Forum Domowych Winiarzy

Pełna wersja: Arquebuse
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Słynny digestif ze Szwajcarii, wspominany już w roku 1816, jak nie wcześniej. Wytwarzany w Szwajcarii i we Francji.

[attachment=12006]

Produkowany z wielkiej ilości ziół (znalazłem przepis, który ciągnie się 3 strony), np.

po 16g: piołunu, dzięgla, melisy, kopru, hyzopu, lawendy, majeranku, tysiącznika, mięty, oregano, rozmarynu, szałwii, tymianku. 48 godzin macerować w mocnym alkoholu (1 litr), połączyć z syropem (700ml) na 50% ( jak widać na załączonym obrazku)

Poniżej przepis z roku 1756 (w wersji na winie):

[attachment=12007]

i bardziej współczesny:

[attachment=12008]

Wg "Traité de pharmacie théorique et pratique" R. Huguet'a z 1888, którym również posiłkowałem się przy likierze melisowym, arquebuse ma mieć między 68-72% i również należy spożywać go po rozcieńczeniu wodą z cukrem.

Wersje sklepowe zawierały od 40-50%.
Popełniłem wersję autorską próbną. Wziąłem po 1g następujących składników:

piołun, melisa, oregano, hyzop, rozmaryn, dzięgiel, tysiącznik, mięta pieprzowa, koper włoski, szałwia, bylica pospolita, przetacznik.

[attachment=12009]

Zalałem to 210ml 69% i poddałem dygestii, po odcedzeniu otrzymałem 170ml, więc zioła żrą zapamiętale alkohol. Po filtrowaniu, które było konieczne otrzymałem 135ml klarownej substancji:

[attachment=12010]

Którą rozcieńczyłem troszkę wrzątkiem na 64%*, połączyłem ten nalew z syropem, rozcieńczyłem alkoholem znów i otrzymałem Arquebuse 54%:

[attachment=12011]

[attachment=12012]

Smakowo jest to bardzo przyjemne, a nie ciężkie, kolor zgodny z oryginałem, zapach melisy mocno się uwidacznia, zioła ładnie przeszły, chyba stawiam to wyżej niż benedyktynki czy chartreuse, może to też zasługa doboru ziół?

*to granica rozcieńczenia wodą, dodanie wody na 60%, powoduje mętnienie-co potwierdza, że w wersji bez syropu, arquebuse ma mętnieć będąc napojem ponad 60%.

Eh, narobiłeś znowu smaka :).
Pierwotnie arquebuse był, z tego co znalazłem, lekiem na całe zło, a w szczególności na rany postrzałowe spowodowane arkebuzem właśnie. W wersji początkowej miał przeznaczenie zewnętrzne-a więc do smarowania, gojenia ran, itd, itd. Około roku 1820-36, wprowadzono modyfikacje dzięki czemu można było już podawać wewnętrznie, co z pewnością czynione często i gęsto; jeszcze w roku 1918, przepis na arquebuse'a jest w dziale "medicaments" mimo że i tak czy siak był to po prostu smaczny likier, a składniki-np. te których użyłem, były, są i będą uważane za wybitnie lecznicze i wskazane dla zdrowia.

W końcu na tym samym patencie kartuzi zrobili chartreuse, a benedyktyni benedictine.

Poniżej parę przykładów, skądinąd bardzo ładnych, etykiet "arkebuzów":

[attachment=12013]

[attachment=12014]

[attachment=12015]

[attachment=12016]

EDIT: naszło mnie też troszkę uwag:

1) ilość ziół na litr czyli wg mojego przepisu byłoby to po 4g każdego to stanowczo za dużo. W wersji eksperymentalnej radziłbym nie schodzić powyżej 2g. Mimo że to dygestia-ekstrakcja jest bardzo szybka i dokładna=do cna.

