22-12-2009, 20:01
Witam,
Może nie na temat troche, ale chciałbym przedstawić jak zrobiłem piwo miodowe. Przepis sam pokombinowałem na podstawie różnych źródeł. Ogólnie - chyba poraz pierwszy zrobiłem coś co wzbudziło zachwyt mojej LP. I oby tak dalej
Było tak:
Część "piwna" to piwo około 5 litrów, jasne w/g przepisu:
Słód jasny, pilzneński, ok. 1kg, zacierany w temp. 66*C przez godzine, filtrowanie, później chmielenie:
marynka 5g na 60 min
marynka 5g na 30 min
lubelski 5g na 10 min
BLg pocz 12 bez poprawek
//Tego piwa zrobiłem więcej, w wersji "normalnej" czyli bez miodu i było zbyt wytrawne, za gorzkie od chmielu//
Do części "piwnej" dodałem brzeczke miodową, czyli: miód lipowy gotowany w wodzie 30 min, szumoiny zbierane, miodu było ok. pół słoika litrowego, w rezultacie dało to kolejne 5 litrów brzeczki o blg ok. 12
Razem 10 litrów, wymieszane
I we wiaderku fermentowane z drożdżami piwowarskimi S-33
Bardzo szybko skończyła się burzliwa (chyba 3 dni)
Zlanie znad osadu i z tydzień cichej.
Następnie do butelek - niestety PET - takich od coli, albo wody mineralnej,
Z dodatkiem: cukier 8 g/l do refermentacji i słodzik (z Lidla) po 4 i 6 tabletek na litr.
4 tabletki dało piwo półsłodkie, mi odpowiadało, 6 tabletek dało dość słodkie, dla mnie troche za słodkie, LP była tym zachwycona.
Piwo po tygodniu w butelkach i schłodzeniu już było naprawde bardzo dobre. Złote, lekko mętne, dobrze nagazowane, ale bez piany, dość wyraźna goryczka i zapach chmielowy połączony z posmakiem miodu i słodyczą słodzika. Coś jakby Ciechan miodowy ale bardziej chmielowy.
Wypiłem z LP ze dwie butelki (po 1,5 l ) po czym LP oznajmiła, że to w końcu piwo dla niej było (tak musiałem obiecać ) i że mam zakaz jego picia i zaprosiła koleżanki z pracy na "po nowym roku" na to piwo .....
Ale ogólnie sukces pełny, bo za winem to ona nie przepada, i krzywo się patrzy na moje wyczyny, a tutaj - pełny zachwyt
Tak się rozpisałem - bo może ktoś sobie też coś takiego zrobi.
Naprawde polecam.
Może nie na temat troche, ale chciałbym przedstawić jak zrobiłem piwo miodowe. Przepis sam pokombinowałem na podstawie różnych źródeł. Ogólnie - chyba poraz pierwszy zrobiłem coś co wzbudziło zachwyt mojej LP. I oby tak dalej
Było tak:
Część "piwna" to piwo około 5 litrów, jasne w/g przepisu:
Słód jasny, pilzneński, ok. 1kg, zacierany w temp. 66*C przez godzine, filtrowanie, później chmielenie:
marynka 5g na 60 min
marynka 5g na 30 min
lubelski 5g na 10 min
BLg pocz 12 bez poprawek
//Tego piwa zrobiłem więcej, w wersji "normalnej" czyli bez miodu i było zbyt wytrawne, za gorzkie od chmielu//
Do części "piwnej" dodałem brzeczke miodową, czyli: miód lipowy gotowany w wodzie 30 min, szumoiny zbierane, miodu było ok. pół słoika litrowego, w rezultacie dało to kolejne 5 litrów brzeczki o blg ok. 12
Razem 10 litrów, wymieszane
I we wiaderku fermentowane z drożdżami piwowarskimi S-33
Bardzo szybko skończyła się burzliwa (chyba 3 dni)
Zlanie znad osadu i z tydzień cichej.
Następnie do butelek - niestety PET - takich od coli, albo wody mineralnej,
Z dodatkiem: cukier 8 g/l do refermentacji i słodzik (z Lidla) po 4 i 6 tabletek na litr.
4 tabletki dało piwo półsłodkie, mi odpowiadało, 6 tabletek dało dość słodkie, dla mnie troche za słodkie, LP była tym zachwycona.
Piwo po tygodniu w butelkach i schłodzeniu już było naprawde bardzo dobre. Złote, lekko mętne, dobrze nagazowane, ale bez piany, dość wyraźna goryczka i zapach chmielowy połączony z posmakiem miodu i słodyczą słodzika. Coś jakby Ciechan miodowy ale bardziej chmielowy.
Wypiłem z LP ze dwie butelki (po 1,5 l ) po czym LP oznajmiła, że to w końcu piwo dla niej było (tak musiałem obiecać ) i że mam zakaz jego picia i zaprosiła koleżanki z pracy na "po nowym roku" na to piwo .....
Ale ogólnie sukces pełny, bo za winem to ona nie przepada, i krzywo się patrzy na moje wyczyny, a tutaj - pełny zachwyt
Tak się rozpisałem - bo może ktoś sobie też coś takiego zrobi.
Naprawde polecam.