Forum Domowych Winiarzy

Pełna wersja: Wino tanie i drogie smakuje tak samo
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Artykuł może i ciekawy - tyle że bez sensu.
Jeśli oceniają zupełnie przypadkowe osoby (Festiwalu Nauki w Edynburgu)to spora część z nich pija wino okazjonalnie i nawet nie wie jakie lubi, to tak jakbym ja oceniał whisky choć nie lubię i nie piję whisky. Wystarczy że ktoś pije wina słodkie i dostał do porównania wina wytrawne - i już zaklasyfikuje je zdecydowanie gorzej.

Test został przedstawiony w taki sposób że, choć nie zostało to napisane, generalnie tanie wina są równie dobre jak drogie - a to przecież generalnie nie prawda.

Niekoniecznie najdroższe wina są najlepsze a najtańsze są najgorsze. Tak ścisłego związku nie ma. Jakość wina też nie zmienia się w sposób liniowy - jeśli wino jest 2x droższe to jest 2x lepsze.
Ale uśredniając - jest związek pomiędzy ceną wina a jego jakością.
Jakkolwiek "coś" we wnioskach wynikających z tego artykułu jest, to ogólne przesłanie jest dość bzdurne. Kilka lat temu (albo kilkanaście - nie pamiętam) wykonano podobny test - podano iluśtam osobom wino białe i czerwone w ciemno. Okazało się, że ok. 50% w ogóle nie rozpoznała koloru wina. Biorąc pod uwagę, że znaczna część z tych , co trafiła, zrobiła to na skutek całkowitego przypadku, to odsetek ludzi nie mających pojęcia o winach na podstawie tego doświadczenia jest jeszcze większy. Ale czy to powód do produkcji tylko sikaczy - nie ważne co, byle było tanio?

Moim zdaniem nie da się oddzielić jakości od ceny - rządzą nami prawa rynku i cena odgrywa znaczącą rolę w postrzeganiu produktu - niekoniecznie wina...
Wino jest dobre, kiedy smakuje pijącemu. Co z tego, że ktoś się zachwyca trunkiem, trunek kosztuje bóg wie, ile, a pijącemu nie smakuje? (mówię o pijącym, który ma rozwinięte kubki smakowe, nie o takim, który się posika za każdymi procentami).
I moim zdaniem (sprawdzonym wielokrotnie) wino musi być ocenione saute. Tylko WÓWCZAS wiemy, czy ciecz sama w sobie cokolwiek stanowi. Zachwalanie przez producentów, że "idealne do potraw takich, czy śmakich..." nie wspominając, że ostatnio zoczyłem na etykiecie hasło "stanowi doskonałe uzupełnienie wspaniałej atmosfery" (SIC !! ) nie świadczy o samodzielnej jakości wina.
Weźmy np. Bordeaux 2003 J. Lebegue Saint Emilion, które teraz cedzę. Samo w sobie - ot, taki, kwasiborek. Ale zakąszane serkiem alpenblau... uuu... robi sie pyszne. Ale czy to znaczy, że jest dobre? Nie, to ser jest dobry, bo marginalizuje i rozmywa daleko idące niedociagnięcia tego wina.
Reasumując: cena jest wyjątkowo często świadectwem przebiegłości marketingowców. Koledzy z Łodzi potwierdzą - niedawno otworzył się sklep z winami w centrum i zaprosił na degustację. Wynik? Potwierdzenie tezy, że wina są przeraźliwie i bezzasadnie przeszacowane.
Na zdrowie ! :pijemy:

EDIT
PS Dla tych, co chcieliby mnie ukatrupić za bluźnierstwo: ... nie powiem, że to wino jest złe. Jest NIEZŁE, jak na swoją cenę. Za butelkę 375ml płaciłem 3,27zł brutto :fajka: