WIOSNA 2013 (pierwszy plan oprysków wiosennych - najpierw olej czy siarka?)
Dzisiaj, "dmuchając na zimne" przygiąłem krzewy do gruntu, przyszpiliłem i okryłem śniegiem. U mnie też co prawda dzisiaj jedynie minus 3 stopnie ale zapowiadają, że ma być nawet minus dwanaście w nocy przy nawet dodatniej w dzień. Może to i trochę niepotrzebna robota ale co tam, to tylko dwadzieścia minut naśnieżania a spać spokojnie będę.
[
attachment=32344]
Swoją drogą, decyzja ze skośnym pniem-ramieniem okazuje się być chyba najlepszym rozwiązaniem w przypadku potrzeby okrywania. Jedynie odwiązanie od drutu prowadzącego, przygięcie, szpila, obsypanie i po robocie. Pewnie kilka razy szybciej i prościej niż przy podwójnych ramionach, którymi jeszcze w zeszłym roku prowadziłem krzewy.
I jeszcze jedno pytanie związane z "płaczem łozy". Mianowicie, jak długi odstęp czasu dzieli ów "płacz", a moment nabrzmiewania pąków. W przypadku oczywiście krzewów nienamiotowych. Ta kwestia interesuje mnie z powodu planowanego oprysku myjącego z którym powinienem wpasować się właśnie w trakcie nabrzmiewania pąków.
Wiem, że zależy on od temperatury i pewnie innych czynników ale chodzi choćby o jakiś przybliżoną wartość. I tak, oczywiście będę pewnie co dziennie obserwował rośliny ale bądź co bądź w tym roku po raz pierwszy w tym okresie. Dotychczas jedynie z powodzeniem udawało mi się zaobserwować moment ich pękania, ponieważ wtedy właśnie mniej więcej pojawiałem się pierwszy raz na działce.
Z tym opryskiem myjącym siarkolem to jest nie do końca pewne czy wogóle coś daje. Przynajmniej takie wątpliwości ma Doktorek. Siarkol działa w formie gazowej, a żeby to nastąpiło musi być ciepło a nie 5-10C jak to często w kwietniu bywa.
W tym roku raczej pojadę olejem (np. Treol, Promanal) na roztocza i inne paskudztwa. To chyba da większy pożytek.
A tym płaczem wogóle nie zawracam sobie głowy. Jest to znaczy, że krzak ma się dobrze.
Mój plan oprysków na roztocza wygląda tak:
I OPRYSK - tuż przed pękaniem pąków, w czasie ich nabrzmiewania
- SIARKOL EXTRA 3%; oprysk:myjący czyli obfity (3% to 30 g siarkolu na 1L wody)
II OPRYSK -faza pękania pąków - do fazy BBCh 11-12 (2 listki)
- PROMANAL, CATANE, TREOL - (preparaty olejowe)
III OPRYSK -przed kwitnieniem-faza BBCh 15-17 (5-7 liści i pąki kwiatowe) (koniecznie dwie strony liści)
- PYRANICA lub MAGUS- (akarycyd powierzchniowy)+ZWILŻACZ- (SUPERAM 10 AL)
I - jak pisałem musi być ciepło, ale pąki jeszcze nie wyszły, inaczej to dla mnie nie ma sensu.
II - za późno. roztocza nie mogą opanować pąków. Oprysk trzeba by wykonać jak będzie powyżej 5C, gdzieś koniec marca/kwiecień.
Ok dzięki. Czyli radziłbyś zrobić tak:
--faza BBCH 02--ROZTOCZA-------PROMANAL(20ml/L)(POW)(Wcelowanie z opryskiem tuż przed pękaniem łuski!)
--faza BBCH 07--PILŚNIOWIEC, CALEPITRI, MP---SIARKA(3%-30g/Lwody)(POW)(tuż przed pękaniem pąków!)(temp pow 15 stopni)
A Doktorek to gdzie pisze na temat oprysku myjącego?
Łał ale fajną stronę mi podałeś. Siadam i czytam...
Okrywałeś Maciek swoje winorośle?
Ja nie, bo nie spodziewałem się, że będzie aż tak zimno.
