http://www.kdc.pl/servlet/SNFProduct?p_p...1413095260
cyt. "Książka składa się z trzech części.
Pierwsza to krótka historia miodu i prosty opis, jak on powstaje.
Druga dotyczy bezpośrednio miodu pitnego: czym się różni półtorak od piętaka, co to jest matka drożdżowa, jak skutecznie panować nad fermentacją? Na takie pytania możemy uzyskać odpowiedź.
Trzecia część, najobszerniejsza, składa się z samych przepisów. Znajdziemy w niej starą receptę na miód kowieński, którym raczyli się bohaterowie romansów Rodziewiczówny czy sławny miód kapucyński.
Będziemy mogli spróbować swych sił przygotowując likiery czy krupniki na miodzie, a na koniec możemy skosztować piwa miodowo-słodowego"
Cena 24,90
Książki p.Rogali są ładnie wydane i mają fajne ilustracje (m. in. reprodukcje starych etykiet), ale to dzieła kompilacyjne, bo nie wygląda on na praktyka.
Wydawca ma dobre samopoczucie pisząc : "Mamy jednak nadzieję, że ten poradnik pozwoli w naszych domach przywrócić - starą jak piastowskie ziemie - sztukę warzenia miodu." Chyba jednak nie zadali sobie trudu przeczesania tego forum i innej literatury

Tym niemniej trzeba będzie ją kupić

Pan Rogala zapomniał, przynajmniej w recenzji, o prof.Ciesielskim, który na przełomie XIX i XX wieku wykonał wielką pracę w zakresie pszczelarstwa i miodosytnictwa. Jego "Miodosytnictwo..." doczekało się wielu wydań, czego Panu Rogali tylko życzyć należy.
Reprint tego dzieła można dostać w Browamatorze
http://www.browamator.pl/katalog.php?pwd[6]=%2F163929%2F164396&sortuj=&grp=&grupa_p=6&grupa_rek[6]=&aukcja=&start=1.
Posiadam inną książkę Pana Rogali. O "Gorzałce" mam zdanie jak kolega powyżej. Dodam, że jest tam sporo byków. I tak między innymi:
- "...największa zawartość cukru w roztworze nie powinna przekraczać 50 procent..." to o przygotowaniu nastawu do fermentacji drożdżowej. No co koleżanki i koledzy? No co?! (str. 60).
- "...1. Odfermentowanie z zacieru alkoholu w postaci pary..." (str. 47). Chyba oddestylować.
- "...destylować czyli poddać rektyfikacji..." (str. 82) Obrazowo, to tak jakby uważać bilet jednorazowy za miesięczny.
Drugiej książki, Pana Rogali nie kupię. Na rynku są inne lepsze dzieła.
Właśnie dostałem książkę Jana Rogali "Miody Pitne" w prezencie imieninowym. Książka jest ładnie wydana (tak jak i inne książki wydawnictwa BAOBAB RETHOS. Bogato ilustrowana. Dla mnie zdjęcia są zbyt słodkie dlatego też mnie osobiście nie zachwycają.
Jan Rogala napisał tę pozycję mieszając język starych przepisów ze współczesną polszczyzną co również według mnie nie jest dobrym zabiegiem. Często nazewnictwo nie jest spójne co może wprowadzić w błąd początkującego miododsytnika. Dodatkowo plącze się w przepisach odnośnie zadawania drożdży do nastawu. Cytuje stare przepisy bez wyjaśnienia że chodzi o MD. Osoby niezaznajomione z nastawianiem miodu czy wina mogą mieć kłopot.
Autor we wszystkich przepisach unika podania ilości w ułamkach dziesiętnych. Z lubością stosując ułamki zwykłe. Współczesnemu czytelnikowi zadaje dodatkowa pracę przeliczania tej ilości na sposób do którego jesteśmy dziś bardziej przyzwyczajeni. Zabieg ten zapewne ma podkreślić oryginalność receptur. Jan Rogala pomimo że przepisał recepturę od J. Cieślaka (dlatego jest ona dość spójna i bez błędów) pozamieniał ilości podane przez Cieślaka w ułamkach dziesiętnych, na ilości w ułamkach zwykłych.
Wydawnictwo podpiera się konsultacją merytoryczna mgr. inż Marcina Jarosa. Jest też wiele odniesień (np. zdjęcia beczek z leżakującym miodem w firmie Jaros) do firmy Jaros.
Konsultacja merytoryczna tak znanego producenta miodów jest o tyle zaskakująca że książka aż roi się od błędów merytorycznych.
str. 55
„Nim przejdziemy do przepisów podajemy kilka ważnych technicznych wyjaśnień.”
1 kg miodu zajmuje objętość ok. 1,45 do 1,48 l.
cóż za dokładność (uwaga: oczywiście 1 kg miodu zajmuje około 0,7 l a podane liczby 1,45 do 1,48 oznaczają wagę jednego litra miodu)
str. 34
„Zależnie od ilości dodanej do miodu wody uzyskuje się:
Półtorak – kilogram miodu i pół litra wody
Dwójniak – kilogram miodu i litr wody
itd.
powszechnie przyjmuje się inne definicje
Podaje też w jaki sposób przygotować MD w sposób prawidłowy. W opisie drożdży nie zamieszcza wzmianki o drożdżach aktywnych – co nie jest wielkim błędem ale w większości przepisów na miody pitne stosuje zwrot: „wsypać porcje drożdży winiarskich”.
Osoba początkująca nie zawsze skojarzy te słowa z dodaniem przygotowanej MD której jako żywo się nie wsypuje.
Najwyraźniej opis przygotowania MD nie kojarzył się autorowi z dodawaniem drożdży do nastawu.
Z zadowoleniem podaje natomiast definicje słowa arkanik. Bez znajomości tego słowa czytelnik miałby zapewne problem z przygotowaniem miodów z tego zbiorku.
str.61
Pierwszy przepis „Miód do picia”
w treści receptury znajdujemy: włożyć łut (około 13 g) drożdży nasmarowanych na skórkę chleba”
jakich drożdży? nie wiadomo. Co ma do tego MD nie wiadomo. co ma do tego chleb i konsultacja mgr inż. M. Jarosa?
str. 63
Miód do picia bez drożdży
zacytuję kawałek przepisu gdyż obrazuje on wartość tej receptury:
„Gdy się ugotuje miód jeszcze raz przecedzić do czystego naczynia i tak go zostawić aż zupełnie wystygnie. Potem wlać w czyste butelki i lekko zakorkować, należy uważać, by butelki nie pękały, gdyż miód robiony tym sposobem – bez drożdży fermentuje jak wino węgierskie i co rok lepszy się staje a w smaku tak jest podobny do starego wina, iż trudno go odróżnić. W robieniu jest mniej ambarasu jak z miodem drożdżowym, który się z tym równać nie może.”
str 64
Miód do picia ciemny na drożdżach
w treści przepisu po opisie sycenia miodu znajdujemy: „Zlewając mierzyć garncem i na każdy garniec wlać cztery łuty (50g) drożdży winnych rozmoczonych w tymże miodzie”
Zaleca fermentować miód od czterech do sześciu miesięcy po czym zlać do butelek.
No może jeszcze jeden przykład.
str 163
Dział zatytułowany „Różne napoje alkoholowe z dodatkiem miodu”
Przepis zatytułowany „Wiśniak”
Zaleca rozgniecione wiśnie umieścić w szczelnym naczyniu i potrząsać codziennie przez miesiąc. Następnie dodaje się miód ze spirytusem.
Jan Rogala nie zastanawia się co może się stać z wiśniami potrząsanymi w naczyniu przez miesiąc. Czy może zapleśnieją? Czy może się zaoctują?
Najprawdopodobniej pierwszy autor przepisu spodziewał się że w tym czasie wiśnie na drożdżach dzikich przefermentują cały cukier a żadne szkodliwe procesy nie rozwiną się.
Szkoda że, tak jak wielu autorów czyni obecnie, napisał książkę z recepturami nad którymi nawet się nie zastanowił. Nie jest to dobre traktowanie nabywców tej książeczki ani przez autora ani przez wydawnictwo. Niektórzy przez wiarę w podane przepisy zmarnują miód, czas i włożony wysiłek. Zniechęcą się też na przyszłość do takich wyrobów.
Odnoszę wrażenie że autor nie potrudził się żeby sprawdzić choć jeden z przepisów które nam serwuje. Największym jego sukcesem będzie zapewne rozpropagowanie słowa arkanik.
Nie mam tego dzieła i słowo "arkanik" to dla mnie mały arkan, czyli coś, na co się łapie zwierzęta...
Google też nie znalazły

