Forum Domowych Winiarzy

Pełna wersja: Taty owocowe
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3
Dziś otrzymałem, dziś testuję, póki jeszcze wina z targów czuję;)

1) Dziki bez 2009

Kolor: bardzo gęsty, ciemny fiolet brylantowy, szokująco piękny, normalnie Parfait d'Amour

Aromat: lekki, kwiatowy, radosny, świeży

Smak: również lekki, nuta bzu ładnie zaznaczona, cukier w normie, moc troszkę zdelikacona, rzetelna robota

2) Orzech 2 2009

Kolor: umbra naturalna, klarowny, odcienie aureoliny, bardzo zachęcający

Aromat: Spirytus, później orzechy, toć młodzian

Smak: jeszcze niedojrzałe, ale idzie w kierunku aksamitu

3) Malina solo 2009

Kolor: ewidentna malina, widać, że nie wiśnia :P

Aromat: malina znów, bardzo orzeźwiający zapach taki łąki pełnej malin, z drugiej strony, ta łąka mało dostępna dla ludzi, ambrozja

Smak: piękny balans, alkoholu tu chyba nie ma, cukier mocno przebił, nawet może troszkę za mocno, likier malinowy, z naciskiem na likier

4) Aronia 2008

Kolor: ciemny karmin wpadający w brąz, gęsty, zawiesisty

Aromat: owoce nie moja branża, więc chyba pachnie aronią, zapach winny

Smak: posmak hyzopu na końcu, cukier w normie, alkohol mocno skryty.

1) dziki bez
2) aronia
3) malina i orzechy

Takie moje typy, dziękuję Tacie za możliwość skosztowania i obiecuję podzielić się z resztą naszej ekipy.

Dzięki Boguś za bardzo fachową ocenę moich próbek o za bardzo ciepłe słowa. Jak niemowlęta (te z 2009) dorosną (powiedzmy za rok) to poproszę Cię o recenzję.
wczoraj otrzymałem:

1) Żurawina na mleku:

Kolor: różowy, lekko wpadający w oranż, przypomina opactwo Faivre, troszkę gęsty

Aromat: mleko, nutka owocowa bardzo przytłumiona, nie jestem fanem mleka, ale nie zrażam się

Smak: wyborne, wytrawne, cień cieniuteńki słodyczy, grzeje, potem przychodzi mleko i to taki mały zgrzyt

2) Malina na mleku (notabene bardzo smakowała ekipie z Amirani):

Kolor: bardzo blady róż, jeszcze Tata niedługo popracuje i wyjdzie mu to bezbarwne:chytry:

Aromat: Ładniejszy, bardziej owocowy niż w żurawinie, zachęca, mleka nie czuć

Smak: fajne, konkretne, podobny rozkład smaku jak w żurawinie, ale tym razem bez finiszu mlekiem, faworyt

3) Orzechy po krzyżacku:

Kolor: sjena naturalna z Monte Amiata, doskonały, klarowny

Aromat: zacne orzechy i rum, jeśli tam jest

Smak: o kurde, ale dobre, w ogóle alkoholu nie czuć, normalnie wypiłem kwintesencję orzecha-taki jak z batonów czy czekolad, super

1) orzechy
2) malina
3) żurawina


Miło czytać takie recenzje. Dodam tylko, że malina na mleku z dodatkiem banana.
W orzechach jest rum bo to po krzyżacku zmajstrowane.
Cytat:Wysłane przez Bogi
3) Orzechy po krzyżacku:
Kolor: sjena naturalna z Monte Amiata, doskonały, klarowny
Aromat: zacne orzechy i rum, jeśli tam jest
Smak: o kurde, ale dobre, w ogóle alkoholu nie czuć, normalnie wypiłem kwintesencję orzecha-taki jak z batonów czy czekolad, super