U mnie rano było -18,2 stopnia i już się martwię

Nie chcę straszyć, ale fakty są takie, że mamy już połowę marca, a w okresie poprzedzającym było przez kilka dni ciepło. Nawet pojawiał się płacz łozy. Mogło dojść do częściowego rozhartowania krzewów. Pamiętam co stało się z odmianami o niższej mrozoodporności (i nie tylko), w podobnej sytuacji, w lutym 2010r. Przemarzło wszystko do ziemi. Mimo łagodnej zimy nie żałuję, że te słabsze odmiany okryłem. Chociaż u mnie, w trakcie ostatnich dni, jak do tej pory nie było niżej niż -10, to trochę się martwię o te nieokryte. Tym co mieli - 20, a nie okryli, albo już odkryli, powoli współczuję. Obym się mylił.
Do minus 20 lub może nawet minus dwudziestu pięciu można spać spokojnie. Jednak problemem, zapewne nie są mrozy ale spory, ujemny skok temperatury po okresie chwilowego ocieplenia, tak jak obecnie. No i oczywiście późniejsze przymrozki majowe.
Cóż, pozostaje mieć nadzieję, że rośliny dały radę, a to chwilowe ocieplenie jednak nie rozhartowało krzewów.
Co by gadać i pisać i tak wszystko okaże się w kwietniu...
Nauka na podstawie tegorocznego doświadczenia, przynajmniej dla mnie jest taka, że ziemia to najpewniejsze okrycie...
Mam dylemat czy przycinać winorośle już czy poczekać. Co jest mniejszym złem, czy przycięcie w porze mrozów czy późne przycięcie kiedy mogą być soki w "ruchu"?
Poczekać. Nie ma żadnych twardych dowodów że płacz łozy jest szkodliwy. Bywa, ze wywołuję go specjalnie by opóźnić start pąków. W tym roku też planuje ciąć późno Senecę, która rusza zawsze jako jedna z pierwszych i jest poniewierana niemiłosiernie przez przymrozki.
Przedstawiam plan oprysków, który zamierzam w prowadzić w życie w przypadku gdy założę winnicę w Czechach lub Niemczech. Absolutnie nie polecam jego stosowania w Polsce w związku z tym, że niektóre zamieszczone poniżej specyfiki nie są w naszym kraju dopuszczone do stosowania na winorośli.
Głównym założeniem było stworzenie jakiegoś w miarę logicznego układu, nastąpił więc podział według kolejnych faz rozwoju:
--faza BBCH 04----SIARKA(3%-30g/Lwody)(POW)--(wcelowanie z opryskiem tuż przed pękaniem łuski!)(temp pow 15 stopni)
--faza BBCH 07----PROMANAL(20ml/L)(POW)---------(tuż przed pękaniem pąków!)(temp pow 15 stopni)
Te opryski postanowiłem zrobić jednak wg. wcześniejszego planu.
--faza BBCH 15--MĄCZNIAK PR-----SIARKA
--faza BBCH 15--MĄCZNIAK PR-----ALKALIN Kb+Si (nawóz dolistny)(co 10dni)(chloroza)
--faza BBCH 15--MĄCZNIAK RZ-----DITHANE
--faza BBCH 18--MĄCZNIAKI--------SNL (pierwszy oprysk w roku)
--faza BBCH 65--SZ. PLEŚŃ---------SWITCH (po to by dostał się do owoców)
--faza BBCH 69--MĄCZNIAK PR-----SIARKA(0,3%)
--faza BBCH 69--MĄCZNIAK RZ-----RIDOMIL
--faza BBCH 73--MĄCZNIAKI--------SNL (drugii oprysk w roku)
Maciek, pięknie to wybrałeś i ułożyłeś . W sumie to jest 5 oprysków razy dwa, czyli co? masz zamiar pryskać 10 razy w sezonie?
Dithane, Siarkol, Topsin, Miedzian, Superam, Ridomil, Alkalin, Amistar... Trochę to kosztuje, co?
Naprawdę trzeba używać aż tylu środków? Toż to nie będzie winogrona w winogronie.
