Forum Domowych Winiarzy

Pełna wersja: Rzeka, jezioro - wędkarze mają głos.
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8
Rzeka Płonia - dla mnie nie ma piękniejszej choć niestety najładniejszy i najdzikszy odcinek z głębokimi dołami biegnie sobie w huku autostrady w granicach administracyjnych miasta Szczecina. Ok. 25-30 lat temu było to jeszcze eldorado - jak mawia mój znajomy, ichtiolog, nurek, były rybak i niezrównany znawca wód szczecińskich - była wówczas fenomenem na skalę Polski jeśli nie wręcz Europy. Stawałeś na mostku koło dworca i w dół od niego pływały klenie po pół metra, a powyżej podobne jazie. Te dwa gatunki królowały ale ogólnie były wszystkie ryby nizinne - m.in. ogromne liny, węgorze, płocie kilogramowe, leszczyki półtora kilo jako przyłów się trafiały. Szczupaki? Łowiono takie po 1-2 kg ale wspomniany kolega, nurkując, widywał dużo, DUŻO większe, około metrowe. Największy sum, z jakim się tam zetknął oko w oko miał ok. 35 kg (potrafi ocenić wielkość ryby). Nieraz się widziało jak w cieniu przemknęło rybsko ok. 70 cm... jakie? A kto tam wie - pewnie kleń ale nie wiadomo, na dolnym odcinku mógł być i boleń. Tenże sam kolega widział tam raz nawet brzanę ok. 3 kg - rybę w Szczecinie nieznaną. Ale tam z jez. Dąbie potrafiło wejść wszystko - a w Dąbiu JEST WSZYSTKO włącznie z miętusami ponad 5 kg (okresowo), cefalami i flądrami, trociami, tołpygami itd.
Podkreślam - to już przeszłość, za symbol upadku Płoni uważam całkowity zanik kozy, rybki dawniej pospolitej. Wyginęła, bo na skutek długotrwałych niżówek Płonia zmieniła charakter z wody piaszczystej i szemrzącej na mulistą i zarastającą. Ja sam bywam tam dziś wyłącznie z sentymentu - znam inną rzekę która przypomina Płonię z najlepszych lat ale jej nazwy tutaj nie podam :) Natomiast Płonia to niestety już głównie wspomnienia. Nie da się zapomnieć tej chwili, gdy się zobaczyło w rzeczce szerokiej na 7-10 metrów szczupaka dosłownie jak noga (miałem okazję). Albo kawałek zdechłego węgorza tak wielkiego, że wziąłem go najpierw za sporego szczupaka! Dwa razy zaliczyłem tam takie dziwne znalezisko - nie wiem, czy jest to dowód bytowania tam wydry? Być może... raz widziałem takie dziwne pływające zwierze ale nie dam głowy, że wydra.
Co do tej siei, bo to chyba najegzotyczniejszy wątek... otóż ona była na granicy wyginięcia nawet w jez. Miedwie. W Płoni się trafiała jeszcze w czasach obfitości, kiedy w Miedwiu było jej pełno. Prehistoria :)