@Tata1959: W wątku o "Orzechach po krzyżacku" napisałeś, że będziesz robił podobnie jak Jurdziu. Jak ostatecznie je zrobiłeś?
Do słoika 1 kg orzechów z Auchana (1kh ok. 15 zeta), zalane do przykrycia wódencją, ok. 2/3 szklanki rumu (STROH), 1/4 laski wanilii rozkrojonej na wzdłuż, po jakimś czasie (2 tyg.?) miodek mieszany (trochę gryczanego - troszkę i trochę wielokwiatu) w ilości (?) chyba 2 szklanki (nie rozpuszczałem wodą) i stały sobie ponad 2 miesiące chyba (muszę zapisywać). Po zlaniu zapomniałem o niej i stała naleweczka z osadem i korzuszkiem tłuszczu z orzechów) ponad pół roku (odciągnąłem tydzień temu).
Naprawdę dobre, nawet starając się obliczyć moc, a jakąś pewnie i ma ten nektar, w ogóle to w smaku nie wychodzi, czyli dobra metoda. A Stroh mi właśnie się przewijał, więc teraz mam pewność, że ta nuta jest jego.
Mi się wydaje, że spory wpływ na smak ma zaniechanie filtrowania po zlaniu i przetrzymywanie dłuższy czas z osadem (jest go niewiele, ale...)
Orzechy oczywiście bardzo wysuszone.
A dziś częstowałem Rodziców, zgodnie ustalili takie lokaty:

1) aronia-bo choć nie za mocna, to lekka, cierpka i nie zawiesista
2) malina solo-szczególnie podeszła Mamie, bo nie przesłodzona i radosna
3) orzechy po krzyżacku-za smoliste w konsystencji, ale smakowo pięknie orzechy przechodzą
Jestem rozwesolony (alkoholu nie było, tylko piwo), więc będę mówił prawdę:

1) żurawina 2008

kolor: słodycz karminu, eksplozja ale stonowana

aromat: tak pachnie żurawina, tak NIE pachnie Finlandia cranberry

smak: lekka kwasowość rozpływa się po gardle, by zfiniszować stonowaną słodyczą, alkohol leciutki

2) wiśnie z kardamonem

kolor: gęsty lazur krapowy, perfekcyjnie clair

aromat: jakbym nie znał kardamonu od małego, tobym powiedział, że pietruszka

smak: kardamonik plus ukłucie wiśni, taki pstryczek, elektryczek, troszkę się kłóci

3) smorodina

kolor: Tata się uparł, coby mnie nękać kolorami menstruacji:drink: i takiż jest ten-czyściutka krew, niejeden Nosferatu by się skusił, idealna barwa

aromat: jestem w stanie nietrzeźwości i leżę w krzakach porzeczki i wącham, poezja, zwłaszcza gdy doznania są zintensyfikowane

smak: lekko gorzka, piekąca, Reinheitsgebot porzeczki

4) żurawin suszona

kolor: likier z opactwa Faivre, już lubię:brawo:

aromat: blady, jednak chyba susz to nie to w przypadku żurawiny

smak: spirytusowane gorzkie, nie moja bajka

5) sylwestrowa

adnotacja-piłem ją rano miast śniadania-jest git

kolor: Soplica hen hen wieki wstecz

aromat: śliwa, korzenie, jakieś smaczki, czy to alkohol?

smak: śliwa zbija resztę z pantałyku, ale ma swój styl

6) wino dzika róża

kolor: ładny, ale nie nachalny

aromat: tak pachnie sklep z zabawkami, bo w końcu jak mawiał Picasso: tracimy geniusz kiedy przestajemy być dziećmi

smak: mocne i zasadnicze, przypomina porto, ale lepsze

Lokaty:

Isze miejsce: smorodina
IIgie miejsce: żurawina
III miejsce: kardamon z wiśniami
IV miejsce: sylwestrowa
Vte miejsce: żurawina suszona

Rodzice dokończą tematu jutro, na razie prym wiedzie żurawina i wiśnie.






