13-12-2013, 12:02
Witam wszystkich po przerwie 
Założyłem nowe konto, bo do starego mam przypisanego nieaktualnego maila.
Piszę w nowym temacie, aby nie uciekł zainteresowanym, a czuję się zobowiązany aby przestrzec brać winiarską przed suszonymi owocami dzikiej róży z allegro.
Ostatnio dziewczyna przypomniała mi, ze ja przecież robiłem kiedyś wino. No wiem jak to robić, nawet mi wychodziło
Zatem po 30 litrach wina z suszonego kwiatu czarnego bzu (super przepis Generala Adida) przyszedł czas na poważny nastaw. I zamówiłem z allegro 4 kg suszonej DR.
20 złotych za kilogram od użytkownika gryzik83.
Interes życia - pomyślałem. Nie dość, że bez ręcznego zbierania i suszenia, to jeszcze z dostawą pod próg
No i wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że nie wiadomo kto zawiódł.
Paczka zapakowana na prawdę solidnie, mocno zapakowany folią i taśmą karton, a w nim cztery kilogramowe torebki strunowe z suszonymi owocami.
Wody nagotowaliśmy, balon umyliśmy, posłodzone, drożdże już się nabuzowały więc zaczynamy no ii.... podczas gdy kończyłem wsypywać trzeci kilogram zauważyłem na dnie jakiegoś robaka. Robak żywy, bo ruchawy. Szybki rzut oka na ostatni worek potwierdził moją obawę - robak jest
Uznałem, że to co nasypałem do balona jest na pewno nierobaczywe
Ale ostatni kilogram został. I problem jest w tym, że ta paczka czekała miesiąc, zanim ją w ogóle otworzyliśmy, zatem ciężko jest stwierdzić czy robaki były tam od początku. Ciekawe jak się skończy wyjaśnianie tej sytuacji ze sprzedającą, bo aktualnie jesteśmy w trakcie wymiany maili...
Tym czasem mamy 25 litrów wina z dzikiej róży i może np. larw moli albo... no nie wiem. W każdym razie wegetarianie oraz osoby nie gustujące w robakach mogłyby czuć swego rodzaju niechęć do tego produktu
Zatem moi drodzy, uważajcie i dokładnie przyglądajcie się kupnym składnikom, bo moje na pierwszy rzut oka wyglądały wspaniale.
Jedyny plus jest taki, że robak został zalany zanim jeszcze drożdże dobrze się rozpędziły

Założyłem nowe konto, bo do starego mam przypisanego nieaktualnego maila.
Piszę w nowym temacie, aby nie uciekł zainteresowanym, a czuję się zobowiązany aby przestrzec brać winiarską przed suszonymi owocami dzikiej róży z allegro.
Ostatnio dziewczyna przypomniała mi, ze ja przecież robiłem kiedyś wino. No wiem jak to robić, nawet mi wychodziło

20 złotych za kilogram od użytkownika gryzik83.
Interes życia - pomyślałem. Nie dość, że bez ręcznego zbierania i suszenia, to jeszcze z dostawą pod próg

No i wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że nie wiadomo kto zawiódł.
Paczka zapakowana na prawdę solidnie, mocno zapakowany folią i taśmą karton, a w nim cztery kilogramowe torebki strunowe z suszonymi owocami.
Wody nagotowaliśmy, balon umyliśmy, posłodzone, drożdże już się nabuzowały więc zaczynamy no ii.... podczas gdy kończyłem wsypywać trzeci kilogram zauważyłem na dnie jakiegoś robaka. Robak żywy, bo ruchawy. Szybki rzut oka na ostatni worek potwierdził moją obawę - robak jest

Uznałem, że to co nasypałem do balona jest na pewno nierobaczywe

Ale ostatni kilogram został. I problem jest w tym, że ta paczka czekała miesiąc, zanim ją w ogóle otworzyliśmy, zatem ciężko jest stwierdzić czy robaki były tam od początku. Ciekawe jak się skończy wyjaśnianie tej sytuacji ze sprzedającą, bo aktualnie jesteśmy w trakcie wymiany maili...
Tym czasem mamy 25 litrów wina z dzikiej róży i może np. larw moli albo... no nie wiem. W każdym razie wegetarianie oraz osoby nie gustujące w robakach mogłyby czuć swego rodzaju niechęć do tego produktu

Jedyny plus jest taki, że robak został zalany zanim jeszcze drożdże dobrze się rozpędziły