Megana,
wyjaśnię więc tajemnice słowa "arkanik" skoro Google nie znalazły. Za
Janem Rogalą:
"Nie należy się dziwić że przepisy przechowywano jak relikwie i pilnie strzeżono przed obcymi. Zawierały one różne arkana pieczenia ciast, wyrobu konfitur, sporządzania rozmaitych napitków i leków na wszelkie choroby, w dodatku opatrywano je zabawnymi dykteryjkami i kroniczkami gospodarskimi. Takie zbiory przepisów nazwano arkanami. Arcanus to z łaciny tajemny sekretny. Według Wladysława Kopalińskiego arkana to tajniki, tajemnice, kunszty sekretne, skryte sposoby mistrzów.
Arkaników takich pilnowano jak oka w głowie i z wielkim pietyzmem przekazywano z pokolenia na pokolenie. Niektóre nasze przepisy zaczerpneliśmy ze starych ksiąg, oczyścilismy je nieco ze zbednych dodatków i przeliczylismy na miary współczesne. Czasem dla zachowania klimatu zachowalismy oryginalną pisownię. mamy nadzieję że nasz "współczesny arkanik" dobrze się przysłuży i pozwoli we współczesnych domach przywrócić starą jak piastowskie ziemie - sztukę warzenia miodu."
Meg jak widzisz oprócz słowa "arkanik" mamy przy okazji możliwość poznania również 'kroniczki" . Słowo to co prawda łatwo rozszyfrować ale za to brzmi równie dobrze co arkanik.
Mam tę książkę i traktuję ją jako zabawną ciekawostkę. W przepisach jest najczęściej wskazówka "wsypać drożdże miodowe (winne). Smarowanie drożdżami skórki od chleba jest w książkach chyba Ćwierczakiewiczowej i Zawadzkiej. Sprawdzę przy okazji.
Ale ta konsultacja Jarosa? Fascynujące

Skoro to zdrobnienie od "arkana" to powinno być "arkaniki". Konsekwentnie w l.m. A nie "ten arkanik"<w zadumie>
Czego ci "ałtorzy" nie wymyślają by podnieść atrakcyjność "dzieua"...

Dzięki za wyjaśnienie, Krzysztofie.
To się ubawiłem czytając wasze wyjaśnienia

Jak ja teraz powiem żonie, że już nie chcę tej książki tak bardzo i nic się nie stanie jak jej nie znajdzie

Ależ chciej! Potraktuj zawarte w niej przepisy jako natchnienie oraz inspirację dla wlasnej twórczości.
Mam wzmiankowaną książkę i jak napisała Frida traktuje ją jako inspirację a nie jako podręcznik. Uważam, że nie zaszkodzi ją mieć w swojej biblioteczce tym bardziej, że książek o tematyce miodosytnictwa/ winiarstwa nie jest dużo.

Czytam zamieszczone powyżej fragmenty i sam sobie nie wierzę, niektórzy z bandyckiego plagiatu uczynili sobie źródło dochodów, a może i popularności, toż tam są całe fragmenty żywcem przepisane od dr Teofila Ciesielskiego "Miodosytnictwo..." z 1925 roku.
Ja na pewno nie kupie tej książki, a i wam odradzam.
Pozdrawiam
zgadza się ja również ale jak znajdę gdzieś książeczkę Teofila Ciesielskiego (mam na mysli antykwariacik jakiś bo niesądze żeby była gdzieś indziej) to biorę od razu

Spokojnie można ją kupić tu
http://www.browamator.pl/
Lub możesz ją dostać za free , napisz do mnie na PW jeśli jesteś zainteresowany.
widze że tu cena jest przystepna

a to za free to chodziło o książkę czy skan? bo skany są w sieci wiem o tym i mam też na kompie (ale niestety mój acrobat niema takiej czcionki...
a znalazłem na allegro taki rarytasik ale cena nieco droższa (ale to juz nawet zabytek jest

)
http://www.allegro.pl/item223096094_miod..._1908.html