18-08-2006, 20:01
Witam Serdecznie....
Tak naprawde nie myslałem ,że odwiedze taką stronę....Cóz życie...Zacznę od poczatku...naświetlę temat...może jest ktoś w przyjaznym świecie internetowym, kto sie odezwie i pomoże...a więc...
24 czerwca 2006 o godz. 16.00 ślubowałem pewnej kobiecie milość i wiernośc...czyli wlaźłem w życie czyjeść rodziny...
Teść...( bo on będzie głównym bohaterem opowieści) przyjoł mnie jak ...syna. Majec trzy panienki ( córy) w domu przywitał mnie życzliwie i nadwyraz szczęśliwie. Postanowł też przekazać swoją wiedzę swojemu zięciowi. W końcu facet jakiś się pojawił...i pasja...teścia zginąć nie może...a Teśc mój ...wina uwielbia...."konponować" i pić....
Życie mnie nie rozpieścilo....i 3 sierpnia wraż z głowa rodziny zebrałem 4 wiadra 20 litrowe ciemnobordowych wiśni i.....zapkowawszy do samochodu ( siebie, wiśnie i teścia....) pojechalismy do domku. W łazience...po sterylnym wyczyszczeniu wannny, zlaniem wrzątkiem każdy zakamarek ....zabralismy się do roboty....Jeszcze nigdy tak nie wyglądała moja...a już nasza ( z żonką) łazienka....
Teść walil tłuczkiem gdzie popadnie...powstała miazga która powędrowała do misek...(łazienkę doprowadzałem do porządku dwie godzinki
)Po dwóch dniach owa miazga z misek powędrowała do balonu chyba 60 litrowego
(zaj...duży)+ miksturka która stała na parapeciuku jakiś tydzień....(Teść stwierdzil że to drożdze.)....+ cukier rozpuszczony w wodzie jakieś 3 kg + ok 4 litrów wody żródlanej .... i taki to baniaczek stoi na środku
przedpokoju...
Jesteż tez rureczka za jakies 15.50+ korek
bulga to cały czas...muszek pełno...Teść....
czuje się jak miss mister.....
Panowie...i Panie ....Teścia sprzedałem do domu...jakieś 500 km....ale na przedpokoju mam baniak pełny wiśni z pestkami, wody i cukru. z tego ma powstać przefantastyczne winko...dzis jest 18.08.2006 czyli owe winko stoi w baniaku juz ... 15 dni. Teść stwierdził,że każdy facet wie jak się robi winno....No i tu klapa...JA WINNA NIGDY NIE ROBIŁEm ...teść przez telefo dopytuje się ,jak pracuje.....i takie tam dziwactwa....
Ludzie ...co dalej ...co ja mam robić....Teść za 2 miechy ( tak się określil) chce spróbować " wytworu" zięciunia ...a ja
co dalej....kiedy mam spóścić winko....jak dalej ...co ....normalnie czuje się dziecko we mgle.....
Szukam pomocnej dłoni....bo to winnko to moim konikiem nie jest.....choć...."puka" w rureczke ...CO DALEJ ???????????
Tak naprawde nie myslałem ,że odwiedze taką stronę....Cóz życie...Zacznę od poczatku...naświetlę temat...może jest ktoś w przyjaznym świecie internetowym, kto sie odezwie i pomoże...a więc...
24 czerwca 2006 o godz. 16.00 ślubowałem pewnej kobiecie milość i wiernośc...czyli wlaźłem w życie czyjeść rodziny...
Teść...( bo on będzie głównym bohaterem opowieści) przyjoł mnie jak ...syna. Majec trzy panienki ( córy) w domu przywitał mnie życzliwie i nadwyraz szczęśliwie. Postanowł też przekazać swoją wiedzę swojemu zięciowi. W końcu facet jakiś się pojawił...i pasja...teścia zginąć nie może...a Teśc mój ...wina uwielbia...."konponować" i pić....
Życie mnie nie rozpieścilo....i 3 sierpnia wraż z głowa rodziny zebrałem 4 wiadra 20 litrowe ciemnobordowych wiśni i.....zapkowawszy do samochodu ( siebie, wiśnie i teścia....) pojechalismy do domku. W łazience...po sterylnym wyczyszczeniu wannny, zlaniem wrzątkiem każdy zakamarek ....zabralismy się do roboty....Jeszcze nigdy tak nie wyglądała moja...a już nasza ( z żonką) łazienka....
Teść walil tłuczkiem gdzie popadnie...powstała miazga która powędrowała do misek...(łazienkę doprowadzałem do porządku dwie godzinki

(zaj...duży)+ miksturka która stała na parapeciuku jakiś tydzień....(Teść stwierdzil że to drożdze.)....+ cukier rozpuszczony w wodzie jakieś 3 kg + ok 4 litrów wody żródlanej .... i taki to baniaczek stoi na środku



bulga to cały czas...muszek pełno...Teść....

Panowie...i Panie ....Teścia sprzedałem do domu...jakieś 500 km....ale na przedpokoju mam baniak pełny wiśni z pestkami, wody i cukru. z tego ma powstać przefantastyczne winko...dzis jest 18.08.2006 czyli owe winko stoi w baniaku juz ... 15 dni. Teść stwierdził,że każdy facet wie jak się robi winno....No i tu klapa...JA WINNA NIGDY NIE ROBIŁEm ...teść przez telefo dopytuje się ,jak pracuje.....i takie tam dziwactwa....
Ludzie ...co dalej ...co ja mam robić....Teść za 2 miechy ( tak się określil) chce spróbować " wytworu" zięciunia ...a ja

Szukam pomocnej dłoni....bo to winnko to moim konikiem nie jest.....choć...."puka" w rureczke ...CO DALEJ ???????????