2) Po filtracji i odcedzeniu, rozcieńczenie o góra 5% w dół, czyli wersja ekstrakt, to powinna być 64%

3) Syrop-o dziwo sprawdził się zgodny z czasem ówczesnym wg tego przepisu (użyłem go do chartreuse np.):

120g cukru białego (trzeba będzie przetestować na ćcinie)
90ml wody

Stosunek syropu na 1 część ekstraktu połowa syropu, ewentualnie +/- ciut więcej. Np. Na 160ml ekstraktu, 90ml syropu

4) Gdyby gdzieś po drodze zaszło nam zmętnienie (a może). Arquebuse'a już z syropem-czyli o mocy 40-45% rozcieńczamy pół na pół jakimkolwiek mocnym alkoholem (68-71%), klarowność wróci wówczas, a i straci na ciężkości. Mój właśnie stąd ma te 54% i jest nawet klarowny-chyba.

Miłej zabawy i gojenia:P

Tego poniżej sprezentowałem Trusiowi-niech też sobie postrzela :szampan:

[attachment=12018]
Znalazłem, że ten przepis z 1756 ewoluował i odkryłem takie coś, czym się z rana dzielę-na dobry zaczątek dnia:

Na 11 litrów białego wina i 5 litry spirytusu (pewnie z 80%) bierzemy:

po 4 garście: żywokostu lekarskiego, bylicy pospolitej, szałwii i dąbrówki
po 2 garście: bukwicy, żankiela, jastruna, stokrotki, trędownika, rzepika, werbeny, piołunu, kopru
Po 1 garści: dziurawca, kokornaka, przetacznika, rozchodnika wielkiego, tysiącznika, krwawnika, mięty, hyzopu i jastrząbca kosmaczka

3 dni, a potem jak zawsze. Przy tym przepisie podano, że leczy nawet rany od granatów:nie:

Jeden ze współczesnych arkebuzów powstał w 1857=33 zioła, przepis brata Emanuela ze Zgromadzenia Maryjnego. Do dziś jest sprzedawany, ma 43%

http://www.cherry-rocher.fr/fr/vente-en-...php?prod=2

robią też takie cudeńka:

http://www.cherry-rocher.fr/fr/vente-en-...php?prod=1

http://www.cherry-rocher.fr/fr/vente-en-...hp?prod=22

Mają też Muzeum, gdzie między innymi można zobaczyć wszystkie podróbki arkebuza, czyli firma uważała, ze tylko oni robią tego prawdziwego:

http://www.cherry-rocher.fr/fr/musee/contrefacon.htm oraz kolekcję afiszy: http://www.cherry-rocher.fr/fr/musee/affiches.htm

Wg żródeł, arquebuse jako taki to była odpowiedź na włoski fernet, ale od znajomego Włocha wiem, że do niedawno był produkowany we Włoszech włoski arquebuse czyli Alpestre:

http://www.champagnat.org/en/210901002.htm

http://www.alpestre.com/English/Home.htm

W przypadku tego likieru, którego produkcja zakończyła się definitywnie pod koniec roku 2009, był to napój z 34 ziół- tymianku, lawendy, dzięgla, kopru, wrotyczu, szałwii, mięty, hyzopu, dziurawca, bazylii, itd, i po przeprowadzeniu wymaganych procesów ekstrakcji, trafiał na 4 lata do beczek z dębu słoweńskiego*. Miał moc 49.5%, ale z tego, co mi doniósł znajomy, zarządzanie firmą było fatalne, produkt pozbawiony zrównoważenia, a jeszcze siedem lat temu, zbierali i suszyli własne wyhodowane zioła. Marketing robi swoje, więc firma musiała upaść.

*w przypadku następnego arquebuse'a trzeba będzie o tym pomyśleć.

Zdecydowałem też, że mojego wyślę trzem osobom, które niezależnie od siebie go ocenią i wystawią noty.
Trzeba będzie skompletować surowiec i koniecznie nastawić. Ładny kolor uzyskałeś. No i skoro pomaga nawet na rany po granatach to tym bardziej nie ma się co zastanawiać ;).
Mnie się osobiście widzi mój przepis, do którego mogę dodać wrotyczu, ewentualnie coś jeszcze np. tymianek, bo mniej więcej wiem jak się zachowa, ale nie jestem zdania, że to ma mieć aż ze 30 składników, zważywszy że ponad 10 już daje ciekawy smak, no i co więcej, nie daj Bóg jakiś składnik zazgrzyta i cała robota w łeb bierze. Z jednej strony, napój bardzo banalny, bo filozofia prze-prosta, ale z drugiej strony bardzo złożony i nieprzewidywalny.
(07-05-2010, 15:03)alehandro napisał(a): [ -> ]skoro pomaga nawet na rany po granatach to tym bardziej nie ma się co zastanawiać ;).
jak po granatach :P to w każdej piwnicy może się przydać. Każdy piwowar, winiarz lub chlebokwasiarz:P powinien zaopatrzyć się we flaszeczkę 'na wypadek' ;)
"que son nom d'eau d'arquebusade marque sur-tout la propriété qu'elle a de guérir des coups de feu, comme d'arquebuse, fusil, pistolet, & autres armes à feu, éclats de bombes ou de grenades, & mille autres façons dont le feu peut faire blesser à la guerre" czyli krótko mówiąc: został nazwany tak ze względu na wybitne działanie leczenia postrzałów arkebuzem, muszkietem, pistoletem i innych ran odniesionych od wybuchów bomb, granatów, gdzie ogień wojny zbiera swe żniwo. Tak bym to przełożył na nasze.
Kolega znalazł na aukcji-przepis raczej banalny, tylko mieszanka esencji, alkoholu i wody.

[attachment=13328]

Jak coś będzie niejasne, rozkminię.



Też zrobiłem parę tygodni temu podejście do Arkebuza i wariację nt. Wódki lekkiej kawalerii. Postaram się podesłać jakoś w styczniu.
Przemyślenia i efekty wrzuć do wątków odpowiednich. Dzięki wielkie.

Ja pokombinowałem troszkę z tym przepisem i wyszło mi coś takiego (już przetworzone na ludzko)

1.7g piołunu
0.3g dzięgla
5g kopru gorzkiego (prościej niż nam się wydaje, to większość koprów, jakie w Polsce sprzedają z nazwą "włoski", krócej: ma więcej fenchonu niż anetolu)
1g hyzopu
8.5g lawendy
3g majeranku
1g melisy
1.7g mięty
7g szałwii
8.5g macierzanki
8.5g tymianku

Zalewamy to litrem 85%, tu myślę że dygestia wystarczy i potem rozcieńczamy 785ml wody, otrzymując, nie jak podaje przepis Arqubuse 50%, ale 49.6%:diabelek: Sugestia, żeby to się nadawało do picia, te 785ml wody to powinien być syrop, na stronie aukcji jest podane, że sprzedają przepis na arquebuse z syropem cytrynowym, więc tej sugestii można się trzymać.

Oczywiście można wykorzystać pierwotny, szybszy przepis z esencjami (robionymi wg wielu z metod jakie znamy, nawet choćby ta: 78g (6 łutów w oryginale) ziela zalać litrem 96%), ale idąc tym tropem otrzymamy wszak takie cusie: 17ml esencji piołunowej,..., 85ml esencji lawendowej, itd; co zachwieje nam mocą, bo dodając te prawie 400ml esencji 96% na litr 85% już ją zmieni i zacznie się kombinatoryka z dosładzaniem i dolewaniem wody.
A dziś ruszył drugi Arquebuse, zwiększony o 3 składniki.
(16-04-2011, 11:19)Bogi napisał(a): [ -> ]A dziś ruszył drugi Arquebuse, zwiększony o 3 składniki.

czyli na postrzały wszelakie skuteczność mieć będzie jeszcze większą :D
jakież one?
Miałem edytować tamten wpis, ale skoro już zagaiłeś:P.

Takież:

[attachment=13772]

Ale technologia była troszkę inna. Wpierw w alkoholu winnym 46% macerowałem na słońcu przez 5 dni parę listków bukwicy, było tego 90ml, dolałem 90ml spirytusu i to stanowiło bazę dla nowego arkebuza.

