20-02-2008, 00:15
Witam!
Pierwszy raz produkuję miód pitny... generalnie pierwszy raz wytwarzam alkohol (noo... poza pewnym szczeniackim eksperymentem sprzed paru lat... kiedy to się zrobiło wino w 5l butelce po wodzie destylowanej... ale ciii xD) Mam pare pytań, czy wszystko wporządku z moim miodem (wyjdzie pewnie żem przerważliwiony... ale kto pyta nie błądzi?)
Planowałem stworzyć miód czwórniak, w gasiorku 10l. Proporcje składają się tak: 2,2 l miodu (wielokwiat oraz lipa - miód od znajomego pszczelarza, więc dobrej jakości, naturalny) ; 6,4l wody (przegotowana) ; ~30g kwasku cytrynowego (wiem! za dużo :/... No ale tak było w pewnym przepisie... Przejrzałem prawie całe forum, ale tematy o kwasku wtedy ominąłem xD). 3 dni przed przygotowaniem brzeczki, stworzyłem MD, z drożdży Biowinowskich do miodów pitnych (tak... chodzą o nich złe przekonania, jednak innych w okolicy nie ma.. prócz w jednym ze sklepów, jakiś całkiem nie znanych i wyłącznie uniwersalnych...) Po 48 godzinach, jak w przepisie było - drożdże były w super stanie - przy wstrząśnięciu duża piana, a gazowały tak, że nie szło prawie utrzymać palca na butelce xD. Brzeczka sycona, około godziny gotowania (30 min doprowadzenia do wrzenia, po czym 30 minut delikatnego gotowania), kwasek dodany przed syceniem. Gotowa, gorąca brzeczka przelana do wyparzonego wcześniej wiadra, na wiadro założony ręcznik i postało to tak 40 min na balkonie, po czym spowrotem do mieszkania jak ostygło. Temp wtedy wynosiła 26 C, wiec dodałem około 7-8 g pożywki, natleniłem przelewając z wiadra do garnka parokrotnie, zlałem do gąsiorka i dodałem MD. A... cukromierzem nastawiłem na 26 Blg (mało!... :/). Gąsiorek ustawiony w pokoju, termometr obok gasiorka wskazuje 23 C. Zakryty szmatami (gąsiorek), by nie był poddany działaniu światła. Wszysto zatkane szczelnie gumowym korkiem i już po 1,5h pierwszy raz bulgnęło!
Następnego dnia, już miodzik pracował, bulgocząc około raz na 3 sek. Trzymałem się sterylnosci - wszystkie naczynia, łyżki itp dokładnie wymyte, po czym wyparzone. Woda zawsze przegotowana. Rączki umyte xD Dzisiaj, mija już 4 dzień fermentacji. No i teraz problem. Z ciekawości, pościągałem szmaty dzisiaj i począłem przyglądać się miodkowi. No - widać bąble gazu, piany całkowity brak, ale woda w rureczce ciagle bulgota co te 3 sek, wiec chyba się fermentuje dobrze. Jednak nagle dostrzegłem, maluteńką martwą muszkę na powierzchni cieczy. Słyszałem wiele złego i o tym, ze potrafia przemienić wino w ocet... czym prędzej usunąłem ją z gąsiorka. Nie wiem jakim cudem się ona tam dostała - całkiem możliwe, że juz w samym miodzie była, wkoncu naturalny... aczkolwiek wątpię by cokolwiek po niej pozostało po 1 h gotowania... Pewnie dostała się podczas mieszania/ przelewania miodu. Dla pewności teraz uszczelniłem korek i połączenie z rurką papierem zmieszanym z wodą. Poszukałem troche informacji w necie i tutaj na forum, jednak nie są one jednoznaczne. No i oto pytanie dotyczące owej muszki:
1. Czy owa jedna, jedyna muszka mogła już zaszkodzić mojemu miodzikowi? Jak czytałem na forum, ponoć jedna nie... trzeba ich wiecej, ale wtedy był opisywany problem większego nastawu... a nie tych marnych około 8l - 8,5l. Mam się czego obawiać?
