Pani z Intermag była przyjechała - zdecydowałem się na
CYNKO-BOR TURBO.
- bor to wiadomo; zawiązywanie owoców,
- cynk; zwiększa odporność rośliny na niskie temperatury, zimą i wiosną (przymrozki).
Zabiegi; teraz i wczesna wiosna.
Ciekawostka - na stronie Intermag pojawiły się
zalecenia uprawowe dla winorośli.
Kurcze kupiłeś lepszy towar...
Ja opryskałem alkalinem zmieszanym z bormaxem.
Muszę i tak dodać jeszcze obornika i to sporo.Zmienić popioły w coś lepszego...
(05-10-2019, 10:29)maciek19660714 napisał(a): [ -> ]Kurczę okazuje się, ze wiesz o szczecińskiej uprawie winorośli znacznie więcej niż ja - mieszkaniec miasta. Dzięki za ten pdf.
Wiesz co... zainspirowałeś mnie do wycieczki w tamte rejony i poszukania zapomnianych krzewów. Hmm... za chwilę będzie dobry czas na pobranie sztobrów. Chyba warto mieć w ogródku taką historię.
PS. Jestem uzbrojony.
Macieju, miło mi, że zainteresował Cię temat. Daj koniecznie znać, czy udałeś się na ampelograficzne poszukiwania i jakie były tego efekty. Oczywiście, że warto mieć w ogrodzie potomka starych krzewów, a osobiście żałuję, że u nas, między Odrą a Sudetami, nie ma już śladu po uprawach obecnych jeszcze w połowie XIX w. Najstarsze kultywary to krzewy z Otmuchowa liczące 100, może więcej lat. Jeżeli uda Ci się znaleźć stare krzewy, poproszę Cię o ich sztobry. To nie lada gratka mieć stary, nadodrzański kultywar w kolekcji. Ciągle ciągnie mnie coś do zwiedzenia ziem między Szczecinem a Gorzowem i Gubinem. Może to mało interesujące, ale w zachodniowielkopolskich przodkach mam Kaszubów Zachodnich o nazwisku Dorna (trawa) mieszkających właśnie we wskazanym mniej więcej trójkącie między Wartą a Odrą w stronę Szczecina (wszak prawdziwe Kaszuby to teren po obydwu stronach Odry, od prawie Łaby, przez Meklemburgię po Santok i Gorzów nad Wartą po Koszalin, z głównym ośrodkiem w Szczecinie). Może to geny przodków mnie wołają? Przepraszam, jak zwykle pobiegłem historyczną ścieżką.
Maciek - Ty naprawdę wierzysz w to co na stronie Intermag napisali? Oni polecają cała tablicę Mendelejewa.
Szczecin to pikuś. W Szwecji na wyspie Öland produkują wino gronowe. Fakt, że jest ono kwaśne, ale flaszka kosztuje sto kilka koron szwedzkich i ponoć Szwedzi to lubią.
Póki co się nie odważyłem.
Narc, wiesz jak jest... to czy lepszy nie dowiemy się zapewne nigdy.
Tak czy siak, wykonałem zabieg dzisiaj. Tyle że zaraz po... zaczęło lać, nagle i mocno. Trzeba będzie jutro powtórzyć. Dobrze że chociaż temperatura sprzyja i liście
jeszcze są
zielone lub ewentualnie zaczynają
opadać.
Michał, dam znać i jak znajdę z pewnością wyślę.
Krzysiek, nie chodzi o całą tablicę, a o to jakie braki wykazały badania gleby lub znaki na liściach tudzież na gronach i kiedy należy je uzupełniać.
Semele, Co kraj to... fascynacja! Zapewne jacyś Włosi lub Hiszpanie też się dziwują naszymi zmaganiami...
Różowe zaczyna się powoli klarować (obok peklowanej szynki i boczku), a
czerwone jeszcze pokazuje pianę podczas mieszania - niestety będzie mocne... Zapach i aromat jak na razie jest wporzo.
Feeria
barw na tarasie.
