Czesc wszystkim.
slyszalem ze korzystnie na smak i barwe wina czerwonego wplywa opalanie ezy w płomieniu.
jak to rzeczywiscie jest czy opalanie ezy jest pozadane przy wyrobie win czerwonych??
A co to jest eza?
Stalowy drucik w oprawce, na koncu ma oczko, stos. głównie do posiewów. Onegdaj były platynowe ale zbyt często gineły; wiadomo - student nie kaktus...
A wytlumacz prosze, po co Ci ta eza przy produkcji win czerwonych?? Bo jakos nie widze zwiazku.
Wiesz Aga; rozgrzewasz eze do zółtości i szybko zanurzasz w winie - ciepło przyspiesza reakcje chemiczne, część związków ulega rozkładowi, powstają nowe. Taka mikromaderyzacjia.
Nie, no jaja sobie robisz? Tak po naparstku chcesz to grzac? To nie lepiej grzałke?
Najlepiej robi to Mycha ( patrz - jej awatar)
To ezy nie sa platynowe to po co ja ich 10 wziolem?
Zarcik ofkoz ale nie chce mi sie wierzyc ze sa ze zwyklego zelaza to musi byc stop dajacy odpowiednia temperaturke w krotkim czasie.
gdyby byly platynowe to bys nie mogl jej ukraść>
cena ezy to ok 2 PLN.
Mi tez sie obilo o uszy ze opalanie ezy poprawia smak w winie- jakies zwiazki sie rozkladaja i tworza sie inne ponoc ciekawsze.
czy ktos probowal robic z niej uzytek w ten wlasnie sposob??
Podejzewam ze nie chodzi o te eze
Tylko o inna moze jest jakas winiarska. Jakos sobie po prostu tego nie wyobrazam.
Może chodziło o opalanie jEŻY???
Nic do jeży nie mam ofkoz...
o jeże nie chodzilo tylko o EZE.meczy mnie ten problem bo mam eze ale nie wiem jak jej dokladnie uzywac w winiarstwie a nie chce spieprzyc wina.
A może idzie o tlenki żelaza które powstają na powierzchni ezy i przy stygnięciu przedostają się do wina???
bo pewne substancje w winie np estry moga wiazac sie z powstalymi wskutek wlozenia ezy substancjami tworzac kompleksy.
z tlenakmi to nie wiadomo jak to jest aleponoc niezle wina wychodza dzeki tej ezie.
Hemciu, Ty sobie chyba jaja z nas robisz
A moze by tak w ogole nastawic wino na ezach
Słyszałem o takiej metodzie aby do klarującego się w balonie wina włożyc rozżarzony do czerwoności pręt metalowy.
Może to jest jakaś metoda przyśpieszenia dojrzewania lub pasteryzacji?
:
no wlasnie sawer cos w tym jest.
predzej to bedzie przyspieszona metoda dojrzewania.
bylem w czytelni i dopadlem ksiazke "kuchnia niekonwencjonalna" z 1989 r autorstwa Andreasa Lloyda (str 202-203 ) gdzie pisał o wplywie opalonej ezy ale...na wina białe.Tworza sie wtedy w winie zwiazki glutarolowe i giberelinowe, oraz jakies poliestry i to one korzystniej wplywaja na smak wina-ja sie na chemii nie znam ale sprobuje.
pozdrawiam czekam na pomoc w tym wątku
1. Za moich czasów te druciki nie nazywały się "eza", tylko "drut platynowy".
2. Może ze względu na nazwę były wyłącznie platynowe, bo to o reaktywność chodziło (perła boraksowa itd.), a nie jakieś duperele.
3. Pojęcia nie mam, jakim cudem wetknięcie rozżarzonego drucika w 100l (albo hl) wina może jakkolwiek wpłynąć na cokolwiek.
4. Cuda się zdarzają.
Maciej:
ad 3 i 4) Moze to podobnie jak z lekami homeopatycznymi ?
ale jakby tak kilka ez zanurzyc w chociazby 5 litrach wina to pewnie by cos bylo.
moze pan Maciej ma racje ze to chodzi o te platynowe ezy skoro ta ksiazka o ktorej pisal Hemciu wydana zostala w 1989 roku(lub wczesniej)
moze co bardziej wyczulony zmysl smaku wyczulby zmaine smaku czy aromatu.
pozdrawiam
prawda prawda ale to chyba nie jest zbyt powszechny sposob "doprawiania" wina.
a szkoda bop mozna byloby cos nowego wprowadzic do łask
ee tam
ja tam nie bede pchał drutów do gąsiora...
spróbować można w butelce przed zakorkowaniem moze
w jednej zanurzyć 3 razy w drugiej 2 a w 3 raz, reszta bez i sprawdzic czy działa
kamikaze - " Słyszałem o takiej metodzie aby do klarującego się w balonie wina włożyc rozżarzony do czerwoności pręt metalowy"
nie kwestionuje ze istnieje cos takiego, ale dla mnie to absurd
winiarz nie hutnik, kowal czy co tam chcecie
fajne porównanie mi przyszło(jak dla kogo
)
jeśli chcesz kogoś do czegoś przekonać to albo mu to wpajasz przez x czasu albo kopiesz w głowe(LOL
) i krzyczysz ze jedno słowo sprzeciwu i jestes dead
DDDDDDDDD i ta metoda hitlerowska tez działa. Osiągniesz cel, ale kopany w głowe nie będzie cie lubił i cie w końcu wykończy
(proooste
)
Teraz, Hitlerowiec to hutnik z ezą
, w głowe kopane jest wino
, prowadząc(y/a) zwykłe pertraktacje to TY
Morał jest taki:
Nie wsadzajcie patyków do gąsiora bo was wino wykończy
a co, wino też chce prywatności