Forum Domowych Winiarzy

Pełna wersja: MOJA WINNICA w Zach-pom - Winnica Cisowa
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
WIOSNA 2018

W Twoim wypadku, pojemniki fermentacyjne ze stali nierdzewnej. Tańsze rozwiązanie, to plastikowe pojemniki fermentacyjne.
Może takie: https://photos.google.com/share/AF1QipOr...RTR0FfblBn
W tym roku to pewnie moje wiadereczka biowińskie i gąsiorki wystarczą... ala za rok kto wie!
Zaptyam jeszcze tylko...czy w tych samych się maceruje i póżniej fermentuje?
Poważnie pytam.
Maciek, jestem przekonany, że czynników było co najmniej kilka.
Natomiast, byłbym daleki od tak jednoznacznego odrzucenia wpływu filtracji, bo Twój Kolega filtruje i  wytwarza dobre wina - to tylko świadczy o umiejętnościach Kolegi, i wie jak z filtrami postępować.
Czy wytworzył wino w podobnej technologii i z takich samych odmian?

Jest bezsprzecznym faktem, że filtracja ma wpływ na aromatyczność i strukturę moszczu/wina.
Co nie oznacza, że filtracja jest zła - wszystko zależy od tego, co i z jakich owoców chcemy uzyskać. 

Poszczególne odmiany są mniej lub bardziej aromatyczne, ekstraktywne i o różnej strukturze.
Są owoce "ciężkie" i "lekkie" z którymi postępuje się bardziej delikatnie - do każdej odmiany powinno się podchodzić inaczej; sprawdzony sposób winifikacji dla danej odmiany, może nie być dobry dla odmiany innej.

Nawet "niuanse" w ramach jednej odmiany, mają znaczenie dla efektu końcowego.
Podam przykład. Masz miazgę, którą przepuszczasz przez filtr, ale część miazgi macerujesz wcześniej 2h.
Oba moszcze będą miały inną atomatyczność, ekstraktywność - struktura moszczu będzie różna.

Filtrowanie lub nie, ma wpływ na efekt końcowy.

Z ważnych jeszcze czynników, oprócz podanego przez Ciebie terminu zbioru, chodzi mi po głowie kolejny :)  - może omówimy tę tematykę na Strzałkowkich Warsztatach; będzie to jeden z nadrzędnych tematów?

Włodek, jak nie musisz inaczej, to macerujesz w tym samym zbiorniku, co fermentujesz. 


Pozdrawiam 
Piotr
Tak jak pisałem wyżej; rozważałem taką opcję i rozważam ją nadal.
Niechybnie przetestuję, aby sprawdzić. Ponieważ w tym roku, jeszcze będzie mało więc w ruch pójdzie sprawdzony sposób - rączki. W przyszłym sezonie zrobię na dwa sposoby.

Piotr, Ty wiesz, że ja do omawiania tematyki winiarstwa, jestem pierwszy (mogę tak do piątej na ranem...) więc nie zadawaj takich dziwnych pytań! Z jednym zastrzeżeniem; nadrzędnym tematem podczas Strzałkowskich Warsztatów będzie Winnica Przymierze!

PS. Podobno padł rekord tej zimy, w Szczecinie na Gumieńcach, czyli... u mnie; minus 18C.
U mnie z ostatnich mrozów, najniżej było -14C.
Temperatura ( sama w sobie ) nie jest szczególnej uwagi, choć termin już późny... Ważne ( dla ewentualnych problemów ) jest, jaki był przebieg pogody przed wystąpieniem mrozu.

P.S. Moja skromna winniczka nie jest godna, aby podnosić ją do rangi nadrzędnego tematu - ale jest otwarta przyjęcie tak Wspaniałych Osób i ugości jak umie :)
P.S.2. Wiem, że będzie to trudne, ale jako gospodarz, uczynię wszystko, co w mojej mocy, aby w rozmowach winiarskich, dotrzymać Tobie czasowego kroku - postawiłeś wysoką poprzeczkę.

Pozdrawiam
Piotr
Rangę to będzie miała wysoką,niedługo w okolicy pojowi się sam Prezydent RP!!! ;)
Piotr, jeszcze chwilę przemyśleń, tytułem filtrowania. Filtrowania w moim przypadku, oczywiście...
Mianowicie, PN i Zw - jak wiadomo, na białe - trzeba zebrać niedojrzałe.  Powstaje więc pytanie, czy części stałe lepiej oddzielić od moszczu, w procesie sedymentacji, czy jednak - od razu - poprzez filtrowanie... W końcu, są one przecież, niedojrzałe...

TomSki, sztobry przygotowane. Poproszę adres na SMS.
Maciek, zadałeś zarąbiście ważne i fachowe pytanie, wymagające przemyślanej odpowiedzi.

Mógłbym tylko odpowiedzieć: zależy, co chcesz uzyskać - i wbrew pozorom, ( też tą odpowiedź, proszę przemyśl ) nie jest to odpowiedź wymijająca.

Jednak, rozumiem, że chciałbyś wiedzieć, jak ja bym w tej sytuacji ( z tymi odmianami na białe! wino ) postąpił.

