W tym roku nazbierałem trochę Rosy Rugosy, jednak zbyt dużo szczęścia to też nie dobrze.
30 kg do oczyszczenia to ciut za dużo....
trza więc było przygotować linię technologiczną:
Odliściowywarka - gdy wynosiłem wentylator na ogród w czasie jesieni, sąsiedzi pukali się w czoło
Róża w piekarniku. Na niższej półce tradycyjnie oczyszczona z ogonków i kwiatów, na wyższej bez oczyszczania.
Piekarnik jednak zdawał się być nieco przymaławy - przywiozłem suszarkę laboratoryjną - w niej róża z ogonkami i 'szypułkami'
Początkowo frycowe trza było zapłacić - element grzejny jest na dole, dałem zbyt dużą temp i z pół kilo na spodzie się przypaliło.
Później po ususzeniu należało się pozbyć ogonków i zasuszonych płatków kwiatowych - metodą ręczną, rozcierając w dłoniach- zajechałem dwie pary rękawic (a i tak zakładałem pod te rękawice jeszcze lateksowe, co by później w ręce nie kuło).
Aby wspomóc późniejszą ekstrakcję, oczyszczoną różę należało jeszcze rozdrobić
Pomęczyłem się siekierką
A jak mi się znudziło
wziąłem drewniany klocek..... a siekierką tylko poprawiłem

Rudi ty brutalu, siekierą różę
Ale pomysł z linią technologiczną

Ja bym poszedł nieco innaczej z pozbywaniem sie ogonków. Żadnych rękawic i rozcierania ale po rozdrobnieniu przy użyciu drewnianego bala (u mnie jest on mniejszy i metoda afrykańskiej kobiety

) powrót do punktu pierwszego z wentylatorkiem.
Jak widac, potrzeba matka wynalazkow, ja 3kg w sumie 6 godzin robilem, wraz ze zbiorem. Teraz mam juz troche wprawy i wiem gdzie rosnie duzo DR. Mam nadzieje ze za roczek proces ten skroce do 2-3godzin. Mysle ze pare z tych pomyslow podkradne

i chcialo sie tobie tyle robic z ta roza??
Te wszystkie pestki tez usunales??
bo ja tez robie z suszonej DR tyle tylko ze gdy juz troche podeschly owoce to recznie przepolawialem i wysypywalem elegancko pesteczki z nich

siekiery, dłubanie w pestkach, rozcieranie w rękawicach.... a tu już 7 stron ma temat o tym, że NIE WARTO W OGÓLE RÓŻY DZIELIĆ!...
Kolega Witek to udowodnił naukowo, a na dodatek jeśli się DR nie rozdrobni to ma się ten bonus, że na tych samych owocach robimy drugi nastaw.
Co prawda, akurat Rudi to oszczędzać nie musi, to fakt

W zeszłym roku zrobiłem żytnie. Dowaliłem do 17 ltr żyta 23 ltr z 3-go i 4-go zalania DR i DR zdominowala smak wina całkowicie

Fajnie, co ???
Rudi - moje uznanie - czyli jak się teraz mówi - szacuneczek. Ja chyba bym się nie zdecydował na takie masochistyczne zajęcie. Czy wszystko robiłeś sam czy zagoniłeś kogoś do pomocy?
Robert
Tak, wszystko sam-jestem osamotniony w pracach winiarskich

Masochizmem byłoby zebranie przeze mnie 100 kg róży i próbowanie przerobienia tego tradycyjną metodą. Uwierz mi 100kg, w naszym położeniu, jest realne, mogą to potwierdzić ludziska z ekipy wrocławsko-oleśnickiej.
Pomysł zaczerpnąłem z metody suszenia róży dla herbapolu itp. gdzie czyści się na ruchomych sitach ususzoną już różę.
Policzmy: oczyszczenie i pokrojenie 1kg róży zajęłoby mi co najmniej 1h (wiem Wy zrobilibyście to szybciej). Przy 30 kg zajęłoby to ok 30h. Mógłbym dziennie poświęcić temu max 3 h,więc czyściłbym to przez 10 dni, a część róży mogłaby zacząć się już psuć.
Natomiast mi to zajęło:
-usunięcie liści do 1h;
- usunięcie po ususzeniu ogonków i pozostałości kwiatów 2h
-rozdrobnienie 20min
Całość ok 3,5 h w dodatku rozłożone w czasie - różnica chyba jest?
Oczywiście nie uwzględniam czasu suszenia bo i tak zajmuje on parę dni w obu opcjach.
W przyszłości usprawniając przeróbkę do usuwania liści i do usuwania farfocli zastosuję jakieś sita stałe.
Szczerze powiedziawszy zastanawiałem się wcześniej czy podpiąć się do ww. topicu Witka, czy otworzyć nowy w winach owocowych, czy może nawet w krotochwilach.
Podsumowując:
Jeśli chodzi o sposób przerobu, w tym rozdrabnianie, jak to mówi mój teść :"każdy głupi ma swój rozum" - więc i ja mam do tego prawo

Pozdrawiam
Rudi
Nie słuchaj teścia, Rudi..... Posłuchaj innego przysłowia - "robota kocha głupiego"

A tak poważnie, to może zrób conajmniej jeden nastaw z całych, by sprawdzić na własnej skórze efekt?

I wciąż poważnie - też uważam, że poradziłeś sobie super.

w sumie zdania sa podzielone na temat czy dzielic owoce czy nie.
wg mnie jak sie podzieli cos na mniejsze czesci to wiecej mozna z tego wydusic ekstraktow a po drugie wino z pestkami bylo troche "ostrzejsze" w smaku tzn. bardziej czulo sie go w gardle

Rudi jesteś wielki- świetne wynalazki i szacunek za tyle roboty. Ja niestety nie będę się w to bawil ( brak cierpliwości i nerwów) i skorzystam z pomysłu Witka.
mam pytanie o wydajność ile wychodzi suszu średnio z 1 kg surowej róży?
Cytat:Wysłane przez Andy
mam pytanie o wydajność ile wychodzi suszu średnio z 1 kg surowej róży?
Wg mnie po ususzeniu pozostanie około 1/3 masy początkowej - łącznie z nasionami.
można zamrozić, pognieść, przefermentować i przecedzić przez filtr do mleka (okrągły lub podłużny przepływowy).
Wszystkie igiełki i pesteczki nie mają szans pozostać

A jak Rudi pooddzielales susz od pestek?? Bo ciekawi mnie jaka w tym wypadku wymysliles metode
