Moim zdaniem to największa zaleta dobrze ułożonego Litewskiego i Ruskiego - jak komuś daje się do spróbowania nie jest pewnym co w nim dokładnie jest. Dwa tak różne miody w smaku a jak wyszedł poprawnie (MOIM ZDANIEM), to dodatki są właśnie ledwo wyczuwalne i praktycznie tylko miodosytnik wie co w nich jest. Mało mi takich nastawów wyszło, żeby jakiś smak nie dominiwał - jednym z nich jest np. Kapucyński. Ja wychodzę z założenia, jak miód nie jest typowo smakowy (np. owocowy z dominującym owocem, albo innym składnikiem - np. imibirowy), to jak ktoś mi np. przy Litewskim powie: "uuuu, ale fajnie jałowiec gryzie w podniebienie, jakbym jadł dobrze przygotowaną dziczyznę", to uważam za porażkę. To samo przy Ruskim - pierwszy nastaw wyszedł mi (moim zdaniem) bardzo dobry, natomiast w drugim przedobrzyłem z chmielem - poza Lubuskim (sycenie), druga połowa dawki to były Fuggles (chmielenie na zimno dla aromatu), dam mu jeszcze z rok.
Co do bzu - fanastyczny kwiat, uwielbiam ten zapach - ale sądze, że jakby przedobrzyć w miodzie może być nieciekawie... Przyprawy i niektóre dodatki to ciekawa sprawa - osobiście nie lubię cynamonu i imbiru, ale własnie w miodzie jak ładnie się skomponuje bardzo mi to pasuje.
Co do bzu - fanastyczny kwiat, uwielbiam ten zapach - ale sądze, że jakby przedobrzyć w miodzie może być nieciekawie... Przyprawy i niektóre dodatki to ciekawa sprawa - osobiście nie lubię cynamonu i imbiru, ale własnie w miodzie jak ładnie się skomponuje bardzo mi to pasuje.
Dominik Siedlak (bachus)