do grapp'y, która do picia bardzo rzadko się nadaje, a zwłaszcza do degustowania z przyjemnością, możemy przejść do różnych destylatów, które poza temperaturą-lekkie schłodzenie 12-14 stopni, mogą mieć wielką rozpiętość mocy alkoholu-do 94% włącznie i wówczas musimy dołączyć kolejny czynnik warunkujący dobrą degustację, a mianowicie wodę.
Dodatek wody do destylatu, tak jak do mocnej whisky, pozwala otworzyć się trunkowi, a kubkom smakowym przetrwać znieczulenie jakie by je czekało przy kontakcie z mocnym destylatem (od 70% wzwyż, kiedy alkohol pełni rolę wybitnie dezynfekcyjną), takie trunki rozcieńczamy albo bardzo delikatnie 1/3 wody albo pół na pół, i tak przyrządzony trunek degustujemy wg ustalonych norm, więc najpierw aromat, górny i dolny, a potem smakowanie.
Warto zaznaczyć, że jeśli destylat ów smakował nam mimo swej wielkiej mocy i po rozcieńczeniu wyszły różne niepożądane elementy-fuzle, alkohole wyższe, przypalenie, zmętnienie, etc, może to oznaczać, że destylat nie został do końca dobrze zrobiony. Dlatego jeśli smakuje nam jakiś napój o mocy 80% i rozcieńczony do 40% smakuje nam nadal, oznacza to że ktoś się naprawdę postarał.
Degustacja likierów kremów wymaga właściwie dwóch czynników, większych kieliszków napełnianych do 1/2 i temperatury pokojowej, ewentualnie prosto z piwnicy. Później wszystko przebiega identycznie, niemniej jednak należy się liczyć z tym, że likiery i kremy mogą zawierać bardzo dużo, wręcz katastrofalne ilości cukru na litr, choć wcale nie muszą być wybitnie słodkie.
Whisky jest tematem bardzo rozległym, dlatego postaram się streszczać. Whisky mieszane i gorsze gatunki warto zostawić sobie do drink'ów natomiast single malt'y etc przeznaczyć do degustacji.
W przypadku sm, trunek nie musi być schładzany, natomiast dodatek wody schłodzonej, aby się otworzył, choć nie zawsze, jest jak najbardziej dopuszczalny. Broń Boże lód, który zmraża aromat, rozwadnia trunek, a niczego nie otwiera.
Whisky degustujemy podobnie jak destylaty, mając na uwadze np. takie koło smaków (są i inne, więc wybór poszukiwań jest bardzo rozległy):
http://pl.tinypic.com/view.php?pic=21bj60n&s=5
Możemy degustować whisky regionami, stylami, albo rocznikami. Warto podczas takiej degustacji stwierdzić które nam najbardziej smakują i przy następnej okazji, takie właśnie degustować, żeby to też kojarzyło się z przyjemnością.
Whiskey, w tym Tennessee whiskey, corn whiskey, bourbon, rye, wheat są słodsze, przez to ich aromaty zbliżają się troszkę do likierów, nie potrzebują wody-bo słodycz łagodzi uczucie nawet dość mocnego alkoholu, za to mimo smacznego smakowania na czysto, sprawdzają się w różnorakich koktajlach (niekoniecznie tylko z colą).
Koniak/brandy wymaga już typowych koniaków, które dobrze jest nalać 1/2, aby w pełni docenić aromat i smak, w przeciwieństwie do destylatów, które degustujemy w kieliszkach trzymanych za nóżkę, koniak podczas trzymania jest ogrzewamy, dlatego warto go podawać w temperaturze pokojowej, a nawet lekko ogrzany nad ogniem (w niektórych restauracjach jest to normą).
Koniak to typowo sipping spirit, czyli alkohol do sączenia i tak należy go spożywać.
Warto zaznaczyć, że w tej rodzinie mimo że prawo do nazwy koniak mają tylko brandy z zastrzeżoną apelacją właśnie z tego departamentu, koniaki wg tych samych metod i z tych samych lub bardzo zbliżonych winogron, są produkowane na Ukrainie i w innych krajach (nawet we Francji tylko w innych departamentach) i mimo że całkowicie zapomniane i nie promowane, stanowią tańszą, lepszą i ciekawszą alternatywę dla ogranych, nudnych i dużo droższych Remy Martin, Hennessy czy Martell.
Poza tym bardzo złe nawyki tych domów, dopuszczające dodawanie do koniaku lodu, promowanie go w wersji niestarzonej lub np. dosłodzonej, usilnie wmawianie w niego koktajli czy wreszcie odzieranie go z duszy wcale nie zachęcają do jego spożywania.
