Forum Domowych Winiarzy

Pełna wersja: La Trappistine
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
Likier ów był oczywiście popularny we Francji, o czym świadczy ten piękny plakat Alfonsa Muchy. Myślę, że na chwilę obecną już niestety nie jest produkowany, więc warto odkurzyć temat-mam go w planach na dniach.

Przepisy znalazłem dwa, składniki identyczne, proporcjami się minimalnie różnią, więc po obliczeniach i ustaleniach, chciałbym żeby to wyglądało tak:

alkohol 80% +

Maceracja dwudniowa:

8g piołunu
8g dzięgla
16g mięty
8g kardamonu
7g melisy
4g mirry (się ją zastąpi czymś ludzkim)
4g tataraku
0.8g cynamonu
0.8g goździków
0.4g kwiatu muszkatu (można też gałką, jak nie znajdę onego)

Nalew połączyć z syropem tak na 32-35% i ewentualnie dobarwić szafranem.
Cytat:Wysłane przez Bogi
....0.4g kwiatu muszkatu (można też gałką, jak nie znajdę onego).....
Masz tutaj: http://www.allegro.pl/search.php?string=...&country=1
Użytkownik: skworcu

Mirra: http://www.allegro.pl/item735472144_mirr..._raju.html
Lub mirra jeszcze tu: 20 zl za 100g: http://sklep.tarotnet.pl/product_info.ph...s_id=36848
Bogi ile tego alkoholu na tę ilość "korzeni"?
Mirra oddaje swoje walory bardzo wolno.
Zdecydowanie nastawił bym osobno i później zmieszał.
Kwiat muszkatu też chyba warto potrzymać trochę dłużej niż dwa dni zwłaszcza że jest go bardzo mało.
Jacek
Edit; Ilości alkoholu też jestem ciekaw.
Na litr naturalnie, oryginalny przepis był 4.5 litra.
Dałem gałkę, poza miętą pieprzową, dałem czekoladową, a zamiast mirry genepi. Pachnie przecudownie, wreszcie coś, co nie pachnie jak benedyktynka:D, będę informował na bieżąco ze zdjęciami, na razie pracuje aż miło, i ten zapach-naprawdę przyjemny przy 82.5%:chytry:

Zobaczę jak z woltażem później, bo ile miał oryginał nie znalazłem, więc moje 32-35% to tylko gdybanie, wpisujące się w moc likierów tego typu z zamierzchłych czasów.
Jeszcze nie sklarowane, więc nie wrzucam zdjęć, kolor jak na razie mocno ciemnozielony. W smaku bardzo piekące, a potem ziołowe, z mocno wyeksponowanym piołunem, miętami i genepi, zwłaszcza w finiszu. Mnie smakuje, po finiszu pojawia się kardamon z tatarakiem, w ogóle się towarzystwo jeszcze nie zharmonizowało, więc nie ma co deliberować, tylko dać chwilę odpocząć i ustalić wolt, bo na razie jest chyba za mocne, tzn. moc łagodzi syrop, ale zawsze czuje się, że to siła.
Zostaw trochę nie rozcieńczanego na następne spotkanie:slinka:
Rozcieńczyłem do 34.6% niestety. Smakowo/zapachowo bardzo fajne, dwa razy już filtrowałem i nadal wygląda beznadziejnie, sam zobacz:

[Obrazek: dsc05219p.th.jpg]

pierwszy raz mi się w ogóle zdarzyło, żeby takie mętne coś wyszło. Owszem ta stara benedyktynka z 2006 była też mętna na początku, ale aktualnie jest klarowna.
Boguś. Właśnie siedzę, patrzę w kieliszek i relacjonuję na bieżąco (dzisiaj na I Rzeszowkich Targach Win dostałem próbkę likieru od Bogusia).
Kolor - jak na fotce wyżej, może nieco jasniejszy (inna ekspozycja). Pod światło sprawia wrażenie klarowności i widac coś jeszcze - na całej przestrzeni równomiernie rozłożone drobinki chyba mielonej gałki. Robi to sympatyczne wrażenie i jeżeli ten dodatkowy efekt miałby zaniknąć - wolałbym nie. Nie przypomina to niesklarowanej nalewki.
Zapach - przyjemny i tajemniczy zapach surowych ziół. Subtelny i zharmonizowany. Nie potrafię określić, który ze składników dominuje.
Smak- delikatna słodycz (za słaba?) lagodnie przechodzi w goryczki nasilające się z czasem i przechodzace jakby jedna po drugiej. Pozostaje cierpkość jakby po albedo z grapefruita powoli łagodniejąca i cofająca się. Powyższe trwa jakieś 2-4 minuty. Alkohol nie zaistniał lub przebijały go skutecznie gorycze.

Bardzo ciekawa nalewka do delektowania się. Muszę ją zrobić i odstawić na dłużej bo otrzymana próbka nie doczeka.

Edycja>> długo utrzymuje się gorzko-słodkawy posmak jak po grapefruicie.
Cytat:Wysłane przez Bogi
W smaku bardzo piekące, a potem ziołowe, z mocno wyeksponowanym piołunem, miętami i genepi, zwłaszcza w finiszu. Mnie smakuje, po finiszu pojawia się kardamon z tatarakiem, w ogóle się towarzystwo jeszcze nie zharmonizowało, więc nie ma co deliberować, tylko dać chwilę odpocząć i ustalić wolt, bo na razie jest chyba za mocne, tzn. moc łagodzi syrop, ale zawsze czuje się, że to siła.
Bogi tak to ładnie opisałeś, że nic dodać nie mogę.Fakt.
Dziękuję,że dzieki tacie1959 mogłem tego spróbować.
Pozdrawiam-drajla

A ja się tak zastanawiam coby taką mieszankę wykorzystać do zaprawienia miodu pitnego.
Z racji mniejszych % [bazą będzie trójniak na wielokwiacie] trzeba będzie jedne dodatki macerować krócej inne dłużej.
Jak radzicie ?
Drajla-jak tylko smakowało, to się również cieszę.