Nikt nie mówił, że uprawa winorośli jest prosta i łatwa ( bez żadnych kosztów ). Proponuję Ci nie pryskać niczym - zobaczymy w jakiej kondycji będą Twoje krzewy pod koniec sezonu.
Kol. Vanklomp, nie wiem czy będzie +15, natomiast wiem, że w czwartek w słońcu miałem właśnie tyle. Napisałem, że zrobię oprysk myjący siarką JEŻELI w odpowiednim momencie będzie odpowiednia temperatura. W linku podanym przez Killisa wyczytałem o minimalnej temp 20 stopni lub ewentualnie trochę mniejszej (działanie oparów siarki). Nie wiem tylko jeszcze jak długo musiałaby się utrzymać; kilka godzin, cały dzień? Jeżeli takiej temperatury nie będzie, pozostanie oprysk olejem. A oziębienie, rzeczywiście nadchodzi...
Kol. Jawormcz i PoulCraft, to nie o to chodziło. Zrobiłem plan oprysków co nie znaczy, że WSZYSTKIE specyfiki zostaną zastosowane. Tenże plan miał na celu poukładanie wszystkich znanych mi preparatów w odpowiednie "przegródki" bowiem wszystkie one dotychczas jawiły mi się jako prawdziwy galimatias. Nawiasem mówiąc, pewnie są jakieś błędy, nie mniej jednak taka mozolna segregacja dała mi odrobinę szersze spojrzenie na całość zagadnienia.
Chodzi o to że pewne środki stosuje się w określonym czasie, a pewne trochę później. Jedne w fazie intensywnego wzrostu, a inne zapobiegawczo lub interwencyjnie. Są takie, które można pryskać raz, dwa razy lub więcej. Są środki układowe i wgłębne, kontaktowe, systemiczne, duszące, trujące, wnikające, powierzchniowe, biologiczne, chemiczne. Przynajmniej do takich wniosków doszedłem i sądzę, że znajomość poszczególnych, tego rodzaju parametrów jest ważna jeżeli chodzi o efekt końcowy.
Pewnie uczyniłem wiele pomyłek i tu liczę na korekty...
Maciek, teraz dopiero zrozumiałem sens twojego wywodu i dziękuję ci za wykonaną pracę.
Trudno mi to wszystko ogarnąć [ochrona winorośli] aby otrzymać jasny obraz wykonywanych zabiegów.
Teraz widzę jasność.
jawormcz napisał(a):Teraz widzę jasność.
Ha ha. To najdoskonalszy antonim jednego z najlepszych tekstów z Seksmisji.
Czyli - "Ciemność widzę, widzę ciemność..."
Powiem Ci, że najciekawsze z tego wszystkiego jest to, że ja też po wykonanej pracy widzę "jasność", której mi wcześniej brakowało. Hihihi.
Jakkolwiek by ta "praca" nie była ciężka i zawiła to bądź co bądź sprawiła mi wielką przyjemność.
I jeszcze jedna ważna, jak sądzę, konkluzja dotychczasowych dywagacji...
Mianowicie, plany planami, spisy spisami ale wydaje się iż niezależnie od możliwości dostępnych preparatów równie istotnym jest sposób prowadzenia krzewów, a w szczególności poziom ich obciążenia.
Mam takie nieodparte wrażenie, że o stopniu podatności na choroby naszych pupilków decyduje, oprócz oczywiście oprysków zapobiegawczych - podstawowych, chęć maksymalnego wykorzystania genetycznie ograniczonych możliwości, która w dłuższym przedziale czasu może doprowadzić do ich wyczerpania.
Dodam, iż to moje "nieodparte wrażenie" oczywiście nie jest związane z jasnowidzeniem, a jedynie wynika z przemyśleń związanych z przeczytanymi materiałami.
Czyli krótko mówiąc, im większe obciążenie tym większa podatność na infekcje.
Czyli odpowiednie prowadzenie, obciążenie (krzewów) = MNIEJ OPRYSKÓW...
