Forum Domowych Winiarzy

Pełna wersja: Ponowna fermentacja po zasiarkowaniu/dosłodzeniu
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Witam!

Pewnego pięknego dnia postanowiłem zrobić wino truskawkowe - oto jego krótka historia:

26 czerwca 2010:
Truskawki + syrop, fermentacja w miazdze. Drożdże FERMIVIN (zwykłe), bo mi madera nie ruszyła.

30 czerwca 2010:
Uzyskanie moszczu, dodanie kolejnej porcji syropu. Całość trafia do balona.

10 lipca 2010:
Dodanie drobnej ilości soku agrestowo-porzeczkowego (to od nastawiania innego winka) dla polepszenia kwasowości wina.

18 sierpnia 2010:
Pierwsze zlanie. Wino na tym etapie już nie fermentowało - według moich obserwacji z powodu braku cukru. (Blg odpowiedno ujemne jak na założone 14%, zero bulkania ani nawet przechyłu poziomu wody, całość szczelna). Dodam jednak, że wino nie było może opalizujące, ale na pewno też nie jest klarowne.

Po dosłodzeniu i zasiarkowaniu wino ruszyło znowu do przodu. Nie jest to ostra fermentacja, ale boję się, że przerodzi się w taką. Zdecydowanie nie chciałbym już więcej alko w tym winie.

W związku z tym chciałem zapytać - cóż czynić drodzy eksperci :) Dodam, że ilość piro użyta do zasiarkowania to ok. 1g/10l.
z tego co wiem to aktywne ciężko ubić, i na mój gust dosłodziłeś za wcześnie - ja dosładzam zwykle miodem jakiś miesiąc przed butelkowaniem... jeśli chcesz je ubić tak żeby zatrzymać proces fermentacji to chyba jedyne co można zrobić to znów piro.. ja osobiście lubię wina wysoko % bo jeśli wino dobrze przygotować to tego % po prostu nie czuć więc nie muszę bawić się z piro bo drożdże padają same od %..
Trochę mało, jak na zatrzymanie. Takich ilości można dodać by zatrzymać dzikusy, ale nie Fermviny, jeszcze pytanie zwykłe to Bayanusy? Bo jeśli tak to proponował bym ilość 3,5g/10l, choć i tak nie był bym pewny zatrzymania ich. Panuje przesąd, że one fermentują do 18% i mało komu udaje się je wyhamować.

Pozdrawiam
Maciej
Ulver1987 - właśnie tego powoli zaczynam się obawiać :( Tak na marginesie - winko nie mętnieje Ci od tego miodu na tak późnym etapie?

Jurdziu - są FERMIVIN (Saccharomyces) i FERMIVIN PDM (bayanusy). Ja użyłem tych pierwszych. I to tylko dlatego, że dopadł mnie znany problem z ruszaniem MD z drożdży biowinu.

Już rozumiem na czym polega wyższość szczepów przeznaczonych na konkretną moc.
Co w tym momencie lepiej zrobić? Dosiarkować? W sumie winko jeszcze będzie długo leżakować, więc może siarkowe aromaty ulecą?
Pasteryzacja napawa mnie strachem ;)
tak siarkowane aromaty ulecą nie ma co bać :) no wiesz.. z reguły ja delikatnie dosładzam więc za dużo problemów nie ma i do miesiąca czasu zrzuca to co z miodem się dostało :) za to miód bardzo wzbogaca smak i aromat ale też nie można przesadzić jak ze wszystkim.
Siarkuj ale nie przesadź bo S02 nie jest obojętne dla zdrowia a oni różnie piszą do stabilizacji nastawu 1gram na 3-5l a do stabilizacji wina 1gram na 10l i teraz nie wiadomo którą obcję wybrać
A chyba piro to nie całkiem S02 chyba trochę jednak słabsze .
U mnie Bayanusy przeżyły 4,5g/10l (choć dodawane w odstępach dziennych 2+1+1+0,5) i miały się świetnie.
Dobra, dodałem kolejne 2.5g/10l. Mam nadzieję, że to wystarczy. Zdam relację :)
No i następna zagwozdka - wino rozlałem do dwóch gąsiorków typu dama, do każdego dodałem takie samo stężenie piro. Jeden się ustabilizował, a drugi nadal pracuje :)

