6 listopada nastawiłem dwójniaka niesyconego litewskiego. Miodek akacjowy od zaufanego pszczelarza (po rozcieńczeniu 1:1 z wodą wskazywał Blg 47). Dla bezpieczeństwa, pomny przestróg co bardziej doświadczonych "miodziarzy", wystartowałem z części miodu i nastawiłem roztwór 27 Blg na drożdżach ANKA spokojnych (podwójna dawka) i dedykowanej dla nich pożywki (dawka pojedyncza). Ruszyło pięknie i 7 litrowy nastaw (2L miodu, 5L wody, 21g kwasku) wkrótce bulkał co 7 sekund.
Po 5 dniach, gdy stwierdziłem, że Balling spadł do 16 Blg, dolałem kolejną porcję brzeczki sporządzonej z 4L miodu, 3L wody, 21g kwasku i 1 porcji pożywki. Tu już trochę fermentacja zwolniła, bo zaczęło pykać co 15 sekund a w końcu co 20.
Po pewnym czasie, gdy Balling spadł do 26 dodałem całą resztę, tzn. 5L miodu, 3L wody i 24g kwasku (razem 22L nastawu). No i tu zaczęły się schody. Bulkanie zjechało do 40 sekund i regularnie spada. Dzisiaj nastaw ma 38,5 Blg a więc ok. 6,5% alk. i pyka co 80 sekund. Zaczynam się bać, że jak będzie fermentować w takim tempie, to mogę nie doczekać a mam dopiero 35 lat.
Balon stoi w ciepełku, 24-25 st. C. Wydobywają się z niego cudne zapachy ale co z tego! I co tu robić? Czekać czy wznawiać
A jeśli wznawiać, to poproszę o kilka fachowych wskazówek.
Moim zdaniem trochę mało drożdży i pożywki.
Do dwójniaka dał bym 100g/hl zarówno drożdży jak i pożywki...
No Rafał! Na pewno niezły DÓJNIAK wyjdzie! (A może Dujniak?)
S
Cierpliwosci! ?Nie zapominaj, ze ciezkie miody fermentuja dlugo. A dwojniak bardzo dlugo. Najlepiej uzbroic sie w cierpliwosc.
Kiedys uzywali dzikusow, wiec nie jest to chyba problem drozdzy. Proponowalbym poczekac.
I jeszcze jedna uwaga - chyba mu troche za cieplo. Nie zapominajmy, ze optymalna temperatura na przeprowadzanie fermentacji miodu jest 18°C.
18°C ? A ja go specjalnie trzymam w łazience w okolicy grzejnika. W takim razie zaraz zawędruje w chłodniejsze miejsce ale drożdży i tak mu trochę zaaplikuję. Teraz to już zwolnił, że hej! Pyka co półtorej minuty. Jedynie zapach jest naprawdę pocieszający
ja miodkow w zyciu zbyt duzo nie popelnilem ale mysle ze toksycznosc roznych czynnikow (w tym cisnienie osmotyczne powodowane przez cukry) rosnie wraz ze wzrostem temp. W nizszej wysokie cisn. powinno drozdzom mniej szkodzic. Ale wiadomo, nie ma rozy bez kolcow - tempo metabolizmu drozdzy w mniejszej temp. tez zmaleje....
ale to juz kazdy wie.
peace
Zastosowałem się do wszystkich dobrych rad i tak:
Zaaplikowałem miodowej mieszaninie (22 litry dwójniaka) dodatkowo 5 paczek ANKI spokojnej i tyleż samo pożywki. Drożdże przyzwyczajałem do słodyczy stopniowo przez 2 dni, po czym wlałem do nastawu.
Nastaw przeniosłem do pomieszczenia z temp. 18-19 stopni.
Po przeszło 2 miesiącach sprawa wygląda następująco:
Balling wynosi ok. 37 (nastaw na początku miał 47).
Bulka co 5 minut, więc bardzo mizernie .
W zapachu nastawu dość wyraźnie czuć zapach pożywki.
Nie ukrywam, że w zwiąku z tym, moje odczucia są coraz mniej miodowe.
Mam w związku z tym kolejne pytania:
1. Czy to jest normalna sytuacja, że nastaw tak wolno pracuje? Według tabeli JM nastaw ma dopiero ok. 7% alk. a minęły już przeszło 3 miesiące od chwili jego nastawienia. Okrutnie długo to trwa.
2. Co z drożdżami w nastawie? Jak długo mogą tam leżeć, żeby nie popsuć smaku? Czy już należałoby zrobić obciąg? Czy po takim obciągu to będzie jeszcze w ogóle pracować?
