13-09-2012, 13:51
Na dziendobry chcialbym sie przywitac z winiarska bracia. Przyszedlem tu po pomoc poniewa wszystko co udalo mi sie wyczytac i zastosowac nie odnioslo skutku, przejdzmy do sedna problemu ktorym jest kociolek, wrzucilem do niego wisnie, zasypalem cukrem i sie produkowal soczek. Nastepnie z tego soczku polecial nastaw, niestety nie przyblize jakie dokladnie sa proporcje wody soku i cukru poniewaz byl zamiar zrobienia winka metoda "na dziadka". Winko z tego soku wyszlo strasznie cierpkie, prawie 4 osoby otrulem ;-), oraz co dziwne w trakcie fermentacji zmienilo na fioletowy( taki ciemniejszy denaturat). Po artykule o chorobach win najbardziej mi podeszla fermentacja mannitowa, jednak po pasteryzacji(nie siarkowalem bo chcialem dalej fermentowac) poprawil sie tylko i wylacznie kolorek na taki wisniowy, natomiast smak dalej pozostaje taki ze po wypiciu lyka winka jezyk staje deba jak po oliwkach. Kontunuujac watek kociolka, odcedzalem dzis nastaw ze sliwek i zrobilem to wlasnie do tego nieszczesnego kociolka, wiadomo ze po wylaniu resztki winka splywaja na dno ze scianek i tak sobie to stalo chwile we wannie i gdy chcialem.umyc kocilek wylalem to do wanny i okazalo sie ze ta ok. szklanka wina ma prawie czarny kolor i wlasnie goryczkowy posmak. Wkoncu udalo mi sie zobrazowac caly 'cyrk', a teraz pytanie do doswiadczonych winiarzy, czy kociolek jakis niedomyty czy tak zgubny wplyw na wino ma cynk lub zelazo z kociolka. I podstawowe pytanie czy to wino da sie jeszcze uratowac, jest tego ponad 30 litrow i szkoda byloby wylac. Z gory dziekuje za zainteresowanie tematem i Pozdrawiam.