Chyba zostawię to tak jak jest i po dojrzewaniu porównam sobie smaki:)
(22-08-2010, 19:08)Canin napisał(a): [ -> ]U mnie Bayanusy przeżyły 4,5g/10l (choć dodawane w odstępach dziennych 2+1+1+0,5) i miały się świetnie.

Skrajnie prosta zagadka: Dodawałeś partiami piro i drożdże z czasem zaczęły się uodparniać na piro. Trzeba raz dać dużo co by je wybić.

(22-08-2010, 19:08)fenriss napisał(a): [ -> ]No i następna zagwozdka - wino rozlałem do dwóch gąsiorków typu dama, do każdego dodałem takie samo stężenie piro. Jeden się ustabilizował, a drugi nadal pracuje :)

Chyba zostawię to tak jak jest i po dojrzewaniu porównam sobie smaki:)

Upatrywał bym rozwiązanie w tym, że pierwszy balon zlewałeś dużo znad osadu, drugi (ten który zaczął fermentować po przelaniu) został wstrząśnięty, albo rurką zaciągnąłeś drożdże z dna balonu. One same z siebie się rozmnażają. Radzę odczekać aż zejdą na dno i ponownie zlać znad osadu.

Pozdrawiam
Maciej
Witam!

Spotkała mnie podobna historia jak fenrissa stąd też odświeżam wątek. Ale po kolei:

Winko jest winogronowe, 10l, nastawione na początku października. Fermentacja przebiegała bez zakłóceń, wino bardzo ładnie się sklarowało, przez dwa ostatnie miesiące zero osadu i brak jakichkolwiek oznak fermentacji. Blg=0.

Nie było siarkowania na żadnym etapie, pirosiarczynu potasu użyłem tylko do dezynfekcji balonu. Generalnie byłem wniebowzięty (to moje pierwsze wino), jedynie w smaku było odrobinę zbyt wytrawne. I tu zaczął się problem.:(

Dwa tygodnie temu postanowiłem je dosłodzić bez siarkowania, wydawało mi się niepotrzebne. No i drożdże poczuły wiosnę. Fermentacja ruszyła dość burzliwie. W tę sobotę użyłem pirosiarczynu potasu w ilości 0,9g. Wino niestety fermentuje dalej, o wiele słabiej ale gaz ulatnia się przez rurkę, widać niewielką ilość pianki na powierzchni wina.

Używałem drożdży Fermivin (Saccharomyces).

Co robić dalej? Ładować więcej piro - a jeżeli tak to ile?
A jeśli udałoby się zatrzymać fermentację to kiedy najwcześniej mógłbym je zabutelkować?
To dość częsty problem początkujących winiarzy. Uważają, że chemia (pirosiarczyn) są zbędne przy produkcji wina. Pirosiarczyn to nie trucizna! Stosowanie w dawkach podawanych przez producenta (czasopisma, nasze forum) nie jest szkodliwe dla zdrowia. No poza jednym wyjątkiem. W trakcie obróbki winiarskiej pirosiarczynu wydziela się dwutlenek siarki. Osoby chorujące na astmę i wrażliwe na ten gaz mogą doznać poważnego uszczerbku na zdrowiu (np skurcz oskrzeli). Wybór drożdży do takiego wina ma zasadnicze znaczenie. Jaki procent chciałeś osiągnąć? Liczyłeś to? Ile cukru, wody i ile Blg miał moszcz winogronowy?

