Forum Domowych Winiarzy

Pełna wersja: Przechowywanie dzikiej róży
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Sezon na dziką róże w pełni. Uzbierałam dzielnie ok. 30 kg owoców. Niestety, wszystkie baloniki (o łącznej pojemności ok 180l) mam pełne. Postanowiłam zatem poczekać z dziką do pory zimowej, gdy np. moje truskawkowe zostanie zabutelkowane i zrobi się trochę miejsca w baniaczkach (a z uwagi na brak owoców nie będzie nic innego do roboty).

Ale co zrobić z różą? Część zamroziłam (20kg), część leży w lodówce (10 kg). Tę drugą część planuję ususzyć i zrobić winko mieszane - z tej rozmrożonej i tej suszonej. Co o tym sądzicie? Czy ta suszona nie wpłynie negatywnie na całość? A może doda trochę aromatu?

Nie mam doświadczenia w robieniu winka z DR, więc nie wiem, jak to będzie...
z suszonej DR wychodzi smaczniejsze wino niż z mrożonej.
Z suszonej smaczniejsze? Hmmm... Tylko zastanawiam sie, czy gdy wysuszę 30 kg DR w piekarniku to będzie mnie stać na zapłacenie rachunku za prąd... :ysz:

Macie jakieś inne sposoby na suszenie DR?

Pozdrawiam
kaloryfer.

Oleńka i Maciuś

Najlepiej nie przyspieszać - trza mieć dobry , suchy strych ...
A jeśli strychu się nie ma? A na kaloryferach producent zakazał kłaść tego typu rzeczy...?:(
(z resztą kaloryfery są takie wąskie, że byłoby trudno...)

Pomyślę, co z tym fanem zrobić.

K.

P.S. A czy róża suszona na "bez przyspieszenia" po prostu nie zapleśnieje...?
Najlepszym rozwiązaniem jest jednak piekarnik z termo obiegiem. Na początku temp około 902*C (30 minut) potem już 50-60. Wysuszy się w kilkanaście godzin.
Cytat:Wysłane przez winiareczka


P.S. A czy róża suszona na "bez przyspieszenia" po prostu nie zapleśnieje...?

Własnie tu jest problem.
Piekarnik jednoznacznie załatwia sprawę.
Na razie stosuję 60 st., na początku 70. Obawiam się trochę, że przy wyższej temperaturze róża może się po prostu upiec (a nawet przypalić).
Trzeba często mieszać i nie będzie problemu z przypaleniem lub upieczeniem.
Ale nie bardzo polecam zwilżanie w czasie suszenia. Suszy się wtedy w nieskończoność - właśnie sprawdziłam w piekarniku z termoobiegiem.
Ja też nigdy nie zwilżałem podczas suszenia w piekarniku z termoobiegiem. Stosuje temp. ok. 50st i po kilku dniach zawsze wychodzi idealnie wysuszona.
Mija 10 dzien suszenia DR w sposob powiedzmy naturalny. Nie mam piekarnika z termoobiegiem i szczerze mowiac nie bardzo mi sie chcialo prazyc w gazowym. Po zebraniu, z czesci usunalem resztki kwiatostanow i na plotnie rozsypalem jedna warstwa pod kaloryferem. Pelen obaw codziennie mieszalem i obserwowalem czy nie pojawiaja sie oznaki plesni. I juz myslalem ze jednak skonczy sie na "pieczeniu" bo na kilku (moze kilkunastu owocach) pojawil sie bialy meszek - na tych ktore potraktowalem nozem. Przebralem i wyrzucilem podejrzane. I tyle. Wiecej plesni nie zobaczylem. Roza ta cala pieknie schnie, krojona zrobila sie troche rozpackana ale tez zasycha. Mysle ze teraz to juz z gorki i bez powaznych strat za niedlugo bedzie wyschnieta jak nalezy. W przyszlosci jednak do takiego suszenia bede przeznaczal DR w calosci, z krojona to jednak loteria.
A jakbyś położył ją na kaloryferze na jakimś sztywnym papierze, to na pewno szybciej by się wysuszyła.
Pewnie tak - ale jest jej za duzo ("pod kaloryferem" znaczy w tym przypadku "w poblizu")
Okurzę temat. Ja już jestem po dwóch nastawach i szukając natchnienia na nowe winko natrafiłem na ten wątek. Korzyrzystałem z metody suszenia pod kaloryferem, Dzika Róża nie speśniała, owoce się pięknie zaszuszyły. I tutaj nasuwa mi się pytanie Jaki smak na końcowy wynik ma sposób suszenia owowców? Tutaj Wesoły proponuje piekarnik z teroobiegiem,inni proponują zwykły kaloryfer. Jak to właściwie wygląda ? Czy ktoś robił już może dwa nastawy z Dziekiej Róży suszonej w różnych warunkach ?

Pozdrawiam Ciekawski Piorun
Śmiem zaryzykować stwierdzenie że suszenie naturalne ma najmniejszy wpływ na jakość suszu. Podwyższenie temperatury zawsze spowoduje parownie substancji, które w temperaturze pokojowej by zostały w owocu. Jednak wpływ piekarnika czy suszarki na smak jest na tyle mały że jest kosztem wartym poniesienia biorąc pod uwagę ryzyko zapleśnienia przy suszeniu naturalnym. Każdy musi sam zdecydować czy chce ryzykować czy woli oszczedzić czas i nerwy i użyć piekarnika.