No i mam jeszcze trzy pytania, poza tematem muszki:
2. Zapach z rurki fermentacyjnej... nie jestem pewien czy jest dobry... jest to zapach alkoholu zmieszany z czymś w stylu... zapachu fermentującego wina owocowego / wina ze sklepu gorszej (ale nie jabola za 5 zł!) jakosci, coś mniej więcej takiego jednak ciężko to opisać. (pachnie podobnie jak tamto coś z baniaka za młodu...) Mam nadzieję, że muszka nie spowodowała wytworzenia octu... Zresztą nawet zakładając, ze muszka siedzi tam od poczatku, to czy po tych 4 dniach mógłby już wytworzyć się ocet?
2. Z obliczeń wynika, ze jakby drożdże zeżarły cukier do 0 blg... No to miód by miał około 12,9%... no a wątpie by dokłądnie do 0 Blg doszło. Czy jest sens, dolac niewielką dawkę cukru (zmieszany 1:1 z wodą), by podnieść moc do ok 15 %- 16% jakby miało przerobić do 0 Blg? Nie bedzie tego dużo (liczyłem ile dokłądnie, ale gdzieś mi się kartka zawieruszyła), mniej niz 400g, wiec nie powinno to sprawić drożdżom problemu? Zawsze można to rozdzielić na dwa razy... Pierwszy raz mam zamiar dodać w sobotę, odrazu zmierzę Blg (teraz nie chcę otwierać niepotrzebnie gasiorka i wpuszczać powietrza...). A właśnie... chciabym otrzymać w miarę mocny miód, może być wytrawny, lekko słodki.
3. Takie pytanie na późniejszy termin... Gdy ustanie fermentacja, i miód bedzie po pierwszym obciagu, w czasie klarowania się wina, zostawić te 8l w 10l gąsiorku, czy moze lepiej przelać do słoi 1l - 2l, zapełniając po sam dekielek, dopiero potem jak się wyklaruje rozlać do butelek? Pytam się o to gdyż, różni ludzie różnie pisza... jedni pisza by zalewać po fermentacji wino po sam korek, inni że do gąsioeka jak wczesniej, nie do pełna i wstawić rureczkę.
Przepraszam za wszelakie błędy ort. itp., oraz przepraszam jeżeli o czymś zapomniałem napisać. Wrazie bardziej szczegółowych pytań dotyczących przebiegu produkcji/fermentacji wina, piszcie - wszystko spisuję w dzienniczku, by potem móc dojsć do tego, cóż spierniczyłem (zakładając że spierniczę coś xD). 4 kartki zeszytu już zapisane... (tak wiem... xD Zadajecie pytanie o czym pisać... a jednak o czymś można!). Pozdrawiam!
Pierwszy raz produkuję miód pitny... generalnie pierwszy raz wytwarzam alkohol (noo... poza pewnym szczeniackim eksperymentem sprzed paru lat... kiedy to się zrobiło wino w 5l butelce po wodzie destylowanej... ale ciii xD) Mam pare pytań, czy wszystko wporządku z moim miodem (wyjdzie pewnie żem przerważliwiony... ale kto pyta nie błądzi?)
