04-05-2007, 07:50
Niech psioczący na Biowinki przestaną psioczyć. Oto kolejny, namacalny dowód ich świetności:
Wczoraj nastawiłem wermucik.... Zgubiła mnie rutyna... Temperaturę nastawu zmierzyłem organoleptycznie, najpierw paluchem, potem językiem. Była OK. Ale zapomniałem, że dla mnie gorące nie jest gorące. I tak sobie wlałem bardzo aktywną MD Tokaj biowinowski (jedna uwaga tu: drożdże trzeba solidnie nakarmić i dokarmiać, nie patrzeć na jedną, czy trzy łyżki cukru - ja łącznie na 0.5l wrzuciełm 8).
Po pół godzinie coś mnie tknęło... mierzę termometrem, a tam 42 stopnie!!!! Matko świnto, przystąpiłem do akcji jak na OIOM-ie. Schładzanie w wannie, dolanie extra 5% zimnej wody... Mieszanie, chuchanie, dmuchanie. Se myślę - trza nową matulkę wstawić... szlag, znowu 3 dni w plecy.... Ale zaryzykowałem... Dziś patrzę - bulka, aż miło! Dodam, że MD miała temp. ok. 20 stopni.
Wczoraj nastawiłem wermucik.... Zgubiła mnie rutyna... Temperaturę nastawu zmierzyłem organoleptycznie, najpierw paluchem, potem językiem. Była OK. Ale zapomniałem, że dla mnie gorące nie jest gorące. I tak sobie wlałem bardzo aktywną MD Tokaj biowinowski (jedna uwaga tu: drożdże trzeba solidnie nakarmić i dokarmiać, nie patrzeć na jedną, czy trzy łyżki cukru - ja łącznie na 0.5l wrzuciełm 8).
Po pół godzinie coś mnie tknęło... mierzę termometrem, a tam 42 stopnie!!!! Matko świnto, przystąpiłem do akcji jak na OIOM-ie. Schładzanie w wannie, dolanie extra 5% zimnej wody... Mieszanie, chuchanie, dmuchanie. Se myślę - trza nową matulkę wstawić... szlag, znowu 3 dni w plecy.... Ale zaryzykowałem... Dziś patrzę - bulka, aż miło! Dodam, że MD miała temp. ok. 20 stopni.