W bazie tej umieściłem pomny własnych wniosków z poprzedniego arkebuza po 0.4g* z tychże:

piołun z Pontarlier, melisa, oregano, hyzop, rozmaryn, dzięgiel, tysiącznik, mięta pieprzowa, koper prowansalski, bylica pospolita, przetacznik, wrotycz i lawenda.

Po dwukrotnej dygestii i odcedzeniu, wyszło mi 135ml alkoholatu, który rozcieńczyłem wrzątkiem (nie zmętniał) do 65% (dolałem 10ml).

W międzyczasie zagotował się syrop, taki jak poprzednio, i do tego, co powstało dodałem 70ml syropu, otrzymując ekstrakt arkebuza o mocy 48.75%.

Przeprowadziłem dwie próby uczłowieczenia tego napitku:

1) mieszamy równą część ekstraktu z taką samą ilością alkoholu winnego o mocy 47%, otrzymując arquebuse 48% (to ten pierwszy z lewej na zdjęciu poniżej)

2) mieszamy równą część ekstraktu z taką samą ilością alkoholu o mocy 60%, otrzymując arquebuse 54% (to ten drugi)

Smakowo są jeszcze nieułożone i gorzkie, dlatego może, teraz trzeba próbować do 1) i 2) dodawać syropu?** Do przemywania ran (w gardle) są idealne:diabelek:.

[attachment=13773]

* biorąc pod uwagę ilość alkoholu i trzymając się miar poprzedniego powinienem dać po 0.8g na tę ilość

**próbki poczynione, jedna ma 36%, druga, 40%, jak wrócę z pracy, rzucę okiem, co to się urodziło.

edit: rzuciłem okiem, a raczej językiem, i jak 36% jest za mało arkebuzowa, to 40% jest naprawdę całkiem, całkiem-idealny stopień goryczy w stosunku do słodyczy, i powoli wychodzą na wierzch poszczególne nuty ziół.

Ponieważ arkebuz ma się w tej formie odrodzić we Francji, więc niechybnie pierwsza próbka tam poleci.
Jakiś czas temu otrzymałem od Bogusia ten truneczek, skosztowałem i było to coś dobrego. Jako iż ze mnie skąpiec wszystko chowam coby zostało jak najwięcej na później.

I tu przejdę do właściwego tematu. Mianowicie potwierdzenia jej właściwości leczniczych.

Jako, że od kilku dni moja LP marudziła, że ją migdały bolą, zażywała różnego rodzaju specyfiki mające łagodzić ból. Jakieś płukanki z szałwii, schładzanie lodami itp. cuda na kiju. Wczoraj rozmawiając na temat nalewek olśniło mnie, iż posiadam jeszcze ów napój. A do głowy wpadł pomysł :diabelek: co by sprawdzić jego działanie.

LP otrzymała niecałe pół kieliszeczka arquebuse'a, po szybkim łyku poczerwieniała na twarzy :wsciekly: i myślałem że mnie zlinczuje, (dobrze że była w takim szoku że jej się to nie udało) po 2 minutach, już skora do walki nie była, gdyż okazało się że migdały ją nie bolą. :big: Mogła sobie spokojnie jeść, pić co wcześniej było dość trudne. Efekt utrzymywał się przez jakieś 6h do poobiedniej drzemki.

Pod tym specyfikiem leczniczym podpisuję się "ręcoma" i "nogoma".

Bogi oby tak dalej. A sam zabieram się do kompletowania ziół.
bogi podaj jak zrobić syrop który dodajesz do rozcieńczenia.
120g cukru białego
90ml wody,
jest na początku wątku. Najważniejsze, żeby był wrzący.
Ja trzymam kciuki coby tobie i temu "trusiowi" udało się ta recepturę odrodzić:) ja sam jak zapowiedziałem będę starał się ów specyfik przyrządzić bom światkiem że działa;)