Michał... zapadłeś w międzyczasie w sen zimowy? Oczywiście, że już
po...
Pąki jak dotychczas
śpią, pomimo ciepłej zimy. Dzisiaj dziesięć stopni...
Podjąłem decyzję. Jednak nie Chardonnay, a Johanniter. Szesnaście sztuk zamówione.
Brawo.
Bardzo dobra decyzja.
Degustacja
PZS 2019.
Tym razem na jasnym tle. Ponadto (zauważyłem dopiero na zdjęciu - tak też inscenizacja przypadkowa...) z odniesieniem do różnych odcieni czerwieni;
a) talerz,
b) serwetka,
c) buraczki.
Przechodząc do meritum...
- Kolor bez strat.
- Zapach trochę słaby a wydaje mi się, że rośnie w siłę.
- W smaku nadal młode i nieułożone.
- Najważniejsze, że jak dotąd nie dzieje się nic negatywnego.
Kolor ładny, Macieju. A smak, w którą stronę idzie -półwytrawne?
A, rozumiem. A co do płaczu, to od cięcia do wystąpienia "łez" musi minąć nieco czasu. Nie wiem,jak u Ciebie, ale u mnie to minimum 10 dni.
Ja dziś ciąłem. Na Marquette po 30 minutach już pojawiły się łzy
(12-02-2020, 07:48)Dolnoslonzok napisał(a): [ -> ]A, rozumiem. A co do płaczu, to od cięcia do wystąpienia "łez" musi minąć nieco czasu. Nie wiem,jak u Ciebie, ale u mnie to minimum 10 dni.
Michał nie wymyślaj własnych informacji, jak doszedłeś do tego że płacz u Ciebie występuje po 10 dniach.
Mirku, to moje doświadczenia. W ubiegłym roku ciąłem Rieslingi 27 lutego, a 7 marca zaczął się płacz. Minęło 9 dni zatem. Silvanery z kolei, cięte 26 lutego, zaczęły płacz 6 marca.
No i teraz rozumiem, przecież to takie proste, że ja na to nie wpadłem. Przypomniała mi się od razu anegdota o rosyjskim uczonym który okaleczył muchę, wyrwał kończyny i odkrył że ta ogłuchła.
Michał, w zeszłym roku ciąłem
ósmego marca i płacz miałem po chwili... Skoro ciąłeś w lutym i płacz wystąpił po kilku dniach, to wyjaśnienie jest tylko jedno - z pewnością soków w drewnie jeszcze nie było.
Maćku, racja i tu jest zgoda. Tylko co w tej sytuacji, gdy Riesling płakał 7 marca, czyli niemal 10 dni po zabiegu, a cięte już 10 marca Merlot i Cabernet Sauvignon zaczęły płakać dopiero około 20-21 marca? Czy późne odmiany tłoczą później soki? Riesling też jest późny. Nie rozumiem.
Miałem Merlot oraz Cabernet Sauvignon i zawsze były ostatnie. Widocznie Riesling musi być nieco szybszy... Moim zdaniem innego wytłumaczenia nie ma.
Przedwczoraj o jedenastej wieczorem - szron na trawie. Wczoraj w nocy było minus trzy. Dzisiaj natomiast, prognozowane jest szesnaście stopni Celsjusza w ciągu dnia...
Niezły lutowo-marcowy galimatias...
U mnie noce na plusie, a temperatury rzędu +10. Dzisiaj i jutro ma być +15,+16, jak podaje Radio Wrocław, ale zapowiadają wiatr fenowy, co potwierdza wczorajszy zachód Słońca i dzisiejszy wschód, a raczej przedwschód, bo Słońca jeszcze nie ma) z czerwoną poświatą na chmurach. Rok temu były już skowronki. Dzisiaj nasłuchuję. Do końca tygodnia mrozów nie widać. Wiosna, choć tak wyczekiwana, zaczyna powodować u mnie dreszczyk.
Generalnie można by określić, że podczas wieczornego spaceru, po raz pierwszy w tym roku było ciepło!
Dzisiaj było spore gradobicie!
Natomiast... na parapecie
papryka od Taśmola, zieleni się pięknie + pietruszka.
W międzyczasie, raczej... ostatni test
Johannitera przed posadzeniem. Kojder wypadł tu nieco słabo w odniesieniu do
Sierakowa.
U nas też,chyba w poniedziałek był gradzik.
W Sierakowie nieco do tyłu ale zapewne później wysiane. Powoli wychodzą korzonki...
[
attachment=31425]
Co do Kojdere Johanittera osobiście podpasował mi aromat.Ciut wyższa goryczka ale ogólnie fajne.
Chopy, kupcie sobie wielodoniczkę. Znacznie ułatwia przesadzanie i ułatwia roślinom życie :-)
No właśnie... Ta goryczka... W Sierakowie jej nie było!
Wnosząc z opisów przy korzonkach, w przyszłym roku - jak mniemam - w kociołku będzie nieco więcej ognia!
Dobry pomysł Zbyszku z tą wielodoniczką. Kolejnym razem, z pewnością spróbuję.
Kurczę tyle tego wyrosło... Niezwykle plenna ta papryka lub za dużo wysiałem. Pierwszy raz taka zabawa! Jutro będę przerzedzał. Chyba bez pensety się nie obejdzie...
Właśnie wyszedłem na "dymka" i okazało się, że czosnek posadzony bodajże tydzień temu już
wykiełkował. Nie mam wiedzy odnośnie jego odporności na ewentualne przymrozki ale skoro jest także ozimy (podobno.. wsadzany do gleby jesienią) to chyba jakieś tam szanse są..
Mięta cytrynowa natomiast - doskonała do Mohito - przetrzymała tą łagodną zimę w miarę, w
zieloności...
Maćku, czosnek bez problemu poradzi sobie zimą. Nauczyłem się sadzić go jeszcze z babciami w Brzegu i Kościerzycach. W październiku na przygotowanej grządce do dołka wrzucasz ząbki na gł. 6-8 cm w odstępach 15-20 cm. Od lutego, czasem stycznia widać już zielone nad gruntem. A co do mięty, to, jak u Ciebie, ta w ogrodzie od dwóch lat nic nie robi sobie z zimy. Korzeni się cały czas, dając nowe przyrosty. Muszę ją przesadzić do zbitych z desek grządek. Pietruszkę wysiej!
Później zimą masz świeżą z ogrodu. Nie ma to jak własny ogród warzywno-owocowy!
No to się cieszę. Ciekawy jestem jaka będzie różnica pomiędzy czosnkiem kupnym, a własnym. W Sierakowie miałem okazję porównać intensywność zapachu zół Włodka v/s kupne. Niebo a ziemia!
Hmm, miętę rzeczywiście warto trochę ograniczać.
No tak, w grudniu ciąłem własną pietruszkę. Niestety przy moim areale starczyło jej, na bodajże... cztery spaghetti czosnek + oliwa.
Dzisiaj otworzyłem kolejną próbkę
ZPS 2019:
- ocena mojej Ady; są jeszcze drożdżowe niuanse...
- moja opinia; trzy kieliszki zdegustowane z przyjemnością.