Forum Domowych Winiarzy

Pełna wersja: opalanie ezy
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
Czesc wszystkim.
slyszalem ze korzystnie na smak i barwe wina czerwonego wplywa opalanie ezy w płomieniu.
jak to rzeczywiscie jest czy opalanie ezy jest pozadane przy wyrobie win czerwonych??
A co to jest eza? :ysz:
Stalowy drucik w oprawce, na koncu ma oczko, stos. głównie do posiewów. Onegdaj były platynowe ale zbyt często gineły; wiadomo - student nie kaktus... :diabelek:
A wytlumacz prosze, po co Ci ta eza przy produkcji win czerwonych?? Bo jakos nie widze zwiazku. :(
Wiesz Aga; rozgrzewasz eze do zółtości i szybko zanurzasz w winie - ciepło przyspiesza reakcje chemiczne, część związków ulega rozkładowi, powstają nowe. Taka mikromaderyzacjia. ;)
Nie, no jaja sobie robisz? Tak po naparstku chcesz to grzac? To nie lepiej grzałke?:rotfl:
Najlepiej robi to Mycha ( patrz - jej awatar):big:
To ezy nie sa platynowe to po co ja ich 10 wziolem? :placze: Zarcik ofkoz ale nie chce mi sie wierzyc ze sa ze zwyklego zelaza to musi byc stop dajacy odpowiednia temperaturke w krotkim czasie.
gdyby byly platynowe to bys nie mogl jej ukraść>
cena ezy to ok 2 PLN.
Mi tez sie obilo o uszy ze opalanie ezy poprawia smak w winie- jakies zwiazki sie rozkladaja i tworza sie inne ponoc ciekawsze.
czy ktos probowal robic z niej uzytek w ten wlasnie sposob??
Podejzewam ze nie chodzi o te eze :) Tylko o inna moze jest jakas winiarska. Jakos sobie po prostu tego nie wyobrazam.
Może chodziło o opalanie jEŻY???

Nic do jeży nie mam ofkoz... :podstep:
o jeże nie chodzilo tylko o EZE.meczy mnie ten problem bo mam eze ale nie wiem jak jej dokladnie uzywac w winiarstwie a nie chce spieprzyc wina.
Poczytaj tutaj
A może idzie o tlenki żelaza które powstają na powierzchni ezy i przy stygnięciu przedostają się do wina???
bo pewne substancje w winie np estry moga wiazac sie z powstalymi wskutek wlozenia ezy substancjami tworzac kompleksy.
z tlenakmi to nie wiadomo jak to jest aleponoc niezle wina wychodza dzeki tej ezie.
Hemciu, Ty sobie chyba jaja z nas robisz :) A moze by tak w ogole nastawic wino na ezach :)
Słyszałem o takiej metodzie aby do klarującego się w balonie wina włożyc rozżarzony do czerwoności pręt metalowy.
Może to jest jakaś metoda przyśpieszenia dojrzewania lub pasteryzacji? :o:
no wlasnie sawer cos w tym jest.
predzej to bedzie przyspieszona metoda dojrzewania.
bylem w czytelni i dopadlem ksiazke "kuchnia niekonwencjonalna" z 1989 r autorstwa Andreasa Lloyda (str 202-203 ) gdzie pisał o wplywie opalonej ezy ale...na wina białe.Tworza sie wtedy w winie zwiazki glutarolowe i giberelinowe, oraz jakies poliestry i to one korzystniej wplywaja na smak wina-ja sie na chemii nie znam ale sprobuje.
pozdrawiam czekam na pomoc w tym wątku:)
1. Za moich czasów te druciki nie nazywały się "eza", tylko "drut platynowy".
2. Może ze względu na nazwę były wyłącznie platynowe, bo to o reaktywność chodziło (perła boraksowa itd.), a nie jakieś duperele.
3. Pojęcia nie mam, jakim cudem wetknięcie rozżarzonego drucika w 100l (albo hl) wina może jakkolwiek wpłynąć na cokolwiek.
4. Cuda się zdarzają.
Maciej:

ad 3 i 4) Moze to podobnie jak z lekami homeopatycznymi ?
ale jakby tak kilka ez zanurzyc w chociazby 5 litrach wina to pewnie by cos bylo.
moze pan Maciej ma racje ze to chodzi o te platynowe ezy skoro ta ksiazka o ktorej pisal Hemciu wydana zostala w 1989 roku(lub wczesniej)
moze co bardziej wyczulony zmysl smaku wyczulby zmaine smaku czy aromatu.
pozdrawiam
Maciej, hektolitrom to raczej nie pomoże, ale przypomnij sobie http://kurdesz.com/index.php?artId=38
Może to rzeczywiście choć częściowo prawda? Ja tam czasu poganiać nie będę.
prawda prawda ale to chyba nie jest zbyt powszechny sposob "doprawiania" wina.
a szkoda bop mozna byloby cos nowego wprowadzic do łask:)
ee tam :D ja tam nie bede pchał drutów do gąsiora... :big: spróbować można w butelce przed zakorkowaniem moze :D
w jednej zanurzyć 3 razy w drugiej 2 a w 3 raz, reszta bez i sprawdzic czy działa :D
kamikaze - " Słyszałem o takiej metodzie aby do klarującego się w balonie wina włożyc rozżarzony do czerwoności pręt metalowy" :niewiem: nie kwestionuje ze istnieje cos takiego, ale dla mnie to absurd :big: winiarz nie hutnik, kowal czy co tam chcecie :big:
fajne porównanie mi przyszło(jak dla kogo :D )
jeśli chcesz kogoś do czegoś przekonać to albo mu to wpajasz przez x czasu albo kopiesz w głowe(LOL :D ) i krzyczysz ze jedno słowo sprzeciwu i jestes dead :DDDDDDDDDD i ta metoda hitlerowska tez działa. Osiągniesz cel, ale kopany w głowe nie będzie cie lubił i cie w końcu wykończy :D (proooste :D )
Teraz, Hitlerowiec to hutnik z ezą :D, w głowe kopane jest wino :D, prowadząc(y/a) zwykłe pertraktacje to TY :P
Morał jest taki:
Nie wsadzajcie patyków do gąsiora bo was wino wykończy :D a co, wino też chce prywatności :big:
Stron: 1 2