Robię corocznie wina z owoców ponalewkowych. Może pamiętasz, w Wysowej było wino "Czarne" w 3-litrowej butli z pompką. Myślę, że warto się zająć tym surowcem w kierunku wyrobu wina, zamiast wywalać do śmieci.
Uwaga I. Nalewki robię w kolejności - najpierw zalew alkoholem, po zlaniu - cukier, miód i t.p. Zatem owoce mają więcej cukru niż alkoholu.
Uwaga II. Wina robię niekoniecznie homogeniczne, także mieszane, wszak owoce po nalewce można przechowywać długo i mogą czekać na siebie do połączenia w winie.
Uwaga III. Łączę owoce "jasne" osobno i "czerwone" osobno. Np. wino "Czarne" to czarna malina (
http://majowyswiat.pl/?cat=24 ) i czarna porzeczka. Inne połączenie, to gruszki, morele i pigwowiec. Z ałyczy robię wino osobne, bo mam po nalewce zazwyczaj dużo surowca. Ałycza idzie do wina z pestkami, nacięta, bo taką daję do nalewki.
Z tarniny nie robię, bo zalewam ją powtórnie alkoholem i potem odzyskuję go drogą termiczną.
Do fermentatora sypię owoce, zalewam ciepłą wodą, trochę "na oko"... Musi być dosyć "gęste" no bo smaku już mniej. Dodaję PEKTOPOL, "mumie" wtedy miękną i lepiej oddają to, co jeszcze w sobie chowają. Odstawiam na 2-3 dni bez drożdży, mieszam, żeby cukier po nalewce przeszedł do roztworu. MIERZĘ POZIOM CUKRU, ew. dosładzam i dodaję drożdże. Do czerwonych używam Fermicru VR5, do białych Fermivin PDM. Celuję raczej w wina deserowe, wytrawne są dosyć "puste".
Fermentacja w "miazdze" - chociaż to z miazgą ma mało wspólnego trwa przy częstym mieszaniu do momentu, aż owoce nie będą tak chętnie wypływać po mieszaniu. Odcedzam i odciskam w prasie.
Teraz trafia do balona i c.d jak z innymi winami.
Ewentualne pytania mile widziane.