Reasumując, najbardziej z całej Chorwacji podobało mi się powrotne zwiedzanie Wiednia...
Sery lokalne- tragedia, zdecydowanie nie mają pojęcia o przyprawach, solance. Jałowe, niesmaczne.
Miody- lawendowy smakował mniej więcej jakby do zwykłego miodu włożyć kostkę toaletową Domestos o zapachu lawenda. Ciekawy smak miał miód podejrzewam, bo tam nim nikt nie potrafi rozmawiać po angielsku, iż z jakiejś ala sosny/kosodrzewiny. Kolor ciemny.
Wina- zakupiłem Vragnac, Josefa i Bobic; te 2 ostatnie z Primosten; jestem zawiedziony obsługą; na 8 osób dostaliśmy w 1 szklance na dnie trochę wina do spróbowania- żenada. Jak już wychodziliśmy i każdy z nas kupił po 3,4 butelki, to zaczęli nas wszystkim innym, co nam wcześniej nie pokazali częstować. Podziękowaliśmy. Z pewnością Josefa i zwłascza bobic godne polecenia, Vragnac jeszcze czeka na mnie.
Z alkoholi wysokoprocentowych kupiłem wymienione przez Bogiego - też czekają na degustację.
Ceny - podobne jak w Polsce, nie wiem kto kreuje mit, że Chorwacja jest strasznie droga.
Piwa - Karlovacko, Pan, Lasko i Ożujsko. Kolejność nie jest przypadkowa, choć nie pamiętam już teraz czy wszystkie są z koncernów chorwackich.
Trogir- sam w sobie ładnym miastem jest. Jednak stocznia zaburza cały krajobraz, okolice Trogiru są zaśmiecone, brzydkie, odpychające i przede wszystkim to co mnie mało interesowało - nie ma tam odpowiednich plaż do kąpieli.
Jedyne co mi się podobało, to bazar rybny, na którym byłem codziennie i kupowałem jedzonko na grilla. Choć nie podobały mi się tam ceny. Uważam, że jak mają takie jedzenie pod nosem to powinno być co najmniej 3x tańsze niż w knajpie-tak nie było.
Primosten - spędziłem tam 3,4h, ale urokliwe, ładne miejsce.
Plitvickie jeziora - polecam rano przyjechać i kupować bilety nie przy wjazdach, tylko idąc i decydując się już na określoną ścieżkę - nie ma tam kolejek. Bardzo ładnie, jedyna praktycznie wycieczka, która mnie usatysfakcjonowała, choć znalezienie auta na parkingu graniczyło z cudem. Dlatego najlepiej tak zaplanować podróż, żeby wrócić wieczorem, jak zostają nieliczne auta na parkingu, na którym nie ma żadnych oznakowań i jest ograniczona widoczność.
Wodospady KRKA - zapłaciliśmy tyle samo co na Plitvickich a spędziliśmy tam 80% czasu mniej niż na Plitvickich...
W sezonie Chorwację zamieszkują Polacy, Włosi i dopiero Chorwaci.
Autostrady mają ceny polskie.
Droga przez Słowenię kosztuje 15 euro za kawałek autostrady 35 km, w którym stoi się 34km w korku. Zalecam unikanie autostrad w Słowenii.
Nie jestem fanem wyjazdów za granicę, bo kocham nasze kochane Tatry, ale z racji kooperacji życiowej z LP wymagane jest mi żyć w ciągłym kompromisie i jednoznacznie mogę stwierdzić, że każdy zakątek greckich wysp (Kos, Rodos, Kreta) jest o wiele ciekawszym, kulturalnym i interesującym przeżyciem.