Zdaniem Rodziców, 1sze miejsce obie żurawinki, drugie miejsce na razie wolne, 3cie wiśnie z kardamonem.
Po obiedzie lokaty się przetasowały i tak:

1) sylwestrowa-ostra, konkretna
2) żurawinki obie
3) wiśnie
4) smorodina-za słodka

Mama: "powiedz Heniowi, że dobre robi"

Tata: "a ja powiem, że bardzo dobre"

Sylwestrowa do obiadu jak znalazł. Schładzać nie trzeba, choć kusiło
Po plecionkowych i drajlowych, pora na deser z Tatowych:podstep:

1) malina 2009

kolor: radosna różowawa czerwień

aromat: zapach soku malinowego domowego

smak: wytrawniejsze niż zapach wskazuje, orzeźwiające niskoalkoholowe, miłe, łatwe i przyjemne

2) wiśnie z pieprzem

kolor: nieklarowny, głęboki wpadający we fiolet

aromat: wiśnie z czymś takim nieokreślonym

smak: zdrowo pieprzu, ale przyjemne, coś innego, piepschovka mit wischnien

Wiśnie lepsiejsze, ale maliny też całkiem


Pora na kolejne dzieła Taty, w sumie dzień szczególny, bo równolegle Francuzi oceniają moją wodę z ogórków, a ja pierwszy dzień nie biorę antybiotyku:jupi:

1) wiśniowe wino 2009

kolor: przepiękny, głęboki, karmin z refleksami fioletu

aromat: winnica, taka przydomowa, ale legalna, nutki owocowo-przyprawowe, nie czuć wiśni

smak: półsłodkie, przyjemna kwasowość, najbliższe Cabernet Sauvignon, jakby mi Tata nie powiedział, że to wiśniowe, alkohol stonowany-13% chyba

Jestem na duże tak!

2) żubrówka jaśniepańska

kolor: więcej zieleni proszę:podstep:

aromat: inny, mocno się przebija alkohol

smak: przyjemne, gładko wchodzi (wszak tylko 45%), ale nuta żubrówki rozwija się na samym końcu i trwa, i trwa

Oboje z tatą stwierdziliśmy, że żubrówkę trzeba pchnąć do przodu, a spirytus do tyłu, poza tym jest nieźle

3) alasz Taty

będzie do kawy zgodnie z zasadą staropolskiej gościnności, więc powrócę do niego później

edit: był do kawy

kolor: żółtawy-zielony, lekko klarowny

aromat: kminek, nic innego nie przechodzi

smak: kminek z miętą, bardzo orzeźwiające, ale jednoskładnikowe, Rodzicom nie podszedł, albo za młode, albo to po prostu nie to. Kminek stłumił wszystkie inne składniki, cukier w normie, alkohol ok, nie piecze, ale kminek piecze

4) aa byłbym zapomniał, woda z ogórków Taty (60% chyba), jego pierwsza

kolor: jak na pierwszy raz nie jest źle, ale należałoby poprawić, za blady

aromat: mocny piekący anyż, ale łagodzony boską melisą, koper zgaszony, piołun troszkę przycichł.

ładnie i prawidłowo mętnieje, wtedy piołun rwie się do przodu

smak: zbalansowany, widoczny piołun, dobrze zaznaczona melisa, koper się gdzieś zapodział

Następna woda będzie z pewnością lepsza, aczkolwiek ta była smaczna, delikatna i zrobiona zgodnie z tradycją.
Miły człowiek, który przedstawił się "od Taty" przyniósł co nie co, tak więc:

1) pierwsze pifko Taty:

kolor: mętnawe, niezbyt szalona piana, ale jest, sprawia pozytywne wrażenie

aromat: słodki, słodowy, wyczuwalne drożdże

smak: przyjemny gaz, duża gorycz, nie szczypie w język alkohol, ale chmiel pozostaje długo na podniebieniu.

zdecydowanie powinno odbyć okres leżakowania, ale jest całkiem, całkiem, ze sklepowymi nie ma oczywiście porównania, gdyż "to oto jest piwo" Brawo, Heniu!

2) trojanka wg darów natury

kolor: blade złote, przyjemny, ale coś za blady

aromat: migdały, wanilia, jakiś tysiącznik się przedziera, zapach sugeruje gęsty likierek, obaczym

smak: mocne i piekące, na środku języka zostaje ten tysiącznik, imbir, jakieś lekkie muśnięcia kolendry, wanilii znów, mimo wszystko będę wolał, żeby tata zrobił swoją niż z tego gotowca, on jest jakiś dziwny. Zważywszy na fakt, że wieki temu robiłem na owym i wyszło też takie dziwne, tyle że ciemniejsze

3) kummel wrocławski

kolor: koniaku słoneczność jako żywo, idealnie klarowny

aromat: kminek zdominował mocno wszystko, druga nuta-bardzo nieśmiały koper

smak: cynamon na przedzie, gdzie się chował dziad jeden, bardzo lekki i przyjemny alasz, w porównaniu z ostatnim alaszem-poezja, z tym że trzeba kminek lubić, boć mnogo go tam

4) paciara z cytryną

kolor: fiolet czerwonawy

aromat: cukierki anyżowe z jakimści owocem, czyżby tarnina, hehe

smak: dla mnie się kłóci, podobne odczucia miałem po sloe gin'ie Andy'ego, fajna goryczka na końcu, ale jednak cytryna nie pomaga, paciara nie należy do moich ulubionych

5) wiśniówka 2009

kolor: klasyczny-śliczny, klarowny, ciemny, refleksy lila

aromat: klasyczny, bez żadnych odstępstw

smak: mocne, soczyste wiśnie, troszeczkę za dużo cukru, ale napój prima sort

moje lokaty:

1) pifko i kummel
2) wiśniówka
3) trojanka
5) paciara

Wielkie dzięki, Heniu za możliwość i mam nadzieję, że moja przesyłka też wiele radości sprawi.
Wjechały na stół wczoraj, teraz notatki zebrane zostały „do kupy”:

Dostałem od Henka testery następujące:

1. SMORODINA
2. ORZECH II
3. WIŚNIA AMARETTO
4. PACIARA Z CYTRYNĄ
5. ALASZ TATY

Więc jadę po całości:

AD 1. Kolor intensywny, aromat idealny, niezbyt mocna, ale doskonale zharmonizowana.
Odpowiada mi bardzo proszę o przepis (dam chyba źdźbełko mniej cukru, a może wcale nie … ) ten konkretny, bo na smorodinę przepisów mnogo, a mnie interesuje konkretnie ten.
A … i jak gleba, nachylenie i kierunek stoku z porzeczką był ???? :glowa_w_mur:

AD 2. Wrażenia były 2-etapowe, więc rozdzielam:
a) Aromat niezbyt nachalny, lekkie drewno w zapachu, jakby z nutą kawy, kolor – piękny, leciwy koniak.
b) Po próbie smakowej – zbyt mocny goździk – jak dla mnie – i po próbie zacząłem aromat odczuwać inaczej – przeszło w goździki … . Słodycz w sam raz, ale goździk stłumił wszystko. Dałbym go mniej
(jak nie było goździka – podam się do dymisji smakowej chyba :tuptup: ).

AD 3. WIŚNIA AMARETTO – mocno słodki, ekstraktywny, wspaniały likier. Też migdały, nuta kawy (podejrzewam, że jej tam nie było, ale ja kawę często czuję tam gdzie jej nie ma). Genialny trunek do popołudniowego ciastka, ba, nawet całego tortu bezowego.
Jeszcze trochę szczypie w język, ale jestem jak najbardziej „na tak”! Kolor też wspaniały intensywny, taki jak lubię :jezor: (oceniam ekstrakt na min 1,5 (+) kg/ litr) .

AD 4. PACIARA Z CYTRYNĄ – trochę chmurne, takie nie do końca. Anyż delikatny, cytryna mocna, jakiś taki „brak końcówki”. Jak dla mnie trochę jałowe – jako eksperyment do dalszej ewolucji.