Planowałem stworzyć miód czwórniak, w gasiorku 10l. Proporcje składają się tak: 2,2 l miodu (wielokwiat oraz lipa - miód od znajomego pszczelarza, więc dobrej jakości, naturalny) ; 6,4l wody (przegotowana) ; ~30g kwasku cytrynowego (wiem! za dużo :/... No ale tak było w pewnym przepisie... Przejrzałem prawie całe forum, ale tematy o kwasku wtedy ominąłem xD). 3 dni przed przygotowaniem brzeczki, stworzyłem MD, z drożdży Biowinowskich do miodów pitnych (tak... chodzą o nich złe przekonania, jednak innych w okolicy nie ma.. prócz w jednym ze sklepów, jakiś całkiem nie znanych i wyłącznie uniwersalnych...) Po 48 godzinach, jak w przepisie było - drożdże były w super stanie - przy wstrząśnięciu duża piana, a gazowały tak, że nie szło prawie utrzymać palca na butelce xD. Brzeczka sycona, około godziny gotowania (30 min doprowadzenia do wrzenia, po czym 30 minut delikatnego gotowania), kwasek dodany przed syceniem. Gotowa, gorąca brzeczka przelana do wyparzonego wcześniej wiadra, na wiadro założony ręcznik i postało to tak 40 min na balkonie, po czym spowrotem do mieszkania jak ostygło. Temp wtedy wynosiła 26 C, wiec dodałem około 7-8 g pożywki, natleniłem przelewając z wiadra do garnka parokrotnie, zlałem do gąsiorka i dodałem MD. A... cukromierzem nastawiłem na 26 Blg (mało!... :/). Gąsiorek ustawiony w pokoju, termometr obok gasiorka wskazuje 23 C. Zakryty szmatami (gąsiorek), by nie był poddany działaniu światła. Wszysto zatkane szczelnie gumowym korkiem i już po 1,5h pierwszy raz bulgnęło!

1. Czy owa jedna, jedyna muszka mogła już zaszkodzić mojemu miodzikowi? Jak czytałem na forum, ponoć jedna nie... trzeba ich wiecej, ale wtedy był opisywany problem większego nastawu... a nie tych marnych około 8l - 8,5l. Mam się czego obawiać?
No i mam jeszcze trzy pytania, poza tematem muszki:
2. Zapach z rurki fermentacyjnej... nie jestem pewien czy jest dobry... jest to zapach alkoholu zmieszany z czymś w stylu... zapachu fermentującego wina owocowego / wina ze sklepu gorszej (ale nie jabola za 5 zł!) jakosci, coś mniej więcej takiego jednak ciężko to opisać. (pachnie podobnie jak tamto coś z baniaka za młodu...) Mam nadzieję, że muszka nie spowodowała wytworzenia octu... Zresztą nawet zakładając, ze muszka siedzi tam od poczatku, to czy po tych 4 dniach mógłby już wytworzyć się ocet?
2. Z obliczeń wynika, ze jakby drożdże zeżarły cukier do 0 blg... No to miód by miał około 12,9%... no a wątpie by dokłądnie do 0 Blg doszło. Czy jest sens, dolac niewielką dawkę cukru (zmieszany 1:1 z wodą), by podnieść moc do ok 15 %- 16% jakby miało przerobić do 0 Blg? Nie bedzie tego dużo (liczyłem ile dokłądnie, ale gdzieś mi się kartka zawieruszyła), mniej niz 400g, wiec nie powinno to sprawić drożdżom problemu? Zawsze można to rozdzielić na dwa razy... Pierwszy raz mam zamiar dodać w sobotę, odrazu zmierzę Blg (teraz nie chcę otwierać niepotrzebnie gasiorka i wpuszczać powietrza...). A właśnie... chciabym otrzymać w miarę mocny miód, może być wytrawny, lekko słodki.
3. Takie pytanie na późniejszy termin... Gdy ustanie fermentacja, i miód bedzie po pierwszym obciagu, w czasie klarowania się wina, zostawić te 8l w 10l gąsiorku, czy moze lepiej przelać do słoi 1l - 2l, zapełniając po sam dekielek, dopiero potem jak się wyklaruje rozlać do butelek? Pytam się o to gdyż, różni ludzie różnie pisza... jedni pisza by zalewać po fermentacji wino po sam korek, inni że do gąsioeka jak wczesniej, nie do pełna i wstawić rureczkę.
Przepraszam za wszelakie błędy ort. itp., oraz przepraszam jeżeli o czymś zapomniałem napisać. Wrazie bardziej szczegółowych pytań dotyczących przebiegu produkcji/fermentacji wina, piszcie - wszystko spisuję w dzienniczku, by potem móc dojsć do tego, cóż spierniczyłem (zakładając że spierniczę coś xD). 4 kartki zeszytu już zapisane... (tak wiem... xD Zadajecie pytanie o czym pisać... a jednak o czymś można!). Pozdrawiam!