Wina kończą pracę, oprysk borem zrobiony i pomiędzy degustacjami burcoka, zaraz będzie
wędzone...
U Ciebie zielono, tylko na górze jesienne barwy. A u mnie 80% liści ściętych przez przymrozek i zaczynają w szybkim tępię opadać. Za tydzień, pewnie zostaną gołe łozy.
No cóż... u mnie klimat nieco łagodniejszy i jak zwykle przymrozku jeszcze nie było. Natomiast jesienną barwę - co dzisiaj zoczyłem - przybrał w międzyczasie (na dolnej półce), także
jeden z dwudziestu Zweigelt-ów. Pamiętam, że ten właśnie miał - w trakcie sezonu - przejściowe kłopoty z chlorozą. Wszystko opiera się o system korzeniowy...
Ciekawostka nad którą się właśnie zastanawiam jest taka; czy lepiej - tak jak u Ciebie - ciachnięcie mrozu i szybkie opadanie liści, czy może powolne przebarwianie - tak jak u mnie - ale... także możliwość rozwoju patogenów. Wpływu na to wielkiego nie można mieć, stąd też to oczywiście, raczej pytanie retoryczne... Dzisiaj były 23 stopnie Celsjusza...
Było wędzone, a teraz
szynka obsycha sobie po parzeniu. Ślinka cieknie ale poczekam do rana, bo nadal ciepła mimo schłodzenia. Natomiast
boczkowi nie darowałem - wyborny! Chyba udało mi się wreszcie, opanować dawkowanie dymu...
Faktycznie,ślinka cieknie...
Rzeczywiście, ładnie to wygląda.
Maćku, musisz sobie coś białego posadzić, by mieć do tłustych wędlin.
Pierwsze zlanie Różowe PZS 2019 i
kieliszek.
3,2pH, 10TA, -2Blg (w soku było; 3,2 pH, 9,5TA, 21Blg)
Zapach zdominowany jeszcze przez drożdże, jest fajny ale jednak... nie ma porównania z Białe 2016. Przyjemnie niuanse bąbelków, równie przyjemna kwasowość jak na razie. Jednak być może... raczej idąca w stronę nachalności... W ostateczności dodam do Czerwone ZPS 2019 i tyle...
Tłoczenie Czerwone ZPS 2019
3,9pH, 7,1TA, -2Blg (w miazdze było; 3,4pH, 7,8TA, 22Blg)
Przedni zapach, kwasowość moim zdaniem idealna.
NAJWAŻNIEJSZE, że oznak siarkowodoru - jak na razie - brak!
Z wytłoków nastawiłem wodnika.
Sąsiad przyniósł owoce Marechall Foch - całkiem fajne parametry;
3,5pH, 7,5TA, 21Blg
Już fermentuje.
Wszystko
razem...
No jeszcze moja życiówka! Sandacz
70cm.
Kusi mnie, by kiedyś zrobić czerwone. Do dosadzania patrzę na Tauberschwarz i Saint Laurent.
Maćku, przewertowałem informacje o odmianie, z której wyrabiano szczecińskie wino nic poza nazwą wina nie znalazłem niestety.
Krezter, bo o nim mowa, był winem tłoczonym na biało z ciemnych odmian. Idąc śladem zielonogórskim i sąsiedniej do Pomorza Nowej Marchii, bo ten ośrodek musiał również oddziaływać na region szczeciński, to wchodzą w grę Pinot Noir, Tauberschwarz, Saint Laurent lub Portugieser Bleu.
Michał tu nie ma co się zastanawiać, trzeba działać!
Fajnie że masz miejsce. Gdybym ja miał tyle, dosadzał bym po dwadzieścia sztuk i testował. Innej metody nie ma...
Pewnikiem aby poznać odmiany z nad Odry będę musiał skontaktować się UT w Szczecinie. Myślę, że na enologii coś raczej będą wiedzieć...
Pierwsze zlanie Czerwone PZS 2019 i
kieliszek. Nadal bez siarkowodoru. Zapach, kolor i kwasowość idealna. Piętnaście litrów zasiarkowane - do zobaczenia za jakiś czas. Za dziesięć dni z piątki zleję butelkę, która pójdzie do oceny podczas Beaujolais Nouveau.