Abym został dobrze zrozumiany, muszę wpierw zaprotestować/wyjaśnić :)
W moim rozumieniu ( mówię o fazie, znacznie po przebarwieniu - dotyczy to również odmian białych ), nie wolno obligatoryjnie mówić o niedojrzeniu owoców - dojrzałość w tej fazie jest, tylko nie na każdy typ wina, który chcielibyśmy uzyskać!
Wiem, że z Twojej strony, to tylko skrót myślowy, ale na tyle ważny, w kontekście czytania wypowiedzi przez koleżanki ( których tu, niestety jak na lekarstwo ) i kolegów, z których nie każdy posiada podstawową wiedzę, uznałem, że muszę wyjaśnić.

PN i ZW uznaję za owoce lekkie, z którymi trzeba delikatniej, ale dłużej :)
Jeżeli mówimy o winie białym, jak duchowe szaty dziewicy, to nie maceruję w miadze - koszty tego postąpienia wiadome.

Pytaniem jest, co dla tego wina, w tym momencie zbioru, będzie niekorzystne? -Niedojrzałe taniny z pestek i te, jak najszybciej trzeba oddzielić od moszczu.
Na tym etapie, taniny, w skórkach, są już wystarczająco dojrzałe, ale zawierają największe ilości barwnika ( a my, uparliśmy się na wino białe - do przemyślenia, jakie może być optimum w danej sytuacji ), więc też nam przeszkadzają i też ograniczamy kontakt z moszczem.

Kolejne pytanie, co jest korzystne?
Oczywiście moszcz i jeżeli chcę więcej " ciała" w winie, ale i więcej związków aromatycznych, to "resztki" miąszu, po wciśnięciu miazgi bez filtru...

Następne pytanie, w którym momencie miąsz odda do moszczu, to co najlepsze? - podczas sedymentacji...

Maciek, to tylko odpowiedź na zawężone pytanie.
W poście nie da się omówić całego zagadnienia. Przecież jest jeszcze co najmniej kilka czynników na tym etapie, ze sobą powiązanych, które wpływają na efekt końcowy.

Jak będzie okazja na Strzałkowskich Warsztatach, to z ogólnego poziomu dyskusji, przejdziemy w szczegóły.

Pozdrawiam
Piotr
Piotr, pestki i skórki nie wchodzą w grę - wydawało mi się, że to jasne...
Upierał bym się jednak, przy określeniu - niedojrzałe. Szczególnie w przypadku białego z czerwonych...

Myślę, że tak naprawdę, bez przetestowania, nie ma obiektywnej odpowiedzi na tę kwestię.
Maciek, pestki, jak pestki, ale skórka... to była sugestia...

Odnośnie niedojrzałości - na białe ( również z czerwonych ), dojrzałość też musi wystąpić...

Odpowiedzi, z mojego punktu widzenia, udzieliłem.
Osobiście preferuję wina ( również białe ), które w swojej strukturze mają więcej ciała i odpowiednio wysoką aromatyczność, dlatego, w tym konkretnym przypadku, pozwoliłbym na przekazanie przez resztki miąszu, to czego oczekuję.

Pozdrawiam
Piotr
Mam nieodparte wrażenie, że Ty cały czas piszesz o białym z białych. Ja natomiast o białym z czerwonych...

W przypadku tego drugiego, krok do różowego jest tak mały, jak krok z 3,3pH do 3,6pH i jednocześnie... tak znaczący. Sądzę, że tenże niuans, tkwi w terminie zbioru - dojrzałości/niedojrzałości oraz w maceracji resztkami miąższu. Żeby jeszcze więcej nie gmatwać, o sile prasowania, nie będę wspominał...

PS. Na fejsie, widziałem, że Wesoły tnie dzisiaj PN. Ja chyba w środę...
Dobrze Maciek, napiszę inaczej. Jednak wpierw sprostuję.

Cały czas piszę o Białym z PN i ZW, ale jednocześnie sugerowałem, że w tej sytuacji ( uzyskane parametry ), byłoby lepiej skoncentrować się na co najmniej różowym - jak pH "przewalone", to "idziemy" dalej...

Według mnie, pH na Białe, to max 3,3. Nie wiem dlaczego, tak wielu winiarzy zapatrzonych jest w cukier? - przecież to najmniej ważny parametr.

A co z dojrzałością aromatyczną? Ilu ją analizuje przy pomiarach? Np. każdorazowo wlewając odrobinę soku do kieliszka i analizuje aromat, a uwagi zapisuje i jednocześnie porównuje z poprzednimi uwagami?

Powtarzam, na każdy typ wina, musi być odpowiednia dojrzałość owocu - jak dojrzałości nie ma na dany typ wina, to  na "siłę" wina, w zaplanowanym typie, nie robimy.

Kolejne powtórzenie - filtrowanie ma wpływ na aromatyczność i strukturę wina.