AD 5. Korzystam z prawa do braku wypowiedzi w tej chwili, muszę ze 2 razy do niego wrócić – bo to doznania i smaki nowe.
Miałem już przypadek z Wróżkami Bogusia, że najpierw byłem „na nie”, a potem zwrot o 180 stopni… :nie_powiem:

Dziękuję, pozdrawiam,

Nastawiony jestem na kontynuację wymiany,
a poz. 1 i 3 przepisy proszę,
a i o przekazanie na konkurs nawlekarski wnoszę (o ile zasoby pozwalają, bo przy nastawach eksperymentalnych, wygospodarowanie 0,5 litra bywa kłopotliwe… ), bo warte propagowania :brawo: .

Andrzeju: pisałeś na forum, że kminek za Tobą łazi więc podesłałem z pełną świadomością, że piecze kminkiem w jęzor. Na razie zostawiam go na rok (kiedyś jałowiec po roku się zmienił radykalnie, więc...), a potem rozmaję wódką 1:1 i jak się nie wysmaczy to :nie_powiem: wyleję w czorty - generalnie mi już przeszły eksperymenty z kminkiem, choć go bardzo lubię.
Z kminkiem zrobiłem też kummel wrocławski (przepis jest na forum)- wrażenia podobne do alaszu taty (alasz to "lżejsza" wersja kummelu).
Wniosek - wszelkie przepisy z kminkiem robimy tak, że ilość kminku dzielimy prze min. 5

Przepisy, o które prosisz dostaniesz jak do notatek pozaglądam.

(04-02-2010, 14:24)tata1959 napisał(a): [ -> ]Andrzeju: pisałeś na forum, że kminek za Tobą łazi więc podesłałem z pełną świadomością, że piecze kminkiem w jęzor.

I wdzięczny jestem za testerek. Wszak między opisem a smakiem różnica jest potężna. Nic tak nie rozwija wyobraźni jak ćwiczenia praktyczne :pijemy: .

(04-02-2010, 14:24)tata1959 napisał(a): [ -> ]jak się nie wysmaczy to :nie_powiem: wyleję w czorty
Zdecydowanie nie jest to trunek do wylania! Czas z pewnością mu nie zaszkodzi, a przyjmowanie małych dawek jako "szczepionek" może doprowadzić wręcz do wniosku, że "to je dobre". Mam kilka przypadków takowych np. absynt, chmielówka, gin (czysty, bez toników, lodu i cytryn) ...

Z doświadczenia wiem, że nawet jak Ci nie podejdzie, zawsze można przerobić go na coś innego. Oczywiście w kierunku smaków intensywnych.

Andrzej
Heniu był łaskaw zajrzeć i zostawić ciekawostki przyrodnicze (przy okazji-klej został wylany, jednak nikt się na to nie skusił, a ponieważ zapach kleju oznacza, że octan etylu przekroczył normę, więc zlew ;)

1) Irish Stout

kolor: idealny, perfekcyjny, czarny jak noc

aromat: typowy dla stout'a, nic poza, ale nic za

smak: zbyt gorzki niestety, psuje nam wszystko

ocenialiśmy we trójkę z Rodzicami

2) benedyktynka

kolor: bledziutki, ale klarowny

aromat: goździki, kwiatowy, nie ciężki

smak: kardamon, cynamon, fiołek, lekko piekący, ale przyjemny, nuta dzięgla/tataraku na końcu

3) wiśnia amaretto

kolor: soczysty fiolet czerwony, klarowna

aromat: migdały na przedzie, lekka nuta wiśni owoców, potem dżem wiśniowy wysokosłodzony oczywiście

smak: nalewka to nie, likierek damski, młodzieżowy, leciuteńki, bardzo przyjemny, delikatny, wyważony