1stgreen-możesz np. przeprowadzić dygestię całości, albo podzielić macerację na dwie: krótszą i dłuższą. A które składniki masz na myśli jeśli chodzi o krótszą?
Cytat:Wysłane przez Bogi
..., albo podzielić macerację na dwie: krótszą i dłuższą. A które składniki masz na myśli jeśli chodzi o krótszą?
Ano właśnie, które ?
Mirra na pewno dłuugo. Krócej na pewno te co łatwo oddają substancje do roztworu nisko % [porównując to do przepisu wyjściowego].
Boguś - czym można zastąpić mirrę?
Ja dałem genepi, też gorzkawe a szybciej oddaje to, co trzeba. MSZ, piołun, dzięgiel, tatarak krócej, reszta dłużej.
Nastawiłem dzisiaj nalew wg. tego przepisu, chociaż jestem nalewkowym leszczem (albo i uklejką), postanowiłem spróbować coś ambitniejszego. Sugerujecie, żeby dłużej macerować kwiat muszkatu i mirrę. Jak długo orientacyjnie?

Drugie pytanie, czy tego typu nalewki można zrobić bardziej skoncentrowane a potem rozcieńczyć bez utraty jakości? Chodzi o to, że ilości składników w dziesiątych częściach grama są ciężkie do zważenia na popularnych chińskich wagach elektronicznych, a do pierwszych prób boję się trochę nastawiać litr...

[edit]
Czytałem oczywiście wprowadzenie do ziołówek Bogiego, ale chodzi mi o to czy takie rozcieńczanie zawsze jest bezpieczne.
W przypadku rozcieńczania, robiłbym jednak próby na dużo mniejszej ilości, np. 50ml nalewu połączyć z 30ml czy ile tam trzeba syropu i obserwować czy jakieś niepożądane kwestie nie zachodzą aby.

Jeśli oryginał woła o 2 dni, to spokojnie maceruj tydzień.
Dziękuje za odpowiedź, będę próbował.
Minęło trochę czasu, jak Twój trappistine, alehandro?
Ciężko powiedzieć, bo doświadczenie mam znikome :). Zrobiłem z 0,5l spirytusu i adekwatnej ilości ziół, ale mam obawy co do dokładności wagi, jak już pisałem. Nie dodałem niestety mirry. Po testowym rozcieńczeniu 10ml syropu + 10 ml wody + 15ml nalewu, wyszło moim zdaniem coś naprawdę niezłego. Dość gorzkie, ale jestem zwolennikiem bardzo gorzkich piw i podobnych smaków. Może w takim połączeniu nawet trochę zbyt słodkie jak dla minie, zwłaszcza, że pewnie smak z czasem złagodnieje. Na początku spora gorycz, z lekkim szczypaniem w język, końcówka dość długa, odświeżająca, za sprawą melisy i mięty jak sądzę. Ciężko mi określić precyzyjnie składowe smaku, nie mam jeszcze doświadczenia jak poszczególne zioła wpływają.

Ogólnie, bardzo mi pasuje charakter tego likieru, dość gorzki, ale lekki i odświeżający. W porównaniu z np. Becherovką nie ma takiej "piernikowej" ciężkości która nie zawsze mi podchodzi.

Dzięki za podzielenie się ciekawym przepisem, jeszcze coś napiszę w miarę rozwoju eksperymentu.
A zdjęcie można prosić?
Jasne, zrobię jutro przy dziennym świetle.

[ed.]

Jak to bywa zwykle w takich przypadkach, przypomniałem sobie o tym, że pożyczyłem dslra dopiero przed zrobieniem zdjęcia, dlatego niestety tylko badziewie z komórki :(. Zapanować nad kolorami tego ciężko, ale coś w miarę zgodnego z rzeczywistością widać. Najwyżej podmienię jak odzyskam aparat albo wrzucę nowe.

Niestety wczoraj coś poszło nie tak, kiedy mieszałem nalew z syropem całość zmętniała w ciągu pół godziny, syrop był ciepły/gorący. Wcześniej mieszałem w kieliszku i nie zauważyłem żeby się to działo. Spróbuję jeszcze dziś resztkę zmieszać z wrzącym.

Na pierwszej fotce, z lewej nalew i likier, na drugiej porównanie obu w jednym ujęciu.

[attachment=11661]


[attachment=11662]

Na drugi dzień po dodaniu syropu zaczął się znowu wytrącać osad. Niedawno przefiltrowałem 3x przez filtr do kawy, jakieś mikroskopijne drobinki jeszcze zostały, ale prawie klarowne. Podejrzewam, że lejek Schotta załatwił by sprawę, ale nie chce mi się już bawić z ostatnią buteleczką która zostanie do archiwum. Wygląda to teraz tak:

[attachment=11901]

Wzmocniły się nutki tataraku i cynamonu w zapachu i w smaku, gorycz wygładziła się troszkę, ale dalej jest zdecydowanie gorzko-odświeżający.
A wczoraj nastawiłem drugą porcję, bo jak na razie to najlepszy bitter jakiego mi się udało próbować.


Stron: 1 2