Forum Domowych Winiarzy

Pełna wersja: Wino z borówek (jagód leśnych)
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.

Kiper

Kiedyś próbowałem, wygląd denaturatu, ale smak ok. Czy ktoś z Was pił coś takiego? :D
leśne borówki,jak dla mnie, to czernice, bagienne i brusznice. Jeżeli kolor denaturatu, to ta ostatnia odpada. Z dwóch pierwszych robiłem nastawy.

Borówka czernica - baaardzo ciężko fermentuje, popełniłem ją dwa razy, i dwa razy musiałem restartować bayanusami. Zarówno wytrawna jak i na słodko ma fajny smak, i mimo niewielkiej nastawianej mocy dość mocno "klepie". łatwo się klaruje i ma świetny kolor. Niestety nie wiem jak smakuje po długim leżakowaniu, bo to były małe nastawy i nie dotrwały roku nawet. Nie sądzę, że nastaw był źle przygotowany. Zrobiłem co prawda ledwie z 30 win, ale wstawione w tym samym czasie inne nastawy fermentowały książkowo - może komuś bardziej doświadczonemu oczywiście pójdzie lepiej. Z każdym nieudanym winkiem człowiek się czegoś uczy. Z udanym ma za to pełniejszą piwniczkę.

Kij z czernicą. Łochynie (borówkę bagienną) uwielbiam w każdej postaci. I tu uwaga/ostrzeżenie/lub zachęta. Borówka ta owocuje w porze kwitnienia bagna zwyczajnego. Przynajmniej u mnie, w puszczy solskiej oba gatunki są pospolite. W upalne i parne dni wchodzenie na teren porośnięty pylącym bagnem to co najmniej ryzykowny pomysł.
Borówka ta nazywana jest pijanicą - prawdopodobnie nie od właściwości samej jagody, ale od pyłku "leśnego rozmarynu". Jak ktoś kiedyś próbował "różnych takich" to będzie wiedział o co chodzi ^^, w każdym razie nie polecam pić ani palić tej rośliny, a przynajmniej z głową. Wróćmy do wina z niej. Z powodu, który podałem przed chwilą, jagód nigdy nie myję. Smak wina łochyniowego, jak dla mnie, jest w porządku. fermentuje łatwiej niż poprzedniczka. No i dodam - to wino niejednego już pokonało. Po prostu wali w czerep, no nie wiem jak to ładniej napisać : )
Wiele razy zbierałam w lesie czarne jagody (tak się nazywało w moich stronach borówki czernice) w porze kwitnącego bagna i nigdy nie odczułam odurzającego działania bagiennego pyłku.

Na borówki bagienne mówiło się u nas solanki, powszechnie uchodziły za trujące, dopiero później dowiedziałam się, że można z nich robić wino.

Ojciec opowiadał, że jak był dzieckiem, to z kolegami pojedli sobie solanek, a potem całe towarzystwo posnęło w lesie jak pijane i obudzili się dopiero po kilku godzinach. Ja zjadałam łochynie przy okazji zbierania jagód, ale nie miały na mnie negatywnego działania.

Zibi

Robię wino z jagód kamczackich, właśnie po 3 tygodniach odrzuciłem owoce. Kolor wina ciemno czerwony, za młode by ocenić smak, na pewno jest pijalne.
Jagody kamczackie uwielbiam w smaku. Są wcześniej, niż inne owoce, ale mam za mało, żeby przetwarzać.
Zjadam na bieżąco prosto z krzaków.

Zibi

Dlatego zrobiłem nastaw w butli 2,5 l. z 1 litra owoców. Mam 3 krzaki tej rośliny.
Coś mylisz, pijanica i bagno rosną razem, borówek czernic zaś ze świeca szukać na torfowiskach i podmokłych glebach, bo nie przepadają. Garść czy dwie to za mało, żeby poczuć moc tych jagód. Poza pyłkiem bagna, to roślina ta uwalnia olejki eteryczne. w takie dni jak teraz.
Akurat w moich rodzinnych stronach czernice rosną w towarzystwie bagna i łochyń w lesie (oczywiście nie wszędzie) nie tylko na torfowiskach.
Krzewinki czarnych borówek są w tych miejscach wysokie, a nad nimi górują bagno i łochynie.
Fakt, że nie tworzą zwartego łanu, raczej kępki co 1-3 metry i to w zacienieniu, ale rosną razem.
Zapewne w słońcu, na torfowisku gęsto porośniętym przez bagno, inaczej odczuwa się działanie olejków eterycznych.