Po "przewaleniu" pH, aromatów świeżych, cytrusowo-owocowych, raczej spodziewać się nie możemy. 
Aromat staje się bardziej stonowany, wycofany i przyjmuje zapachy inne niż świeżo-owocowe; zależne od danej odmiany.

W tej sytuacji, skoro chciałem jednak wytworzyć Białe wino, to nie powodowałbym redukcji części związków aromatycznych, poprzez filtrowanie.

P.S.1. Siła prasowania, szczególnie w tym przypadku, nie jest gmatwaniem, lecz rozsupływaniem problemu :)
P.S.2. Mam nadzieję, że teraz trochę jaśniej się wyraziłem.

Pozdrawiam
Piotr
Piotr, ja zastanawiam się nad sytuacją optymalną.

Przewalenie pH, było i minęło... Choć, z drugiej strony... nie było takie straszne, w Białe 2016. Nawet bym powiedział, że wspaniałe.
Maciek, sytuacja optymalna wystąpi podczas odpowiedniej pogody w sezonie. Szczególnie w trakcie dojrzewania - tu idealnie by było, gdyby dni były słoneczne i ciepłe, a noce chłodne. Taka sytuacja wystąpiła we wrześniu 2016r.

Każdego roku mamy inne warunki i inną wagę poszczególnych czynników, które odgrywają rolę.
Powinniśmy się koncentrować na poszukiwaniu optymalnych rozwiązań - w danych warunkach -.

Dlatego uważam, że aby wytwarzać świetne wina, potrzeba oprócz wiedzy i umiejętności, jeszcze dużo wyczucia.

PH w Białym 2016 było w granicach - szkoda, że nie zadegustowałem w optimum jego żywota :( - ale coś czuję, że jeszcze nie raz będzie okazja do degustacji świetego wina z Winnicy Cisowa.


Pozdrawiam
Piotr
Dużo wyczucia i równie dużo... prób i błędów.

A tymczasem... dzisiaj cięcie. Mało roboty, bo większość młoda...
https://photos.google.com/share/AF1QipPL...cxREw1RVdB
https://photos.google.com/share/AF1QipOn...tHS2dTUk9B
Panie Maćku może warto było by wznowić relację filmową i zamieścić ją na youtubie. Oglądałem kilka filmów i są one dość pomocne dla laika (takiego jak ja) w tematach winorośli jak i całej otoczki związanej z winami. :)
Maciek mam na imię... Nie Pan Maciek...

Dziękuję za uznanie.
W realizacji jest nowa produkcja, która otworzy cykl, o wspólnym tytule "Rok z życia krzewu". Od wiosennego cięcia, do winobrania i przygotowania do zimy. Bohaterem będzie jeden krzew PN. Premiera zapewne w styczniu, przyszłego roku.
Zatem i ja czekam. To będzie zapewne ciekawy materiał obrazujący roczny cykl życia krzewu winorośli, Macieju.
A u mnie Narc... tymczasem, w oczekiwaniu na pękanie łuski, zrobiłem survivalową szkółkę Regenta. Bez ukorzeniacza bez ukorzeniarki. Po prostu powtykałem sztobry w ziemię. Ciekawe ile da radę... 

[attachment=27526]
Co ma nie wyrosnąć? Przyjmie się pewnie ponad 90% sztoberków.Ukorzeniasz pierwszy raz w zgodzie ze swoją filozifią- im ciężej na początku, tym mocniejszy krzew..;)
To nie tak! Są to znacząco... różne aspekty!
W kołysce powinno być; ciepło na dole i zimno na górze. Także... w tej sytuacji jest survival.
 
W przypadku sadzonek, nie masz wpływu na temperaturę gleby... Można jednak, ingerować w stosunek makroelementów, poprzez podsypanie dołka obornikiem. Wtedy właśnie, sadzonka ma lżej i "lepiej". W pierwszym, a może nawet i w drugim roku...
Maciej powiedz,jeśli możesz,jak się czują Regenty płaczące już przed falami mrozu? Ciekawi mnie również,dlaczego kopczyki rozgarniesz dopiero w maju?
No cóż... to jak się czują, okaże się, po zawiązaniu owoców.
Kopczyki rozgarniam po ustąpieniu niebezpieczeństwa Zimnej Zośki, głownie z powodu... możliwości wystąpienia tegoż. To primo. Nigdy nie wiadomo, co się wydarzy i jaka będzie skala. A secundo... Sądzę, że opóźniają one nieco start. Jest owo secundo, oczywiście związane także, z ewentualnymi przymrozkami majowymi.
Właśnie tego tak "mocno" nie rozumiem.
Pisałem o tym na bratnim forum(tak sądzę).Kopczyki usypuje się,późną jesienią,nierzadko zimą,w celu zabezpieczenia 2-3 pąków,w razie przemarznięcia krzewu...Również aby chronić miejsce szczepienia,przed przemarznięciem oczywiście.Są też szkoły,które twierdzą,że kopczykowanie służy ochronie korzeni podpowierzchniowych przed przemarznięciem...
To tyle,co zdążyłem zapamiętać...
Rozgarnę kopce,przy pierwszej wolnej chwili.Wiem,mea culpa.