Forum Domowych Winiarzy

Pełna wersja: MOJA WINNICA w Zach-pom - Winnica Cisowa
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Macieju, moje Pinot Noir wyglądają tak:[attachment=29410]. Nawet krzew z 2011 r. ma podobnie, chociaż myślałem, że starszy to mądrzejszy.
Wygląda więc na to, że u mnie jest podobnie - sześciolatek z 2013 roku. Tego jednego nie okrywałem namiocikiem, ponieważ; raz, że w takiej fazie, a dwa... postanowiłem sprawdzić w jakim stopniu wytrzyma te przesilenia.

Tymczasem... dzisiaj trochę śniegu i odrobinę gradu.
Pinot Noir idą prawie łeb w łeb. A pogoda ? Kwiecień plecień, u mnie chmury i brak deszczu. Sucho jak diabli.
Folia zrolowana bo minusów już nie zapowiadają, a z pod okrycia wyjrzał... początek pękania pąków.
Jest pękanie pąków na młodziakach Pinot Noir. Na Zwiegelt przy ścianie, jest już trochę zielonego.

Wygląda na to - sądząc po nieokrywanych - PN i ZW, że kwietniowych przymrozków w Szczecinie nie było...
Macieju, to wpływ triumwiratu zapewne : miasto, ściany, mata. A , macie jeszcze morze. ;) Zielone Zweigelta bardzo ładne. W "Biedronce" pojawił się austriacki Zweigelt polecany przez Roberta Makłowicza.
No i mamy jeszcze Zalew! Myślę, że to on głównie "przepycha" nad Szczecinem zimne powietrze z północy, w trakcie Zimnej Zośki.
Fakt! Miasto, ściany i mata! W gruncie nie byłoby tak różowo, czy też zielono...

Hmmm. Niech lepiej Makłowicz gotuje...
Wesołych świąt.

[attachment=29440]
Wesołych Świąt ! :)
Jest pierwszy liść tego sezonu.
Macieju, to chyba pierwszy sezon, że idziemy łeb w łeb z Pinot Noir. Czas wkrótce na opryski w kolejnych fazach liści.
Zgadza się. To pierwszy raz. Zwykle byłem w tyle o tydzień lub dwa. Wcale mnie to nie cieszy! Ciekawe co jest powodem takiego stanu rzeczy?

Tak około dwa tygodnie temu syn był u mnie na budowie i pomagał sprzątać po szpachlowaniu. Pod wieczór znalazłem termometr od wędzarni wbity w ziemię na grządce, którą mu zrobiłem. Wiesz pietruszka, marchewka, szczypiorek - niech wie skąd się biorą... Poinformował mnie, że chciał sprawdzić jaką temperaturę ma ziemia. Tak nawiasem mówiąc... czego to dzieciaki nie wymyślą. Co nie znaczy, że nie ucieszyłem się z takich inklinacji... Tak czy siak zerknąłem na odczyt i ku mojemu zdziwieniu okazało się, że pokazywał dwadzieścia stopni. W samochodzie odczytałem, że tego dnia było około piętnaście stopni... Wygląda więc na to, że gleba w tym roku jest u mnie dosyć ciepła.
To może być to ale także zauważyłem, że na południu i na północy są obecnie bardzo podobne temperatury powietrza. Zwykle pierwsze truskawki przyjeżdżały do nas z południa Polski. Ciekawe jak będzie w tym roku.

Dzisiaj wichura, zatem szykuje się jakaś zmiana pogody. Oby to nie preludium Zośkowych perturbacji. Nie to żebym sobie nie poradził ale... nie chce mi się znowu rozstawiać namiocików!

