12-01-2015, 21:53
Witam wszystkich.
W sierpniu zderzyłem się z klęską urodzaju pod postacią dużej ilości owoców na 40-letniej żółtej mirabelce. Żal było się dać dobru zmarnować, postanowiłem przypomnieć sobie dokonania rodziców i dziadków z czasów PRL i przerobić nadwyżkę na wino.
Pierwszym problemem była duża ilość (12 kg) dobrze dojrzałych owoców w niedzielny wieczór- na pewno nie wytrzymałyby kilku dni leżakowania.
Drugim- brak czasu na pilnowanie nastawu.
Zdecydowałem się na najprostszą i wręcz prymitywną technologię: stary balon na wino o pojemności ok 50 litrów, zamknięty korkiem z rurką fermentacyjną. Do środka poszło 12 kg mirabelek, 4 kg cukru i woda "q.s" - czyli nalana "na oko" jakieś 3-4 cm powyżej miejsca, w którym balon się zwęża. Ze względu na brak czasu była to zwyczajna kranówka (na szczęście w moim mieście jest to woda ze studni głębinowych, nie z rzeki). Odpuściłem sobie też obróbkę owoców i wrzuciłem je całe do balonu. Drożdże również były naturalne.
Krótko mówiąc złamałem chyba wszystkie zasady przygotowania porządnego wina.
Burzliwa fermentacja zaczęła się następnego dnia, trwała jakieś 2 tygodnie, po czym zaczęła hamować. Wino pracowało jeszcze w pierwszej połowie grudnia, potem zaczęło się samo ładnie klarować i w zeszłym tygodniu dojrzało do spuszczenia.
Efekt jest dość interesujący: wino wyszło wytrawne, mocne (alkoholomierzem 12%, w praktyce coś koło 14-16%) z wyczuwalnym kwaskowym smakiem (trochę jak nalewka z pigwy lub cytrynówka). Aromat mirabelki dość intensywny, ale mnie osobiście nie przeszkadza.
Zalety technologii:
1. Minimalny wkład pracy, ograniczający się do przygotowania nastawu i uzupełniania wody w rurce fermentacyjnej.
2. Minimalne ryzyko zaoctowania nastawu- cały układ nie ma dostępu do tlenu
3. Technologia bardzo bezpieczna- korek umieszczony luźno, uszczelniony plasteliną, nawet w razie zatkania rurki układ pracuje pod bardzo niskim ciśnieniem. Jednocześnie duża rezerwa objętości w balonie.
Wady:
1. Wino niespodzianka- nie ma możliwości kontrolowania fermentacji. Do otwarcia zestawu nie wiadomo, co wyjdzie (czy słodkie, czy wytrawne, o jakiej mocy i czy całość nie będzie nadawała się jedynie do destylacji).
PS. Ktoś może zapytać, czemu całość nastawiłem na dzikich drożdżach:
1. Nie miałem czasu biegać za szlachetnymi ani zamawiać ich przez internet (owoce nie wytrzymałyby tak długo)
2. Drożdże szlachetne są sprawdzone przy winie z winogron, nie ma dowodu, że tak samo sprawdzą się przy mirabelce. Jeśli nawet dadzą odpowiednią moc, to niekoniecznie odpowiedni smak.
W sierpniu zderzyłem się z klęską urodzaju pod postacią dużej ilości owoców na 40-letniej żółtej mirabelce. Żal było się dać dobru zmarnować, postanowiłem przypomnieć sobie dokonania rodziców i dziadków z czasów PRL i przerobić nadwyżkę na wino.
Pierwszym problemem była duża ilość (12 kg) dobrze dojrzałych owoców w niedzielny wieczór- na pewno nie wytrzymałyby kilku dni leżakowania.
Drugim- brak czasu na pilnowanie nastawu.
Zdecydowałem się na najprostszą i wręcz prymitywną technologię: stary balon na wino o pojemności ok 50 litrów, zamknięty korkiem z rurką fermentacyjną. Do środka poszło 12 kg mirabelek, 4 kg cukru i woda "q.s" - czyli nalana "na oko" jakieś 3-4 cm powyżej miejsca, w którym balon się zwęża. Ze względu na brak czasu była to zwyczajna kranówka (na szczęście w moim mieście jest to woda ze studni głębinowych, nie z rzeki). Odpuściłem sobie też obróbkę owoców i wrzuciłem je całe do balonu. Drożdże również były naturalne.

Burzliwa fermentacja zaczęła się następnego dnia, trwała jakieś 2 tygodnie, po czym zaczęła hamować. Wino pracowało jeszcze w pierwszej połowie grudnia, potem zaczęło się samo ładnie klarować i w zeszłym tygodniu dojrzało do spuszczenia.
Efekt jest dość interesujący: wino wyszło wytrawne, mocne (alkoholomierzem 12%, w praktyce coś koło 14-16%) z wyczuwalnym kwaskowym smakiem (trochę jak nalewka z pigwy lub cytrynówka). Aromat mirabelki dość intensywny, ale mnie osobiście nie przeszkadza.
Zalety technologii:
1. Minimalny wkład pracy, ograniczający się do przygotowania nastawu i uzupełniania wody w rurce fermentacyjnej.
2. Minimalne ryzyko zaoctowania nastawu- cały układ nie ma dostępu do tlenu
3. Technologia bardzo bezpieczna- korek umieszczony luźno, uszczelniony plasteliną, nawet w razie zatkania rurki układ pracuje pod bardzo niskim ciśnieniem. Jednocześnie duża rezerwa objętości w balonie.
Wady:
1. Wino niespodzianka- nie ma możliwości kontrolowania fermentacji. Do otwarcia zestawu nie wiadomo, co wyjdzie (czy słodkie, czy wytrawne, o jakiej mocy i czy całość nie będzie nadawała się jedynie do destylacji).
PS. Ktoś może zapytać, czemu całość nastawiłem na dzikich drożdżach:
1. Nie miałem czasu biegać za szlachetnymi ani zamawiać ich przez internet (owoce nie wytrzymałyby tak długo)
2. Drożdże szlachetne są sprawdzone przy winie z winogron, nie ma dowodu, że tak samo sprawdzą się przy mirabelce. Jeśli nawet dadzą odpowiednią moc, to niekoniecznie odpowiedni smak.