Chciałem powitać jako nowicjusz szanownych forumowiczów.
Generalnie do tej pory specjalizowałem się w nalewkach, ale teraz, po 4 latach, winogrona zarosły przydomową pergolę tak, że spokojnie z 7-miu krzaków zebrałem 60kg owoców, a jeszcze gdzie-niegdzie wiszą (z wiadro dla znajomych się ostanie).
Poczytałem o gotowaniu (pasteryzacji) moszczu i chciałem zacytować niejakiego pana Z. T. Nowickiego "Domowe piwa, cydry, wina....." wyd. Galion 2002, str 63:
" Aby umożliwić szlachetnym drożdżom winnym dobrą pracę, oraz dla późniejszego lepszego sklarowania się wina, należy świeży moszcz nierozcieńczony przegotować (zabić mikroflorę), szybko ostudzić i - jeśli jest to konieczne - rozcieńczyć wodą przegotowaną z cukrem."
Podejrzewam, że są dwie szkoły - falenicka i otwocka

. Chciałbym odwołać się do doświadczenia starszych w nastawianiu - jak to jest w końcu? Gotować, czy nie?
pozdrawiam
RoDan
I niech Wam w baniakach nie przestanie bulgotać...
Witaj
po pierwsze Nowicki myli się twierdząc ze gotowaniem zabije mikroflore

więc jedna zaleta odpada.
po drugie przepisy w tej książce... wystarczy spojrzeć na piwo... bez komentarza.
po trzecie - czy słyszałeś zeby w jakimś kraju winiarskim gotowano moszcz?

...

60 kg z 7 krzaków to dość dużo. Zwykle ogranicza się plon winogron przeznaczanych na wino do góra 5 kg / krzak.
BTW: Są i winnice, gdzie zbierają 1 grono z jednego krzaka
a ja z miłą chęcią powitam kolejnego użytkownika forum. poza tym nie gotować moszczu!!!
Panie Helikopterek

Czas zrobić dwa nastawy i porównać efekt. Za 2 lata napisz nam co wyszło.

oki cayose ale czy uzyskiwanie soku poprzez sokownik = się pasteryzacja. Pytam się bo nigdy nie stosowałem tej metody uzyskiwania soku. Pasteryzowałem tylko MD i winko po zlaniu do butelek???
Nie, pasteryzacja =/= sokownik. Chodziło mi o to, że i tu i tu działa temperatura... ale sokownik porzuciłem - z róznych powodów.
Jeśli chodzi o porównywanie to... już pisałem chciałem tylko dodać tak na marginesie, że wydaje mi się że wino "z sokownika" szybciej sie wyklarowało...takie mam wrażenie, ale nie wiem na pewno, bo nie robiłem tych win równocześnie...
No i dzięki za dobre słowo.
Nie będę gotował moszczu. Jakkolwiek purystą nie jestem i gnieść w beczce też nie będę.
pozdrawiam
A propos gotowania moszczu to oprócz "zabijania mikroflory" podaje się jeden (i tu mnie może on przekonać) ważny argument - ścinanie białka w celu lepszego późniejszego klarowania.
Poza tym to pasteryzacja a zagotowanie, o którym pisze Nowicki to zasadnicza różnica - pasteryzacja trwa o wiele dłużej.
A moje pytanie zrodziło się z tego, że nie żyjemy w kraju winiarskim (szczególnie ja w Słupsku)

i nie mamy tradycji winiarskich, kolego studencie. Więc argument chybiony.
Myślę, że mikroflora żyjąca na gronach też nie ma podobnej jak ta z krajów winiarskich... ;-)
Bardziej chodziło mi o klarowanie i ew. zabicie jakichś miejscowych badziewi.
Zapytam trochę zaczepnie - czy nie jest tak z różnicą win z moszczy pasteryzowanych i surowych jak z jakością CD i MP3?
Badania eksperckie wykazały 56% poprawnych odpowiedzi znanych polskich audiofilów co jest CD a co MP3! Obawiam się, że mogę nie wyczuć tej subtelnej różnicy. Gdzie mógłbym się tego nauczyć?
pozdrawiam
Cytat:Wysłane przez RoDan
A moje pytanie zrodziło się z tego, że nie żyjemy w kraju winiarskim (szczególnie ja w Słupsku)
i nie mamy tradycji winiarskich, kolego studencie. Więc argument chybiony.
Myślę, że mikroflora żyjąca na gronach też nie ma podobnej jak ta z krajów winiarskich... ;-)
Niezależnie od kraju, mikroflorę zwykło się wybijać piro, a nie gotowaniem.
Badania i procenty zabrzmiały bardzo... prawniczo

O! I to jest słuszna rada!
Dzięki!
Balon przed zalaniem też wysiarkuję.
Cytat:Wysłane przez RoDan
A propos gotowania moszczu to oprócz "zabijania mikroflory" podaje się jeden (i tu mnie może on przekonać) ważny argument - ścinanie białka w celu lepszego późniejszego klarowania.
A skąd z góry wiesz ze wino bedzie sie źle klarować? Moze tak być jesli robisz ze sliwek lub gruszek (choc i tu są pozytywne wyjątki). Jezeli robisz z innych owoców to problemy z klarowaniem zdarzają sie na tyle rzadko, że nie ma potrzeby stosowania dodatkowych zabiegów. No chyba ze ktos chce miec wino gotowe po miesiącu to wiadomo...
Cytat:Wysłane przez RoDan
Poza tym to pasteryzacja a zagotowanie, o którym pisze Nowicki to zasadnicza różnica - pasteryzacja trwa o wiele dłużej.
niestety to nie ma znaczenia; obojętnie czy będzie to past. wysoka lub niska, długo- lub krótkotrwała to i tak powoduje jedynie zabicie form wegetatywnych drobnoustrojów.
Cytat:Wysłane przez RoDan
A moje pytanie zrodziło się z tego, że nie żyjemy w kraju winiarskim (szczególnie ja w Słupsku)
i nie mamy tradycji winiarskich, kolego studencie. Więc argument chybiony.
tu masz racje; panują u nas niestety tradycje kompotowe: owoce zalać wrzątkiem, zasypać cukrem i (wg tylko części przepisów) dać piekarskich. Wino ma być słodkie i pizgać w beret. Lecz od jakiegoś czasu wrogie grupy sabotazystów propagują fanaberie: uzywanie szlachetnych drożdży, SO2, enzymów, szlachetnych odmian winorośli, jakichś technik cięcia. Precz z bikiniarzami! Vivat Ćwierczakiewiczowa!
Cytat:Wysłane przez RoDan
Myślę, że mikroflora żyjąca na gronach też nie ma podobnej jak ta z krajów winiarskich... ;-)
część uprawianych u nas odmian pochodzi właśnie z tamtych regionów więc jest to całkiem możliwe. Dowodzą tego doniesienia na forum, ze wina ferm. na drozdach z owoców wyciągają sensowny %.
Cytat:Wysłane przez RoDan
Bardziej chodziło mi o klarowanie i ew. zabicie jakichś miejscowych badziewi.
o klarowaniu nie będe sie powtarzać, pisałem tez ze temp. nie wybije wszystkiego; zapytam tylko jaki widzisz sens w eliminowaniu dzikiej mikroflory z nastawu skoro szczepisz go silną kulturą szlachetnych drożdży?