4) tarnina pieczona

kolor: gęsty szkarłat, klarowny

aromat: owocowy, palony, ciężki

smak: kwaśne i niedobre, gorzkie

5) dereniówka

kolor: lekko brązowawa czerwień, klarowny, typowy dla tematu

aromat: świeży dereń, zapach jak po rozgnieceniu jagody

smak: mocno słodzona i delikatna, obstawiam likier dereniowy jednak

6) mięta z melisą

kolor: złoty, lekko bursztynowy

aromat: miodowość melisy z orzeźwieniem mięty

smak: poezja, wszystko na swoim miejscu, melisa przeszła bardziej

Lokaty:

1) wiśnie
2) melisa
3) benedyktynka
4) dereniówka
5) tarnina

Tradycyjnie wielkie dzięki Heniowi za możliwość poznania innych smaków.



Dzięki Boguś za ciepłe słowa.
Tarnina to był psikus - surowiec czyli "goły" nalew bez cukru i dodatków. Myślę, co by z nią zrobić - pewnie będzie paciara.
Jak Ci coś z niej zostało to wrzuć parę ziaren anyżu i kilka kropel soku z cytryny plus łyżka miodu.
Przyjechałem z "Kataru" i zabrałem się do próbowania naleweczek, które w dobroci serca przysłał mi tata1959.
1.Paciara z cytryną:
kolor- mocna czerwień,
aromat-anyżowy przechodzący w wiśnię z dominacją anyżu,
smak- kwaśno- cierpki smak z wyraźnie tarninowym smakiem, anyż w tle.
Bardzo dobrze już ułożona a pewnie za jakiś czas będzie zmieniała smak. Na jaki? Sam zobaczę, bo resztę odstawię do lochu.

2.Pigwowiec z kardamonem i pieprzem:
kolor-jasna herbatka,
aromat-kardamon i coś czego do tej pory mój nochal nie czuł czyli pewnie pieprz,
smak-kwaśno -słodki, umiarkowany,z lekką goryczką ale bez ostrości pieprzu ale z
charakterystycznym posmakiem kardamonu.

3.Staropolska
kolor- nasycony rubin, tak dostojnie, że chciałoby się mieć pierścien z kamieniem o takim kolorze
aromat-wiśni, delikatny miodu i coś jeszcze ale nie potrafię określić,
smak-szybka wiśnia za nią natychmiast miód, potem wyważony kwaśno-ostry posmak, na końcu znowu coś nieokreślonego ale ostrego.

I miejsce to Staropolska-Tata napisałeś, że to niemowlę! Ale to niezła baba i ostra jak brzytwa choć o słabej mocy. Dodam jeszcze, że mimo tego, że nie lubię miodu to i
tak I miejsce.
Dwie pozostałe są tu, bo są dobre ale średnio mi smakują.
Tata1959 bardzo dziękuję za możliwość popróbowania tych naleweczek. Było mi bardzo miło i ciekawie. Jednak takie wymiany mają sens, bo kreatywność naszych Kolegów jest nieograniczona.
Pozdrawiam serdecznie-drajla



(09-02-2010, 17:12)drajla napisał(a): [ -> ].............Jednak takie wymiany mają sens, bo kreatywność naszych Kolegów jest nieograniczona.....
Dzięki za szczere słowa Drajla. Wymiany mają sens bo każdy ma inne "smaki". Z jednej strony robimy nalewki dla siebie, ale miewamy gości... ponadto trzeba szukać nowych smaków. Dzisiaj nastawiam kolejną zmodyfikowaną paciarę bo jakoś "tarninowo mi" w ostatnich miesiącach.
Heniu był i zostawił:

1) piwko real ale (miał być Irish Stout, hehe)

2) Żenicha na ćcinie

3) Żenicha na melasie

1)

kolor: bursztyn, lekko polotmave, piana uczciwa, śnieżna

aromat: lekki, spokojny, młodość

smak: gorycz, słody, ułożenie ok, ale coś za kwaśne miejscami

Widocznie miało być na później, a nie na teraz.