Tyle z mojej strony, miło będzie jak inni też zechcą się podzielić. Powyższe wypociny to tylko odzwierciedlenie tego jak u mnie przebiega degustacja i z pewnością może się ona różnić od degustacji innych, z czym się liczę.
Zaczynając od piwa, warto nadmienić, że dużą rolę odgrywają tutaj trzy czynniki: szkło, temperatura i rodzaj piwa.
Dzięki możliwościom jakie oferują nam sklepy, nie tylko specjalistyczne, oraz różnorakie premiery takich czy innych piw, tudzież zestawy wyżej wymienionych, aby pozyskać 3-4 podstawowe rodzaje szkła do piwa, nie trzeba się ani zbytnio nabiegać, ani tym bardziej wykosztować.
Przykładem dość poręcznego zestawu jest taka seria:
http://www.wineandpassionaccessories.com...asting.htm
gdzie de facto, najbardziej przyda nam się pokal czy też kufel do pilznera itp, pint czy nonic do piw górnej fermentacji, anglików i tulipan do jakichś różnych specjalności, ja sam osobiście radzę sobie paroma rodzajami szkła i więcej nie potrzebuję, a już na pewno jakichś wydziwianych szklanek piwnych sommelierów, które i tak pełnią bardziej rolę snobistyczną niż poznawczo-praktyczną; nie zapominając o wygórowanej cenie.
Jak już zwróciłem uwagę, szkło generuje rodzaj piwa i przez to samo piwo wymaga odpowiedniego szkła. Nie stanie się jednak nic, jeśli przelejemy piwo do szkła nie do końca dedykowanego jemu, ważne żeby szkło w jakim podawane jest piwo potrafiło wydobyć jego walory i ułatwić degustację.
Sama degustacja powinna też przebiegać w większym gronie (min. 2-3 osoby), żeby można było ocenić parę-paręnaście piw, rozlewając je po każdym uczestniku, co w ogólnym rozrachunku nie będzie stanowiło ilości, po których percepcja może się nam zachmurzyć.
Degustacja nie jest degustacją bez odpowiedniej temperatury, żeby nie wchodzić zbytnio w szczegóły, można albo zasugerować się temperaturą zalecaną dla danego piwa, albo skorzystać z takiej dość dokładnej tabelki:
Very cold (0-4C/32-39F): Any beer you don’t actually want to taste. Pale Lager, Malt Liquor, Canadian-style Golden Ale and Cream Ale, Low Alcohol, Canadian, American or Scandinavian-style Cider.
Cold (4-7C/39-45F): Hefeweizen, Kristalweizen, Kölsch, Premium Lager, Pilsner, Classic German Pilsner, Fruit Beer, brewpub-style Golden Ale, European Strong Lager, Berliner Weisse, Belgian White, American Dark Lager, sweetened Fruit Lambics and Gueuzes, Duvel-types
Cool (8-12C/45-54F): American Pale Ale, Amber Ale, California Common, Dunkelweizen, Sweet Stout, Stout, Dry Stout, Porter, English-style Golden Ale, unsweetened Fruit Lambics and Gueuzes, Faro, Belgian Ale, Bohemian Pilsner, Dunkel, Dortmunder/Helles, Vienna, Schwarzbier, Smoked, Altbier, Tripel, Irish Ale, French or Spanish-style Cider
Cellar (12-14C/54-57F): Bitter, Premium Bitter, Brown Ale, India Pale Ale, English Pale Ale, English Strong Ale, Old Ale, Saison, Unblended Lambic, Flemish Sour Ale, Bière de Garde, Baltic Porter, Abbey Dubbel, Belgian Strong Ale, Weizen Bock, Bock, Foreign Stout, Zwickel/Keller/Landbier, Scottish Ale, Scotch Ale, American Strong Ale, Mild, English-style Cider
Warm (14-16C/57-61F): Barley Wine, Abt/Quadrupel, Imperial Stout, Imperial/Double IPA, Doppelbock, Eisbock, Mead
Hot (70C/158F): Quelque Chose, Liefmans Glühkriek, dark, spiced winter ales like Daleside Morocco Ale.
Z doświadczenia wiem, że odbiegnięcie od tych norm temperaturowych ma wpływ na smak i aromat danego piwa, z uwzględnieniem faktu, że zmiany są te raczej negatywne-zbyt wyczuwalny alkohol, wodnistość, etc
Rodzaj piwa to trzecia kwestia. Chodzi tutaj w dużej mierze o to, żebyśmy starali się dobrać zestaw piw do degustacji względem jakiegoś tam starszeństwa czyli zaczynamy od pilznerów, przez marcowe, dochodzimy do koźlaków, jeśli trzymamy się linii piw dolnej fermentacji, albo np. testujemy piwa tylko mocne, tylko mocno chmielone, tylko jasne, tylko ciemne, albo mieszamy. Możliwości jest masa, ważne żeby zacząć od piw lekkich, niezobowiązujących i stopniowo dochodzić do ciężkiej artyleryi.