To prawda. Dodam tylko że wysoka kondycja rośliny zwiększa jej odporność na choroby. Ważne w życiu rośliny jest jej odpowiednie nawożenie- z naciskiem na odpowiednie. Miałem w moim przypadku przykład, gdzie część roślin nie nawoziłem i one akurat najbardziej poddały się mączniakowi rzek. Zaczeły szybko usychać, więc obrywałem liście chore, chcąc pozbyć się choroby. Nie wiele to pomogło, więc na jesień uciołem przy ziemi na 2 oczka i opsypałem ziemią. Na wiosnę odbiły i rosły normalnie.Tak się jakoś składa że u mnie plony są zawsze niskie, więc nigdy roślin nie przeciążyłem owocowaniem.
Przeczytałem wczoraj temat "Profilaktyka 2012" na winogrona.org i wydaje mi się iż oprócz
-utrzymania winorośli w odpowiedniej kondycji
-zastosowania odpowiednich preparatów zgodnie z kalendarzem oprysków
równie ważne, a kto wie czy nie najważniejsze:
trafienie z danym zabiegiem W MOMENT, w którym powinien być właśnie wykonany,
a to znowu wiąże się ściśle z monitorowaniem pogody, stanu krzewów...
Trochę "masło maślane" ale chodzi o to, że czasami pewnie dzień lub dwa może decydować o powodzeniu.
Zdaję sobie sprawę, że pewnie odkrywam tajemnice, znane już wielu od dłuższego czasu. No ale cóż... ja je właśnie odkrywam.
jawormcz napisał(a):Tak się jakoś składa że u mnie plony są zawsze niskie
No właśnie, także u mnie, na młodych krzewach gdzie dotychczas miałem, a w zeszłym roku utrzymywałem niski plon nie było śladu żadnych infekcji...
Tylko nie rozumiem tego, czemu piszesz, że są "zawsze niskie"? Jeżeli są to młode krzewy i nadto "szlachetne" to nic dziwnego. W ich przypadku wielkość plonu rokrocznie wzrasta ale znacznie wolniej. Jeżeli starsze to wtedy coś jest nie tak.
Tak w ogóle, napisz jakie masz odmiany. Jestem ciekawy...
Dzisiaj byłem w sklepie ogrodniczym. Oleje TREOL, PROMANAL i CATANE są bez problemu do kupienia. Podobnie AMISTAR i FOLPAN na mieszankę SNL. DITHANE mam z zeszłego roku, nieużywany. Na pierwsze opryski jestem więc już przygotowany.
Jeszcze tylko oczekuję niecierpliwie na odzew z e.sadzonki.
I tylko oby 100% pąków przeżyło tą niekończącą się zimę...
I oby się ona wreszcie skończyła... Jutro i pojutrze w nocy ma być minus 14.
Pierwsze nasadzenia dokonałem w 2008r. Głównie były to odm. deserowe; Arkadia, Regina, Kodrianka, Muskat Letni, Nero, Sorolta. Wszystko uprawiam w gruncie, bez okrywania. Nie są to odmiany z natury plenne, tym bardziej że na początku, uprawa ich była na opak. Sposobem uprawy nie pomagałem w plonowaniu.
No popatrz, wynika z tego, że przygodę z uprawą winorośli zaczęliśmy w tym samym roku.
Ja też posadziłem swoje pierwsze krzewy w 2008.
Były to Aurora, Canadice, Cauga White, New York, Cascade, Marechal Foch, Leon Milot i Medina.
Co prawda nie miałem problemów z plonem ale moje "sposoby" uprawy także znacznie odbiegały od normy. Hihihi.
Chyba każdy tak zaczynał...
No tak, większość zaczynała nie znając tajemnicy uprawy, bez przygotowania i teorii. Ja tak zaczynałem.
Za te 5 lat uzbierałem 30 odmian i teraz posiadam; szwarc, mydło i powidło. Posiadam w głowie pewien plan, który mam zamiar realizować od 2014r. Postanowiłem radykalnie przebudować swoją winniczkę i zrobić ją bardziej sensowną. Teraz wygląda jakby była robiona z przypadku.
Jakie odmiany zamierzasz posadzić?
Ja postawiłem na wczesne Vinivery. Decyzja ryzykowna w naszym klimacie ale ze względu na jakość wina, moim zdaniem warta zachodu.
Hihi, u mnie przebudowa też nastąpiła, rusztowań i sposobu prowadzenia, w tym roku.