2)

kolor: cognac

aromat: mjut, róża, rumianek koncem pogania

smak: kwaśne, ale dobre, na końcu mięta silna. Bardzo delikatny, młodzieżowy napój-30% góra

3)

kolor: lekko mętny brązowy cognac

aromat: dzika róża na przedzie i kwieciem, rumianku, orzeźwiający nut cytrynowy

smak: bardziej przypalona, dzika róża mocniej zaakcentowana

Mnie smakowała 3 bardziej i mojemu Tacie też-Mama również dołączyła się do tej opinii. Jedyne, co brakowało, to mocy, aczkolwiek ani chybi syropy to nie byli, ani ulepki jakoweś, prosto-likiery szumiaste. Kolorystycznie, ćcinowa żenicha jest cud, miód, ultramaryna, ale nie estetyką człek żyje, azali wnętrzem:polewam: dzięki za możliwość poznania kolejnego nowego smaku z bogatej, tj. przebogatej twórczości Henia.
Przy okazji Ligi Mistrzów poszło Twoje piwko.
......................................................................................................

ps. W miejsce kropek wkleisz moją recenzję wysłaną na PW , po uzyskaniu oceny Alekora .
Tak sobie wymyśliłem że będziesz miał dwie niezależne oceny:diabelek:
-----------------------------------------------------------------------------------
Wklejam więc i bardzo dziękuję za Wasze opinie. Jest to 3 miesięczny Irish Stout z brewkita Coopersa. Mi najbardziej smakuje z dodatkiem łyżki miodu na 0.5 l piwa.
Tequila:
"Nr 10
Ciemne piwo w typie Stouta. Fajnie nagazowane.Piana gęsta, obfita , w kolorze e'cru.
Zapach przyjemny, piwny.
Kwasowość w górnej granicy, z czasem jeszcze bardziej się uwypukli- typowe dla piwa z brewkitów.
Wyraźna goryczka oraz dobrze wyczuwalne smaki palonego słodu.
Wrażenia pozytywne ."


Alekor:
"Oto moja ocena Twojego piwka :
-piana piękna,gęsta,długo utrzymujący się kożuszek
-nagazowanie odpowiednie,nie za wysokie
-kolor ładny,ciemnobrązowy prawie czarny
-zapach typowy dla ciemnych piw, bardzo przyjemny
-smak : palony słód,chmiel słabo wyczuwalny,karmel,w oddali nuty czekoladowe,tak jakby nieodfermentowane do końca - przez to posiada bogatszy smak,lekko słodkawe
-to chyba jakiś "stout",albo "dark ale" z brewkita,aczkolwiek nuty bimbrowate i kwaskowate niewyczuwalne
Podsumowując bardzo przyjemne i smaczne piwko,chętnie spróbowałbym jakiegoś Twojego jasnego"


Jasne dojrzewa, a w kolejce do nastawienia lagerek. Jakoś za mało samozaparcia (i trochę czasu) do pełnego zacierania. Prognozy jednak raczej w kierunku piw z utartej drogi nalewkowej zmierzają.
Powolutku, pomalutku dobieram się do „tatowej” przesyłki… na razie skromnie, piwko typu Stout jeno… bo warunki globalne liche :(

Ale do adrema :P :

Piana skromna, gaz delikatniuchny - bąbluszki drobne ale fajnie gryzące,
Lekki Stout – taki „letni” – grypsując „do koszenia trawy idealny” – jest też nuta „zimowa” – czyli „do odgarniania śniegu”, z przypisaniem której mam problem. Mianowicie Stout jest wytrawny jak należy, lekko kwaskowy nawet,
jakoby Coopersowy, cukrowy (a „wysoko-zacierna” nuta w nim się objawia :pytajnik: ) – nie podejrzewam Australijczyków o takie działania, czyli wprost: mylę się czy nie, jakaś ćcina (i to nie bursztynowa, a porządna, muscovado’wa) siedziała we flaszce? Może karmel, ale raczej „ćcina”.

CDN...

pzdr.
Andrzej
Stron: 1 2 3