Po nalaniu piwa do szkła, oceniamy kwestie wizualne, więc jakie to piwo jest (a niektóre piwa powinny być mętne czy opalizujące, więc wszystko zależy od stylu, i nie jest to wadą), jak wygląda piana i jak długo się utrzymuje.
Potem jak w przypadku każdego innego trunku do gry jest wprowadzony nos, wąchamy więc z góry, z dołu, analizujemy te nuty, porównujemy je z tymi, jakie są wyczuwalne gdy piwo się ogrzeje, by następnie przejść do smakowania, który przebiega tak jak z winem (oczywiście nie wypluwamy piwa

Bierzemy pierwszy łyk i od razu go przełykamy, da to nam ogólne pojęcie o piwie, drugi łyk i każdy kolejny możemy już trzymać w ustach i dłużej analizować co czujemy. Goryczka z piwa będzie umiejscowiona na finiszu, dlatego będzie też ujawniać się stopniowo, na samym początku poznamy te nuty, które pomogą nam zrozumieć jakie inne składniki-tj. jakie słody, dodatki niesłodowane, przyprawy, etc, zostały dodane. Również w połowie powinny się ujawniać błędy i nawet infekcja, nie mniej jednak pamiętajmy żartobliwe, ale mądre zdanie-"to piwo pachnie fatalnie, ewidentnie jest to infekcja, no chyba że to lambik

Aby łatwiej poruszać się w smakach i aromatach piwa, warto korzystać z koła smaków, którem nie chwaląc się przetłumaczył nie tak dawno:
http://pl.tinypic.com/view.php?pic=k2mx39&s=5
A przede wszystkim pić piwo z przyjemnością.
Szeroko pojęty alkohol, to może być wódka, destylaty różne, gin'y, likiery, kremy, whisky/whiskey i koniaki/brandy.
Również jak w przypadku piwa mamy do czynienia z trzema czynnikami, tj. temperaturą, szkłem, i rodzajem trunku.
Ponieważ degustacja nie polega na chlaniu, warto wyznaczyć odpowiednie szkło. Do wódki najlepsze będą duże kieliszki na nóżce, które najlepiej napełniać 2/3 lub 3/4, ale tak żeby było miejsce na nos

W większości przypadków wódka musi być zmrożona (6-8 stopni), i tylko małe wyjątki się zdarzają, że wódka smakuje w temperaturze pokojowej-i jeśli na taką wódkę trafimy to znaczy że jest to wódka wybitna, a im bardziej trunek musimy zmrażać, tym większe prawdopodobieństwo, że to w rzeczywistości berbelucha. Wódkę mimo utartych opinii wąchamy, a następnie wypijamy, rozbijanie wódki na łyczki powoduje zaburzenie percepcji trunku przez degustatora; jak już wielokrotnie pisałem, wódka jest mało wdzięcznym trunkiem do degustacji, choć istnieją takie egzemplarze.
Wbrew obiegowej opinii, że wódka jest flavourless, odourless i tasteless, prawdziwa wódka zawiera i aromat i smak i lepsza, dużo lepsza jest czysta niż stłumiona przez dodatki.
Wódka zawiera wystarczająco dużo wody, dlatego popicie jej zniweczy całkowicie element degustacyjny. W przypadku finiszu w smaku, wódka ujawnia różne rodzaje słodyczy, sugerując nam rodzaj zboża z jakiego ją upędzono, w zapachu zaś rozsiewa cały wachlarz nut chlebowych, owocowych, ogólnie takich swojskich i nieskomplikowanych.
Gin, choć wódką nie jest, można pić w cieplejszej temperaturze na czysto (10 stopni). Chociaż i tak najwięcej nut ujawnia się poprzez dodanie toniku, w proporcji którą już podawałem czyli o 10ml więcej niż gin'u (np. 60ml gin'u do 70ml tonik'u). Szkło podobne jak do wódki, ale lepsze będzie z dużą czaszą na dole i wąskim kielichem ku górze, jako że gin to głównie feeria aromatów.
Będąc przy tych kieliszkach właśnie: http://thecraftybartender.com/shop/grapp...2-34-oz-2/ niesłusznie przeznaczonych li tylko do grapp'y, która do picia bardzo rzadko się nadaje, a zwłaszcza do degustowania z przyjemnością, możemy przejść do różnych destylatów, które poza temperaturą-lekkie schłodzenie 12-14 stopni, mogą mieć wielką rozpiętość mocy alkoholu-do 94% włącznie i wówczas musimy dołączyć kolejny czynnik warunkujący dobrą degustację, a mianowicie wodę.