Jeszcze mi się przypomniało, że znajoma spotkała ok. półtorametrowego suma nurkując w Kanale Augustowskim. Naprawdę - sumy do 20 kg są z grubsza wszędzie, nawet w dość małych rzekach (poważnie! - tylko muszą być nieuregulowane i z podmyciami burtowymi; oczywiście w zasadzie nigdy nie są tam łowione ale są). Sumiska dwumetrowe i większe, spokojnie sięgające 3 metrów długości, są już tylko w szczególnych wodach: wielkie rzeki, zaporówki, niektóre jeziora...
Ciekawy tekst.
Przypomniałeś mi, mój pomysł spłynięcia tą rzeczką. Tak około dziesięć lat temu, podczas gorącego lata i wizyty na obiedzie u brata, kąpałem się w Płoni, w Płoni (rzeka, miejscowość). W tej części, gdzie przebija się ona przez las. Było przepięknie. Wtedy właśnie pomyślałem, że byłoby ciekawie wyprawić się nią, od tego odcinka, do Dąbia. Może i powędkować, po drodze.
Nie wiem tylko czy jest to możliwe...
Spływ jak najbardziej możliwy, kajakarzy dziś na Płoni mnogo, w przeciwieństwie do ryb (kiedyś było na odwrót :) Możesz też płynąć od Miedwia albo od Kołbacza - poznasz odcinki odmienne w charakterze, szczególnie mroczny odcinek leśny powyżej Jezierzyc robi wrażenie (to on znany bywał z sumów). Woda dostępna dla wędkarzy - jest tam prywatny dzierżawca Modeh-Polmo i niżej PZW a nawet nie wiem, czy nie woda morska na ujściowym odcinku? A odcinek ujściowy jako jedyny zyskał w ostatnich -nastu latach, prezentuje się naprawdę godnie :)
Opowieści o dawnej zasobności tej rzeki brzmią dziś niebywale ale zwróć uwagę na jeden szczegół: ja się tu nie chwalę jakimiś wielkimi osiągnięciami wędkarskimi na tej rzece. Byłem smykiem w tych najlepszych czasach i dopiero się uczyłem, szczupak dwukilogramowy i jaź 50 cm to były szczyty marzeń młodego spinningisty (z czasem je osiągnąłem). Tych wszystkich cudów więc nie łowiłem tylko WIDZIAŁEM - jak większość wędkarzy bo mało kto umiał łowić te jazie i klenie choć niektórzy wypracowali sobie sposoby. Jedyną moją "niewiarygodną" przygodą na Płoni był ten sum ale raczej koledzy mi dają wiarę (znają mnie jako UMIARKOWANEGO mitomana czyli należę do najbardziej wiarygodnej kategorii wędkarzy - pozostałe dwie kategorie to "ciężcy mitomani" i "patologiczni kłamcy" :) Nie liczę z 2-3 większych szczupaków urwanych razem z błystką HRT1 na żyłce 0,18-0,20 mm - takich po 3-4 kg. Takie szczupaki były kiedyś w każdej rzece i nie są niczym niebywałym. To było tak: jeden odgryzł przynętę w końcowej fazie holu, kiedy już był na wyciągnięcie ręki; drugi pojechał żyłką po wystających korzeniach a siłę skubany miał! - i 0,30 mm by chyba przerwał tym sposobem. Był jeszcze trzeci naprawdę spory. Chyba wolfram się na nim rozwalił... tak, rozplotła się końcówka. Nie wiem, jak duży był dokładnie - ale dawał, oj dawał w palnik... ;)
Obecnie będąc na Płoni raz na 2 lata mam oczywiście minimalną szansę na tego typu przygodę - wliczając jeszcze i to, że ryb jest dużo mniej niż kiedyś...
Panie i panowie, jak w tym roku u Was z sandaczem???
(22-09-2016, 09:35)Torq napisał(a): [ -> ]Panie i panowie, jak w tym roku u Was z sandaczem???

