Witam, jestem nowy na forum. Mam już kilka nastawów cydru za sobą, do tej pory były udane.
Do tej pory wykorzystałem tłoczony sok 5L. Od szwagra, który ma sad. Ostatnim razem postanowiłem kupić na targu owoce i zrobiłem sok w domu z 4kg szarej renety i kilograma gruszek. W trakcie robienia soku dodałem pektopol i pirosiarczyn (0.5 g).
Zmielone owoce trochę postały i wycisnąłem je, wyszło z tego 2 litry soku. Sok dosłodziłem karmelizowanym miodem, 200 gramów miodu. Startowe BLG było 20 BLG, nastaw smakował bardzo dobrze.
Nastaw ruszył za drugim razem - tzn. pierwsze drożdze, które wrzuciłem widać były słabo namnożone i pirosiarczyn musiał je zabić. Kolejna porcja, już dobrze rozmnożona ruszyła.
Fermentacja burzliwa sie zakończyła, cydr ładnie się klaruje i wygląda super. Ale zapach jest wyjątkowo paskudny. Normalnie jak kończyła się fermentacja cydru to zapach był lekko ohydny, ale to co mam tym razem to jest jakie 20x mocniejsze. Ostry, gryzący zapach. Zastanawiam się czy to butelkować, czy ten zapach zniknie?
Domyślam się, że przyczyną może być pirosiarczyn. Ktoś miał coś podobnego?
To co zrobiłeś to nie cydr. Cydr jest napojem niskoalkoholowym. Miałeś blg startowe 20 więc jeśli odfermentowany został cały cukier to masz około 11-12 %.
Zasiarkuj żeby ubić drożdże , później dosłodzisz i będziesz miał w efekcie końcowym wino jabłkowe.
Tylko zastanawiam się, czy warto siarkować to coś... bo zapach jest maksymalnie odpychający. Czytałem, że można napowietrzyć itp ale wątpię, że zadziała. Pół łyżeczki nastawu w pustej szklance śmierdzi tak, że nie mogę zbliżyć nosa
Mam dla porównania nastaw wina z rodzynek i herbaty i zapach jest w porządku. Kwestia jabłek?
A co ? Chciałeś to od razu pić ?
Nic nie napowietrzaj, to że gdzieś tam coś przeczytałeś nie znaczy że to nie bzdura.
Zapach to kwestia między innymi drożdży. Dodatkowo mocno zasiarkowałęś wstępnie, tylko analiza chemiczna mogła by ujawnić jakie związki się tam wytworzyły.
Nie zasiarkujesz a skoro drożdże żyją to będą dalej przerabiać cukier na %.
Zapach jeśli utrzyma się przez kilka miesięcy, to wtedy będzie problemem którym trzeba się martwić.
Dodawałeś pożywkę? Podejrzewam, że wspomniany zapach to siarkowodór powstały, przez zbyt małą ilość azotu w nastawie.
Można pożywkę dodać w dowolnym momencie fermentacji? Też miałem kiedyś przypadek takiego cydru, którego nie dało się wąchać, a pić tym bardziej, wiec dodałem troche cukru i po przerobieniu zasiarkowałem mając nadzieję, że jako słabe wino jabłkowe po odstaniu kilku miesięcy przestanie śmierdzieć.
(30-11-2015, 16:49)guzon napisał(a): [ -> ]Można pożywkę dodać w dowolnym momencie fermentacji? Też miałem kiedyś przypadek takiego cydru, którego nie dało się wąchać, a pić tym bardziej, wiec dodałem troche cukru i po przerobieniu zasiarkowałem mając nadzieję, że jako słabe wino jabłkowe po odstaniu kilku miesięcy przestanie śmierdzieć.
Co do pożywki, tak dodałem. Dałem na początku i pod koniec fermentacji jak już zaczęło śmierdzieć. Użyłem drożdzy Gozdawa French Cider. Do tej pory nie zawodziły, ale tym razem miałem inną charakterystykę nastawu itp.
guzon, ten cydr którego nie dało się wąchać w końcu przestał śmierdzieć?
Miałem tego zabutelkowanego około 5l. Zlałem wszystko z powrotem do wiadra i ze 3 dni odgazowywałem mieszając mieszadłem dołączonym do wiertarki, 2 razy dziennie, a pieniło się strasznie. Po tych 3 dniach miałem wrażenie, że mniej śmierdzi, ale postanowiłem zrobić z tego słabe wino i dodałem trochę cukru, żeby nabrało trochę procentów i po tygodniu, gdy przerobiło całość, piro i do piwnicy. Stoi miesiąc i nie śmierdzi. Nie wiem jednak co będzie, gdy zacznę zlewać znad osadu.
Jakich użyłeś drożdży? Ja postanowiłem "zaoszczędzić" i zrobiłem ten cydr na Fermivinach, bo mi zostało trochę w otwartej torebce i to był chyba błąd.
Wykorzystałem Gozdawa French Cider G1.
guzon, a co do smrodu, to byłeś w ogóle w stanie to wąchać? Bo to moje coś to jest właściwie nie do wąchania. Nawet na świeżym powietrzu, jak nadstawię nos nad zbiornik to jak tylko zaleci zapach, to momentalnie odrzuca. Przed chwilą testowo to powąchałem i mało nie padłem. Raczej nie jestem specjalnie czuły na zapachy.
Na razie to odstawiłem na balkon, może z czasem wywietrzeje, chociaż wątpię

Drożdży, które użyłeś, nie testowałem, więc się nie wypowiem, ale chyba OK.
Mój cydr śmierdział wymiocinami, mogłem to wąchać, ale doznania raczej nieprzyjemne, jak z wymiocinami

Ten Twój zapach jakiś duszący, że w ogóle nie możesz się tym zaciągnąć? Jeżeli tak, to bym obstawiał, że to CO2.
(30-11-2015, 21:07)guzon napisał(a): [ -> ]Ten Twój zapach jakiś duszący, że w ogóle nie możesz się tym zaciągnąć? Jeżeli tak, to bym obstawiał, że to CO2.
CO 2 jest gazem bezwonnym o czym już w podstawówce uczą .
Nie byłem na tej lekcji chemii

Ale dziękuję za ciętą ripostę

Miałem na myśli to, że CO2 jest duszący, ciężko się nim zaciągnąć.
No to też nie prawda. Można wciągać CO2, Azot, Argon i nie poczujesz tego. Stracisz przytomność i tyle...
Czysty CO2 jest bezwonny, to prawda ale w powietrzu łączy się z wodą/parą i wtedy jest gryzący. Ciężko się się nim zaciągnąć, bez wyczucia go.
Taki CO2 nie śmierdzi za to różne związki siarki nawet w małym stężeniu tak.
Myślę, że problemem jednak jest H2S, jak nie minie z czasem to zasiarkować trzeba będzie.
Potrzymałem otwarty pojemnik na balkonie, zapach jest dzisiaj o wiele słabszy. Będę dalej wietrzył.