16-09-2016, 07:16
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 16-09-2016, 08:00 przez kaminskainen.)
Rzeka Płonia - dla mnie nie ma piękniejszej choć niestety najładniejszy i najdzikszy odcinek z głębokimi dołami biegnie sobie w huku autostrady w granicach administracyjnych miasta Szczecina. Ok. 25-30 lat temu było to jeszcze eldorado - jak mawia mój znajomy, ichtiolog, nurek, były rybak i niezrównany znawca wód szczecińskich - była wówczas fenomenem na skalę Polski jeśli nie wręcz Europy. Stawałeś na mostku koło dworca i w dół od niego pływały klenie po pół metra, a powyżej podobne jazie. Te dwa gatunki królowały ale ogólnie były wszystkie ryby nizinne - m.in. ogromne liny, węgorze, płocie kilogramowe, leszczyki półtora kilo jako przyłów się trafiały. Szczupaki? Łowiono takie po 1-2 kg ale wspomniany kolega, nurkując, widywał dużo, DUŻO większe, około metrowe. Największy sum, z jakim się tam zetknął oko w oko miał ok. 35 kg (potrafi ocenić wielkość ryby). Nieraz się widziało jak w cieniu przemknęło rybsko ok. 70 cm... jakie? A kto tam wie - pewnie kleń ale nie wiadomo, na dolnym odcinku mógł być i boleń. Tenże sam kolega widział tam raz nawet brzanę ok. 3 kg - rybę w Szczecinie nieznaną. Ale tam z jez. Dąbie potrafiło wejść wszystko - a w Dąbiu JEST WSZYSTKO włącznie z miętusami ponad 5 kg (okresowo), cefalami i flądrami, trociami, tołpygami itd.
Podkreślam - to już przeszłość, za symbol upadku Płoni uważam całkowity zanik kozy, rybki dawniej pospolitej. Wyginęła, bo na skutek długotrwałych niżówek Płonia zmieniła charakter z wody piaszczystej i szemrzącej na mulistą i zarastającą. Ja sam bywam tam dziś wyłącznie z sentymentu - znam inną rzekę która przypomina Płonię z najlepszych lat ale jej nazwy tutaj nie podam Natomiast Płonia to niestety już głównie wspomnienia. Nie da się zapomnieć tej chwili, gdy się zobaczyło w rzeczce szerokiej na 7-10 metrów szczupaka dosłownie jak noga (miałem okazję). Albo kawałek zdechłego węgorza tak wielkiego, że wziąłem go najpierw za sporego szczupaka! Dwa razy zaliczyłem tam takie dziwne znalezisko - nie wiem, czy jest to dowód bytowania tam wydry? Być może... raz widziałem takie dziwne pływające zwierze ale nie dam głowy, że wydra.
Co do tej siei, bo to chyba najegzotyczniejszy wątek... otóż ona była na granicy wyginięcia nawet w jez. Miedwie. W Płoni się trafiała jeszcze w czasach obfitości, kiedy w Miedwiu było jej pełno. Prehistoria
Jeszcze mi się przypomniało, że znajoma spotkała ok. półtorametrowego suma nurkując w Kanale Augustowskim. Naprawdę - sumy do 20 kg są z grubsza wszędzie, nawet w dość małych rzekach (poważnie! - tylko muszą być nieuregulowane i z podmyciami burtowymi; oczywiście w zasadzie nigdy nie są tam łowione ale są). Sumiska dwumetrowe i większe, spokojnie sięgające 3 metrów długości, są już tylko w szczególnych wodach: wielkie rzeki, zaporówki, niektóre jeziora...
Podkreślam - to już przeszłość, za symbol upadku Płoni uważam całkowity zanik kozy, rybki dawniej pospolitej. Wyginęła, bo na skutek długotrwałych niżówek Płonia zmieniła charakter z wody piaszczystej i szemrzącej na mulistą i zarastającą. Ja sam bywam tam dziś wyłącznie z sentymentu - znam inną rzekę która przypomina Płonię z najlepszych lat ale jej nazwy tutaj nie podam Natomiast Płonia to niestety już głównie wspomnienia. Nie da się zapomnieć tej chwili, gdy się zobaczyło w rzeczce szerokiej na 7-10 metrów szczupaka dosłownie jak noga (miałem okazję). Albo kawałek zdechłego węgorza tak wielkiego, że wziąłem go najpierw za sporego szczupaka! Dwa razy zaliczyłem tam takie dziwne znalezisko - nie wiem, czy jest to dowód bytowania tam wydry? Być może... raz widziałem takie dziwne pływające zwierze ale nie dam głowy, że wydra.
Co do tej siei, bo to chyba najegzotyczniejszy wątek... otóż ona była na granicy wyginięcia nawet w jez. Miedwie. W Płoni się trafiała jeszcze w czasach obfitości, kiedy w Miedwiu było jej pełno. Prehistoria
Jeszcze mi się przypomniało, że znajoma spotkała ok. półtorametrowego suma nurkując w Kanale Augustowskim. Naprawdę - sumy do 20 kg są z grubsza wszędzie, nawet w dość małych rzekach (poważnie! - tylko muszą być nieuregulowane i z podmyciami burtowymi; oczywiście w zasadzie nigdy nie są tam łowione ale są). Sumiska dwumetrowe i większe, spokojnie sięgające 3 metrów długości, są już tylko w szczególnych wodach: wielkie rzeki, zaporówki, niektóre jeziora...