Witam wszystkich ,
Jestem nowy na tym forum ( ale starszy wiekiem).
I od razu musze napisac ze moga byc problemy z moja pisownia ( I gramatyka ).
Po pierwsze - mieszkam poza Polska ponad 30 lat a druga rzecz to - moja klawiatura jest tylko angielska .
Co do sandacza , to w tym roku u mnie dokladne zero sztuk. Bardzo niski poziom wody , malo deszczy.
W poprzednich latach w portafilem z zona zlapac nawet do 20 szt. przez 3-4 godziny..
Ale za to losos pokazal sie w rzekach I wybieram sie w sobote na " lowy".
Pozdrawiam z Ontario.
Adam
Pal licho sandacza, masz inne tak ciekawe możliwości wędkarskie że raczej nie miał bym czasu na sandacze :)
Ja w tym roku złowiłem jednego. Miał ze 30 cm. Tragicznie jest ale nie mam u siebie dobrych łowisk na tą rybę . Mój rekord życiowy to zaledwie 3,5 kg.
Mój "rekord" sandacza to może 45 cm :)
Sandałek trafiał mi się sporadycznie jako przyłów w żwirowo-mętnych rzekach pstrągowych gdzie bywa, że występuje (na cofkach MEW-ek w takich rzeczkach bywają i leszcze, płocie pod kilogram - kto by pomyślał, nie?). Największe łowione sztuki mają w nich około kilograma, większe są legendą. Nigdy nie zasadzałem się na sandacze. Za to w szczupaku mam niezły rekord - 110 cm i to złowiony w Polszcze! Drugi w kolejności tylko 92 cm (też w Polszcze). Celuję w równy metr - kto wie, może tej jesieni się uda :)
(06-10-2016, 21:15)TEQUILA napisał(a): [ -> ]Pal licho sandacza, masz inne tak ciekawe możliwości wędkarskie że raczej nie miał bym czasu na sandacze :)
Ja w tym roku złowiłem jednego. Miał ze 30 cm. Tragicznie jest ale nie mam u siebie dobrych łowisk na tą rybę . Mój rekord życiowy to zaledwie 3,5 kg.

Tutaj to masz racje- mozliwosci sporo.Wlasnie przytargalem do domu lososia , kolga 1szt I ja 1szt , z rzeki , zlapany na ikre troci ( w 50% tak sie tutaj je lapie ), prawie 7kg, samiec . one teraz ida na tarlo I tylko przed oczami jest : du..a , d..pa , du..a.. I sa dosc glodne. To sa lososie atlantyckie.Ale poniewaz zona tez lubi polapac rybki to jezdzimy na sandacza, basa  , szczupaka lub muskie ( to jest bardziej zarloczne niz szczupak I szczupaka je na kolacje ). dwa lata temu zona zlapala takiego basiora na duza , zielona zabe  - rzucila zabke na wode ( ktora ja musze jej zakladac ) I lup !!! Muskie mial prawie 59 in ( okolo  150cm ). wyobraz sobie jaki ja bylem wkurzony .Z tym ze sa limity teraz na ryby I takze limity na dlugosc.Wprowadzono to kilka lat temu gdyz ta dzicz z Azji ( China, Korea , Wietnam  itd ) lapala co sie dalo I jak nie ucieklo " na drzewo" to brali do wora.Wreszczie polapali sie - I zrobili limity - I co najwazniejsze controle sa czesto, bez munduru a kary-  moga nawet do sadu I do $10000 I na piechote do domu.
Jak już wcześniej pisałem, moją ulubioną rybą jest belona. Polecam każdemu. Jak komuś nie posmakuje, to może spodobają się ości. W smaku jest w miarę ok.
Dzisiaj się trochę dotleniałem nad wodą, a właściwie nad lodem :D
Inauguracja sezonu na małej rzeczce, której lody już popłynęły do Bałtyku.
Prażone herbatniki i bułka tarta, prażone ziarno konopii i całe ziarna słonecznika. Nie prażone ;) kolendra, jokers i pinka. Trochę soli i garść drobnego pelletu (ochotka). Ziarna drobno zmielone. Do tego 1:1 torf odkwaszony i kretowisko.
Ciekawe czy płoteczka powie coś na dzień dobry czy oleje starania wędkarza.
I jak, były brania?
Myślę że lepiej byś zrobił jak byś pojechał na lód, dobrze bierze płoć, karaś, karp, z taką zanętą brania murowane.
Jedno branie w 4 godziny. Za zimna woda bo z pól ścieka ta z roztopów i mocno schładza. Trzeba poczekać aż podniesie się do 6-8 stopni. Może za tydzień?
Na lodzie już stoi woda i nie sposób wędkować.
(19-02-2017, 20:05)AMELIE napisał(a): [ -> ] Myślę że lepiej byś zrobił jak byś pojechał na lód, dobrze bierze płoć, karaś, karp, z taką zanętą brania murowane.