Marszałek i wodnik jeszcze pracują w pocie czoła. Mam plan by wodnika potrzymać w miazdze kilka miesięcy. Ciekawe co się stanie...
Jak do tej pory, takiego nawału muszek łakomczuszek nie miałem ale wymyśliłem sposób - pokropiłem taśmę z klejem, sokiem z wodnika i w ciągu godziny całe
towarzystwo się przykleiło.
Muł po zlaniu, może budzić różne skojarzenia...
Będzie Wino!!!
Lep ciekawy...ja kładłem na wiadra kupne żołte lepy...również dobrze działały...
Ta moja taśma też kupiona, jednakże muszki równie ochoczo wolały przysiąść na pieluchach, którymi osłaniałem otwory w pojemnikach, stąd pomysł z pokropieniem sokiem z fermentującego nastawu.
Zastanawiam się aktualnie nad optymalnym okresem maceracji Marechal Foch. Planuję dwa tygodnie... Włodek ile Ty trzymałeś owoce tej odmiany w miazdze?
U mnie Rose z Leona i Marechala powstało...z dodatkiem Regenta i PNP.
Mam wrażenie, że długa maceracja (powyżej tygodnia) psuje wino. Staje się muliste, mocno aromatyczne, wiejskie, obórkowe. Ale wszystko w złym tego słowa znaczeniu.
Artur, a mnie się wydaje,że to kwestia odmiany jej dojrzałości,drożdży i pożywki.Oczywiście temperatury i distepu do powietrza.
Muliste może być na początku.Jednak czerwone wymagają czasu...
Czerwone PZS 2019 (PN + ZW) trzymałem w miazdze 21 dni i pod koniec zapach zaczął się lekko zmieniać w stronę jakby kwaśności... Dlatego wycisnąłem. Przez kilka dni z mułem nie pojawiły się jakieś straszne zmiany na lepsze ale od razu po pierwszym zlaniu, a w zasadzie już podczas, był bardzo dobry zapach wina. Stąd też wnioskuję, że być może muł wszystkiemu winien... Idąc dalej tym tropem, może gdyby chcieć macerować długo, warto by oddzielić skórki od tego osadu na dnie. Tylko raczej trzeba by było to zrobić nie później niż pod sam koniec fermentacji, a dokładnie w momencie kiedy jeszcze się unoszą.
Z marszałkiem nie będę kombinował - to w końcu hybryda i V.riparia w genach jest - góra dwa tygodnie (no chyba, że ktoś coś jeszcze podpowie...) Natomiast z oddzieleniem mułu pobawię się w przypadku wodnika po Czerwone PZS 2019 i pomaceruję ze dwa miesiące. Ciekawe co wyjdzie...
Ja tylko dodam, ale to na zasadzie wolnej wrzutki, która niekoniecznie musi mieć znaczenie.
Mam regenta, którego zebrałem w poł. września, macerowałem 1 dzień i teraz jest już po fermentacji, dość klarowny, pachnie naprawdę fajnie i wygląda jak pinot noir. I mam innego regenta zbieranego na pocz. października, teraz już też przefermentowany i zlany znad osadu, ale jakoś w 5 dobie i był gęsty, ziemisty, wiejski, nieco męczący. Oczywiście zobaczymy co będzie za miesiąc, pół roku, rok. Ale taki jest punkt wyjścia.
Mam jeszcze MF, który fermentował w miazdze z 8 dni i ten był już naprawdę ciężki w aromatach.
Każda wrzutka ma znaczenie Artur.
Mam dwa pytania w związku z Twoją wypowiedzią;
- Co masz na myśli pisząc, że różowe z regenta wygląda jak wino z Pinot Noir?
- W czym objawia się duży ciężar w aromacie wina z MF? Chodzi o wcześniej wspomnianą ziemistość?
W takim razie posłucham się Twojej opinii i jutro wycisnę.