Dodatek wody do destylatu, tak jak do mocnej whisky, pozwala otworzyć się trunkowi, a kubkom smakowym przetrwać znieczulenie jakie by je czekało przy kontakcie z mocnym destylatem (od 70% wzwyż, kiedy alkohol pełni rolę wybitnie dezynfekcyjną), takie trunki rozcieńczamy albo bardzo delikatnie 1/3 wody albo pół na pół, i tak przyrządzony trunek degustujemy wg ustalonych norm, więc najpierw aromat, górny i dolny, a potem smakowanie.
Warto zaznaczyć, że jeśli destylat ów smakował nam mimo swej wielkiej mocy i po rozcieńczeniu wyszły różne niepożądane elementy-fuzle, alkohole wyższe, przypalenie, zmętnienie, etc, może to oznaczać, że destylat nie został do końca dobrze zrobiony. Dlatego jeśli smakuje nam jakiś napój o mocy 80% i rozcieńczony do 40% smakuje nam nadal, oznacza to że ktoś się naprawdę postarał.
Degustacja likierów kremów wymaga właściwie dwóch czynników, większych kieliszków napełnianych do 1/2 i temperatury pokojowej, ewentualnie prosto z piwnicy. Później wszystko przebiega identycznie, niemniej jednak należy się liczyć z tym, że likiery i kremy mogą zawierać bardzo dużo, wręcz katastrofalne ilości cukru na litr, choć wcale nie muszą być wybitnie słodkie.
Whisky jest tematem bardzo rozległym, dlatego postaram się streszczać. Whisky mieszane i gorsze gatunki warto zostawić sobie do drink'ów natomiast single malt'y etc przeznaczyć do degustacji.
W przypadku sm, trunek nie musi być schładzany, natomiast dodatek wody schłodzonej, aby się otworzył, choć nie zawsze, jest jak najbardziej dopuszczalny. Broń Boże lód, który zmraża aromat, rozwadnia trunek, a niczego nie otwiera.
Whisky degustujemy podobnie jak destylaty, mając na uwadze np. takie koło smaków (są i inne, więc wybór poszukiwań jest bardzo rozległy):
http://pl.tinypic.com/view.php?pic=21bj60n&s=5
Możemy degustować whisky regionami, stylami, albo rocznikami. Warto podczas takiej degustacji stwierdzić które nam najbardziej smakują i przy następnej okazji, takie właśnie degustować, żeby to też kojarzyło się z przyjemnością.
Whiskey, w tym Tennessee whiskey, corn whiskey, bourbon, rye, wheat są słodsze, przez to ich aromaty zbliżają się troszkę do likierów, nie potrzebują wody-bo słodycz łagodzi uczucie nawet dość mocnego alkoholu, za to mimo smacznego smakowania na czysto, sprawdzają się w różnorakich koktajlach (niekoniecznie tylko z colą).
Koniak/brandy wymaga już typowych koniaków, które dobrze jest nalać 1/2, aby w pełni docenić aromat i smak, w przeciwieństwie do destylatów, które degustujemy w kieliszkach trzymanych za nóżkę, koniak podczas trzymania jest ogrzewamy, dlatego warto go podawać w temperaturze pokojowej, a nawet lekko ogrzany nad ogniem (w niektórych restauracjach jest to normą).
Koniak to typowo sipping spirit, czyli alkohol do sączenia i tak należy go spożywać.
Warto zaznaczyć, że w tej rodzinie mimo że prawo do nazwy koniak mają tylko brandy z zastrzeżoną apelacją właśnie z tego departamentu, koniaki wg tych samych metod i z tych samych lub bardzo zbliżonych winogron, są produkowane na Ukrainie i w innych krajach (nawet we Francji tylko w innych departamentach) i mimo że całkowicie zapomniane i nie promowane, stanowią tańszą, lepszą i ciekawszą alternatywę dla ogranych, nudnych i dużo droższych Remy Martin, Hennessy czy Martell.
Poza tym bardzo złe nawyki tych domów, dopuszczające dodawanie do koniaku lodu, promowanie go w wersji niestarzonej lub np. dosłodzonej, usilnie wmawianie w niego koktajli czy wreszcie odzieranie go z duszy wcale nie zachęcają do jego spożywania.
Tyle z mojej strony, miło będzie jak inni też zechcą się podzielić. Powyższe wypociny to tylko odzwierciedlenie tego jak u mnie przebiega degustacja i z pewnością może się ona różnić od degustacji innych, z czym się liczę.