PS. Jeszcze chwilę z zabiegami. Ja zaczynam przy piątym liściu. Zapewne Ty ekologicznie. U mnie nadal - chemia ale trenuj proszę, ponieważ w przyszłym roku - kiedy już zamieszkam i więcej wolnego czasu będzie - będę się radził co stosować.
Maćku, sam jestem ciekaw tych zmian w pogodzie i wyrównania wegetacji w naszych lokalizacjach. Może to wpływ atlantyckich mas zimą, które oddziałują na całą zachodnią Polskę? Będziemy obserwować, a za rok ponownie porównamy rozwój wegetacji, by nie wysuwać pochopnie wniosków.
Trenuję, trenuję i jutro rano ruszam z siarką w fazie 4-5 liścia na niektórych odmianach, a ponadto w weekend pójdzie czosnek i cebula. A zastanawiam się już nad użyciem węglanu potasu. Czy nie za wcześnie ?
No właśnie! Pochopność przy produkcji wina jest niewskazana. Spojrzałem na rozwój z innej perspektywy - sześciolatek (pękanie lub "góra" jeden liść) vs dwulatki (dwa liście) i wszystko jest po staremu - nadal jestem z tyłu przynajmniej o tydzień...

Dzisiaj pousuwałem trochę latorośli. Dlaczego? Ponieważ maksymalnie na czopku było dziesięć sztuk. Zarówno PN jak i ZW. Jakiś... nawał w tym roku. Zostawiłem na razie po trzy; jedną z pąka przy nasadowego, drugą z drugiego pąka i trzecią z trzeciego. W każdym przypadku są kwiaty (zawsze po dwa). W przyszłym będę ciął na dwa pąki, licząc z przy nasadowym.
Latorośle z miejsca krzewienia na ramieniu, które były najsłabsze (w znakomitej większości najmniej rozwinięte) - usunąłem.

Na dwulatkach aktualnie dwa liście.

Trochę walki z osami (nie znam się na tym ale to chyba nie pszczoły...), które zaczęły się wprowadzać do okien... Zatkałem lokatorom deżawi wejściowo/wlotowe (tak aby oczywiście był przepust - możliwość odpływu wody) i po chwili... pojawiła się pierwsza, za moment druga i trzecia. Trzeba wziąć pod uwagę, że w tym oknie są trzy takie otwory odpływowe więc... kiedy blokowałem trzecie deżawi, wokół mnie ostro bzykało...!

PS. Czy nie za wcześnie węglan potasu? Raczej, nie jestem w stanie odpowiedzieć. Nie stosowałem. Musisz sam zadecydować...
Maciej,

to są kochane pszczółki, które produkują smaczny miód. Osy są koloru koloru czarnego w żółte paski, a na twoich zdjęciach widać kolor ciemnobrązowy.
No to dobrze, że nie zastosowałem drastycznych metod! Może w przyszłym roku zrobię im jakiś mały ul...

Aktualnie wprowadziły się do innego okna. Trzeba będzie na razie zakleić wszystkie. Zamówiłem już takie specjalne odpływy. Jakoś tak się złożyło, że nie były dostarczone razem z oknami...
Pomyśl o ulu, Maćku. Cenna rzecz dla pszczół w mieście.
A, potwierdzam, że wyścig w rozwoju winorośli wraca na normalne tory, ponieważ sześcioletni Pinot Noir ma kwiatostany.
Pomyślę z pewnością w przyszłym roku, bo teraz muszę skończyć dom...

W międzyczasie jednak, od dwudziestego czwartego w ciągu tych liku dni, nastąpiły ciekawe zmiany. Co prawda młodziaki PN i Zw maja już cztery liście ale... starszaki Zw dorównały im w zawodach, a i sześciolatki PN też podgoniły troszeczkę do trzech liści. Tak czy siak, najbardziej cieszą kwiatostany na każdej latorośli!
Mam takie wrażenie, że niebawem będzie wszędzie równo. Byle nie... równo skoszone po Zośce! Jak na razie zapowiedzi u mnie nie są złe. Ale! Wspominając doświadczenia poprzednich lat - panta rhej. W sensie, że prognozy są w tym okresie raczej nader zmienne. Właśnie zaczyna płynąć do nas zimno z północy...
Wczoraj przy BBCH 14 (cztery liście) / BBCH 15 (pięć liści) pierwszy zabieg - Dithane (2,5g/litr) + siarka (3g/litr), zapobiegawczo (Mączniak Rzekomy, Mączniak Prawdziwy, Antraknoza, Phomopsis) okres działania - około 14 dni o ile opady nie zmyją. Oprysk - koniecznie dwie strony liści.
Maciek, Dithane z Siarką w jednym oprysku mieszasz?
A co do stosowania - dodajesz jakieś adiuwanty?
Czy pryskasz "na raty" krzewy w zależności od fazy? To mnie zastanawia, bo jak dotąd nigdy nie robiłem oprysków wczesną wiosną. Ale w tym roku planuje, żeby zwalczyć infekcje pierwotne. Tyle że niektóre odmiany mają już po kilka liści, a inne dopiero otwierają pąki...
Tak Dithane z siarką podaję w jednym oprysku. Adiuwant to Aditens od Intermag - średnia półka zwilżaczy.