A teraz wracając do pytania zasadniczego.
Proponuję:
- wino zlać do fermentora i fermentować do osiągnięcia Blg 0 lub poniżej
- dalsze wytyczne po odpowiedzi na moje pytania
Ok kolego dzięki za odpowiedź. Wiem że piro to nie trucizna w niewielkim stężeniu, ale czytając to forum zauważyłem że proporcje zwolenników i przeciwników jego stosowania są mniej więcej wyrównane. Ja wyszedłem z założenia że jeśli nie ma konieczności jego użycia to używać nie będę.

A teraz taka konieczność zaszła.

Parametry początkowe: blg nieznane, nie miałem wtedy cukromierza. Do moszczu dodałem łącznie 1,6kg cukru i 2,5l wody, całość wypełniła pod korek 10l balon. Celowałam w okolice 14% alkoholu.

Radzisz żeby przefermentować cukier który dodałem podczas dosłodzenia. Problem w tym, że w tej chwili wino jest trochę za mocne, extra procenty są już niemile widziane.
(03-04-2012, 20:28)funky napisał(a): [ -> ]Ok kolego dzięki za odpowiedź. Wiem że piro to nie trucizna w niewielkim stężeniu, ale czytając to forum zauważyłem że proporcje zwolenników i przeciwników jego stosowania są mniej więcej wyrównane. Ja wyszedłem z założenia że jeśli nie ma konieczności jego użycia to używać nie będę.

Kiedyś ktoś na tym forum napisał że nie zrobisz dobrego wina jak nie użyjesz pirosiarczynu i ja wychodzę z tego samego założenia :pijemy:
Obawiam się, że zatrzymanie fermentacji na tym poziomie może być trudne a może i nawet niemożliwe. Aktywne drożdże w sprzyjających warunkach potrafią czynić cuda z %. Jest kilka sposobów dodawania piro.
Moja propozycja to próba zahamowania fermentacji przez dodanie 2g piro na 10 litrów wina.

PS Wyprodukowanie słabego i średniej mocy, pół i słodkiego wina jest trudne. Bez pirosiarczynu bardzo trudne.
Dobrym sposobem utrwalania wina jest pasteryzacja, w temperaturze 60-70C przez pół godziny... ubije potencjalnie aktywne drożdże, mogące wznowić fermentację.
Sposób jest skuteczny ale polecany przy produkcji kompotów a nie wina.
Kolego Krzysztofie, nie podobają Ci się moje rady, to nie korzystaj.
Pasteryzacja czy Ci się podoba czy nie, jest jednym ze sposobów utrwalania wina.

Samych udanych nastawów życzę!
Owszem przyznam szczerze, że jest. Czy ja napisałem, że nie jest? Z wina robi się kompot z %. Ale jak komuś smakuje to kto komu zabroni :)

Tatami - myślę, że mogę mieć chyba odmienne zdanie od Twojego??? Wiele razy była o tym mowa na forum. Opinie na temat pasteryzacji wina są negatywne. A jak wyglądają Twoje doświadczenia z pasteryzacją wina?
Przepraszam, że się wtrącam, ale nie chce tworzyć kolejnych wątków. Pytanie dotyczy etapu dosładzania i zasiarkowania wyklarowanego już wina.

Ja zawsze robię tak, że część nastawu wlewam do garnka, rozpuszczam w nim cukier i wlewam (około 30-40 stopni) do reszty, no i oczywiście siarkuję.

Moje pytanie brzmi czy lepiej wlewać dosłodzoną część nastawu ostudzoną, czy to nie ma większego znaczenia? Ja zawsze sobie mówię, wleję póki gorące, to jeszcze drożdzom się dostanie od wysokiej temperatury, ale nie myślałem nigdy, czy czasami wlewając do reszty nastawu ciecz w temp. 40 stopni w pewien sposób nie neutralizuję pirosiarczanu.

pozdrawiam,
Marcin
Nie wiem jak to jest w praktyce, bo jak wprowadzisz do 20 litrów o temp 20 stopni C, 1 litr o temp. 40 stopni to za dużo temperatura nie wzrośnie. Jednak na pewno wraz ze wzrostem temp. zmniejsza się rozpuszczalność SO2 w wodzie i ucieka do atmosfery.