No ja tak zrobił :)
No TEQUILA taki karp na bałałajkę to była jazda.
(20-02-2017, 22:09)AMELIE napisał(a): [ -> ]No TEQUILA taki karp na bałałajkę to była jazda.

Masakra :D 3,5 metra żyłki 0,10 i manewruj tym aby go wyciągnąć :lol: 4 wyciągnąłem a 3 z kolczykiem w pyszczku pływają dalej :diabelek:
Tu też była jazda :) na wędkę karpiową na mikrokulki na włosie .
Rekord życiowy zarówno w wadze jak i długości
132 cm 20 kilo
Gratuluję Robert :)
Noooo Robert. Gratulacje!
Znaczy kilka filecików na Wysową przytaskasz? ;););)
(10-08-2017, 21:34)TEQUILA napisał(a): [ -> ]Tu też była jazda :) na wędkę karpiową na mikrokulki na włosie .
Rekord życiowy zarówno w wadze jak i długości
132 cm 20 kilo

Do takiej "malutkiej" rybki musowo beczka okowity.

Robert, koniecznie zagraj w Totka!
(11-08-2017, 15:57)tata1959 napisał(a): [ -> ]Noooo Robert. Gratulacje!
Znaczy kilka filecików na Wysową przytaskasz? ;););)

Łowisko typu "złów i wypuść" ale właściciel zabrania wypuszczania suma do wody po złowieniu. Ląduje na patelni ale nie łowcy tylko właściciela :)
Fileciki z Twojej tołpygi będziemy jeść ;)

(11-08-2017, 16:54)drajla napisał(a): [ -> ]Robert, koniecznie zagraj w Totka!

W totku to ja kompletnie nie mam szczęścia :)
(11-08-2017, 17:49)TEQUILA napisał(a): [ -> ]W totku to ja kompletnie nie mam szczęścia :)

To tak jak ja ::) ale... Ci co nie maja szczęścia w lotto mają ponoć w miłości więc coś za coś ;P   ;)
(11-08-2017, 23:29)TomSki napisał(a): [ -> ]..... ale... Ci co nie maja szczęścia w lotto mają ponoć w miłości więc coś za coś ;P   ;)

Kurna tu to jeszcze gorzej ;)
(11-08-2017, 17:49)TEQUILA napisał(a): [ -> ]Fileciki z Twojej tołpygi będziemy jeść ;)

Taki to się potrafi ustawić. No, no, no!
Dobra chłopaki i dziewczynki. My tu gadu gadu, ale za kilka miesięcy czas na tołpygę i inne "skrzelaste" gadziny nastąpi.
Po pierwsze w moim "przydomowym" 70 ha zalewie (300m w linii prostej) jest tołpyga do 30 kg.
Po drugie na komercyjnym gdzie Ona jest już ją łowię nie z przypadku ale regularnie.
Po trzecie to większy karp ma w ...."głębokim poważaniu" reklamowane cudowne i pewne ....blebleble.... bierze mi na zestawy "tołpygowe".

Do rzeczy.
Kombinuję dwie rzeczy:
1/ taka zanęta na sprężynie, która popracuje około 1,5 godziny tworząc ambitną chmurę,
2/ taka kulka, która pływa i nie ma idealnie okrągłego kształtu ale smuży przez 1,5 godziny (nie czarujcie tutaj komercyjnymi cudami).

Macie jakieś sensowne pomysły?

Mam swoje przemyślenia, które ujawnię po opiniach Koleżeństwa po kiju.

PS. Tak przy okazji to na a.... można za 3.7 zeta/kg zakupić sensowne bazy zanętowe. Trzeba tylko 25kg zamówić.

PSPS. Dzisiaj niemowlątko szczupacze spod pływającego śniegu naskoczyło na karaskę. Ciuma dostało i niech się męczy z zimą ;)
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8