Obecnie mam tylko Zweigelt i Pinot Noir, a te odmiany - jak pisałem wcześniej - różnią się jednym liściem więc problemu z pryskaniem na raty nie mam. Doktorek w Wirtualnej Klinice, w artykule o MRz pisze aby w strategii profilaktycznej zaczynać od 6-8 liści. Ja zaczynam przy 4-5-ciu. Kolejne zabiegi stosuję przy ośmiu i dziesięciu, w zależności od opadów oczywiście. Sądzę że to różnice drobne, a efekt tożsamy.

Jeżeli jednak - jak piszesz - masz sporą rozbieżność faz BBCH, wybór rozwiązania pozostaje jedynie w Twojej gestii. Ja raczej w podobnej sytuacji, chyba zdecydował bym się na zabiegi "na raty". W zależności od powodu dla którego planujesz zwalczać obecnie infekcje pierwotne...

Moim powodem na przykład, było zamieranie szypułek. Pierwsze  w 2016 roku (wtedy nazwałem to "zamieraniem jagód") Kiedy sytuacja powtórzyła się w 2017-tym na nieco większą skalę, tak się złożyło, że na fejsie znalazłem wpis doktorka o MRz na... właśnie szypułkach. W trakcie rozmowy ustaliliśmy, że należy przypatrzyć się im dokładnie. Binokularu nie posiadam więc zrobiłem fotkę i sprawa stała się jasna.
W 2018-tym roku zacząłem ochronę od pięciu liści i pod koniec sierpnia, znalazłem dosłownie... jeden przypadek pomarszczenia jagód.

Ciekawy jestem niezmiernie, jak będzie w tym roku...
Macieju, dzisiaj zamierzam wykonać oprysk siarką w fazie 5-6 liścia, to pierwszy z oprysków z zalecanych przez dr. Mazurka do wykonania po pękaniu pąków . Kolejne to faza 8-10 liścia i 12-15 liścia.
Ja do tej pory opryski zaczynałem na początku czerwca. Ale w sumie zawsze miałem infekcje MRz i MP - nieduże, do opanowania, ale były.
Ale w 2018 r, chyba dlatego że wegetacja ruszyła bardzo wcześnie - w połowie czerwca, w fazie zielonego groszku miałem b. dużą infekcję MP na owocach. I to zainfekowany był Seyval Blanc i Solaris. Przy czym Seyval to "pancerniak"... Plon uratowałem, ale z 5 oprysków pod rząd musiałem zrobić - Alkalin, Topsin i inne...

W tym roku muszę przypilnować...

Tym bardziej, że pierwsze owocowanie (mam nadzieję) będzie w tym roku na Viniferach: Csersegi Fueszeres oraz Nektar.
A dosadziłem kolejne Vinifery: Chardonnay i Dunaj...

Więc planuję przypilnować tematu w tym roku.
To chyba tak jest, że w przypadku niedostatecznie chronionych krzewów presja rośnie powoli i nawet niezauważalnie, aż w jakimś sezonie daje o sobie znać ze zdwojoną siłą... Ja przed 2018-tym rokiem, przed kwitnieniem dawałem Dithane raz, a czasami tylko siarkę. Środki wgłębne po kwitnieniu lub przed. Jak widać to było za mało...

Michał siarka na MP to OK ale nie przypominam sobie aby dr Mazurek pisał o niej w przypadku ochrony przed MRz. Skoro jednak u Ciebie to wystarczy to super.
Masz rację, Maćku. Umknął mi w tekście skrót "MRZ".