Forum Domowych Winiarzy

Pełna wersja: PIerwszy miodek pierwsze kłopoty
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Witam,
nastawiłem pierwszy miodek (trójniak lipowy) i mam problem z fermentacją a konkretnie wydzielający się dwutlenek węgla nie wydostaje się "od razu" na powierzchnie nastawu tylko zbiera się w nim i co jakiś czas eksploduje naraz większa ilością.
Jeśli ktoś z Was ma pomysł dlaczego tak jest proszę podpowiedź co można z tym zrobić.
Największy problem jest z tym że w takim momencie nastaw się pieni i razem z CO2 wylatuje przez rurkę fermentacyjną.
Skoro nastaw wylatuje przez rurkę to jest go za dużo (za mały baniak). Rozwiazanie - przelać nastaw do większego naczynia na czas fermentacji burzliwej.
Całkiem logiczne, ale nastawu było 12 l a baniak 15l więc nie tak tragicznie. W pytaniu raczej chodziło mi czy fermentacja przebiega prawidłowo tzn. czy podczas fermentacji miodów może się zdarzyć że nastaw "zatrzymuje" wydzielający się CO2 zg. na swoją (gęstość?) czy taki przebieg nie powinien mieć miejsca.
Odnoszę to fermentacji wina gdzie całość ładnie się miesza i nie ma takich sytuacji.
Jeśli tak to ok jeśli nie co robić w przyszłości aby unikać takich sytuacji (dłużej sycić, inne drożdże - obecnie mam aktywne ENARTIS FERM EZFERM).
Z góry dzięki za odpowiedź.
Ma prawo tak się dziać, że miód niby słabo pracuje. W rzeczywistości zatrzymuje w sobie CO2. Przyczyny nie znam. Jak się go ruszy "wybucha". Ale najczęściej fermentuje prawidłowo.
A ile razy dziennie mieszasz miód? Mieszanie między innymi powoduje oddawanie CO2 w regularnych i kontrolowanych odstępach czasu. Może wystarczy częściej go mieszać?

To "wybuchanie" nie będzie zresztą trwało wiecznie, bo fermentacja w końcu zwolni.
Ja miodami nie mieszam jeśli nie ma takiej potrzeby. Dziwi pytanie skoro sam robisz metodą BDCDYF. A tu raczej się nie miesza.
Jarek nie robi tego trójniaka metodą BDCDYF. Skoro Jarkowi przeszkadzają te eksplozje miodu, to okresowe mieszanie JEST jednym z rozwiązań.

Drugie rozwiązanie to niedotykanie w ogóle miodu i niemieszanie (zgodnie z Twoimi zasadami). Stabilny, nieruszany miód też nie będzie sam z siebie "wybuchał".

Trzecie rozwiązanie, to wspominane już, przelanie do większej butli.
Mieszanie w tym baniaku odpada (za dużo sprzątania), więc pozostaje cierpliwie czekać bo z tego co rozumiem czasami tak bywa.
Intryguje jeszcze mnie metoda "BDCDYF" cokolwiek to znaczy, jeśli komuś nie szkoda czasu to niech skrobnie kilka słów na ten temat.
On ci się sam odgazuje po jakimś czasie (tydzień, dwa) i nie będzie już tak reagował, bo gęstość brzeczki spadnie. Na razie go nie dotykaj, to nie będzie wybuchał.

BDCDYF (Bottom Dwelling Continuous Diffusion Yeast Feeding) to mój wątek zaraz obok.