3. A może lepiej rozcieńczyć całość do trójniaka - wtedy może lepiej ruszy?
Please help!!!
Mam pytanie: przygotowales matke z tej anki czy tylko ja uplynniles?
Chciałem zrobić coś w rodzaju matki. Po upłynnieniu dodałem trochę z nastawu i zwiększałem stężenie co paręnaście godzin. Kiedy moja matka miała ok. 30 Blg wlałem całość do balonu, bo już sama nie chciała za bardzo pracować. Pomyślałem, że może jest już w niej za dużo alkoholu i chciałem ulżyć drożdżom.
Z moich doswiadczen wynika, ze uplynnianie Anki, a potem do balona, nadaje sie tylko do latwych win typu porzeczka, wisnia. Przy miodach raczej przygotowuje mocna, parodniowa matke, a potem przystosowuje drozdze, dolewajac nastaw... Nawet jak dales 5 paczek, to przy takim srodowisku, raczej zbyt mocno sie nie rozmnozyly, stad takie mizerne efekty. Ja proponuje zrobic jak napisalem wyzej, ewentualnie skorzystac z drozdzy restartujacych (ale to raczej nie jest potrzebne bo malo %). Jak mimo wszystko nastaw nie ruszy (warto wczesniej napowietrzyc, to na prawde sie sprawdza...) to rozciencz do trojniaka, a potem tylko doslodz odpowiednio...
Ale niech sie madrzejsi wypowiedza
Używam L43, przeznaczonych specjalnie do restartów.
Z niewielkich, na razie, doświadczeń wynika, że mimo wszystko nie jet to środek rozwiązujący wszelkie problemy.
Próbowałem restartu dwójniaka i, niestety, nawet kilkudniowa MD zdycha po dodaniu do nastawu o Blg 47 i zawartości alkoholu poniżej 5%.
Z tym dwójniakiem to swoją drogą ciekawa historia: odpaliłem go za pomocą włoskich G-995 przy Blg=55 (cieszyłem się przy tym, jak dziecko). Miodek dojechał, nawet dość intensywnie do Blg=47 i stanął, jak wryty. I ani beknie.
Teraz odpalam go "na odwrót", ale wygląda na to, że i tak trzeba będzie w trakcie fermentacji dolewane porcje dwójniaka rozcieńczać, a potem stosownie dosłodzić miodem.
L43 odpalałem, też bez specjalnego efektu, trójniaczka, który zamarł przy Blg=17. I też trzeba będzie go pewnie "na odwrót".
Szczerze mówiąc, dotychczas poważniejszych różnic w zachowaniu L43 i EC-1118 (AnKa C) nie zauważyłem. Może we wznawianiu win, gdzie cukru jest zdecydowanie mniej, a alkoholu więcej L43 wykazują przewagę.
W tej chwili jestem zdania, że jedyną rozsądną metodą postępowania z ciężkimi miodami jest start fermentacji w brzeczce rozcieńczonej i stopniowe dodawanie miodu.
Ja wlasnie tak robie, ale tak sobie mysle czy takie rozwiazanie, ma jakies wady jezeli o koncowy efekt miodu? Jedyna wada jaka znam, to problem z obliczeniem jaki byl laczny Balling
No to ja swoją histori e dwójniaka opowiem.
Startowałem z 52 Blg za pomoca drożdzy Anka C - na 7 l brzeczki dałem 25 g drożdży i 20 g pożywki Fermaid K. Oczywiscie zadne tam MD tylko uwodnione drożdże poszły prosto do brzeczki. Miodek fermentowal bardzo ładnie i zwolnił wyraźnie przy 41 blg - w ciagu tygodnia doklipal jeszcze do 39 Blg i zaczął się klarować
. No to ja mu nowa porcje Anki C - nic - nawet nie drgnął. Dopiero restart na L-43 ruszył to znowu - ale juz w tempie żółwim - jednak równym - bulka sobie w tempie 1x na kwadrans od trzech tygodni - balinga nie mierzę - bo nie chcę ruszac nastawu - jak stanie to zmierze. a restartowałem dodając uwodnione L-43 w ilości 30 g do rowodnionej na pół brzeczki (1 l brzeczki z balona i 1 l wody przegotowanej) - po 6 godz. całość poszła do balona wraz z porcją pozywki (10 g).
W teorii opracowałem juz sobie metodę podziału porcji miodu i wody w dwójniaku tak aby baling podczas fermentacji nie przekraczał 30 - to na przyszłość
.
To, co wyżej, to kolejny przykład, jak jednocześnie kilku "wynalazców" równocześnie odkryło po raz kolejny, dawno już pewnie odkrytą, Amerykę.