Dziękuję za miłe powitanie.
Ten trójniaczek jest pierwszą moją własną produkcją winną, wcześniej rodzice fermentowali już wiele różnych owoców- od dzikiej róży, porzeczek po jabłka i miód. Winko z mrożonych wiśni, nastawione w listopadzie właśnie chyba kończy pracować, zostało już ściągnięte znad owoców, teraz czasem sobie bolgotnie, a czase nawet wciągnie powietrze do środka-dziwne. Ściągnąć to jeszcze raz i zostawić żeby sobie postało w gąsiorku, czy może już butelkować- osadu nie widać za wiele.
Pęknięcie dna mogło być spowodowane zbyt intensywnym myciem :/ Tzn gąsior czyściłem w wannie i opierał się krawędziami dna o wannę, troszkę się pobujał i mogło coś się pouszkadzać, drugą przyczyną może być soda kaustyczna, rozpuszczałem ją bezpośrednio w gąsiorze, jako że gromadziła się na dnie-pomimo mieszania mogła spowodować jakieś naprężenia.
Cóż człowiek uczy się na błędach, kolejny gąsiorek do mycia położyłem na ręczniku a sodę wsypywałem powoli
Szkoda tylko gąsiora... pozostał mi teraz kosz z wiórami, muszę gąsiorek dokupić
Zastanawia mnie czy gąsior do którego wlałem fermentujący miodek nie jest zbyt duży- wino zajmuje troche mniej niż połowę.
Aha, szkoda mi było wylewać "szumowin" zebranych podczas sycenia i nastawiłem je w 0,7l butelce, ciekawe co z nich będzie? Bulgoczą, ale powstaje piana na powierzchni.
Mam zamiar dokonać pewnych zakupów - gąsiorów, cukromierzy i wszelkiej chemii, lecz niestety za bardzo nie znam sklepów "winnych" w Warszawie.
Kolejny trójniaczek nastawię jak mi ten wyjdzie
, muszę najpierw przekonać dziadka mojej narzeczonej- pszczelarza, że oddawanie mi miodku nie jest stratą cennego surowca.