22-09-2011, 17:34
Czy robił ktoś nalewkę albo wino z owoców śnieguliczki? Czy w ogóle wyszło by z tego coś sensownego?
Śnieguliczka
|
22-09-2011, 17:34
Czy robił ktoś nalewkę albo wino z owoców śnieguliczki? Czy w ogóle wyszło by z tego coś sensownego?
22-09-2011, 18:38
W kwestii nalewki ze śnieguliczki
Ad 1 pytanie - ja nie Ad 2 pytanie - ze świeżych owoców mało prawdopodobne, są za mało soczyste. Być może udało by się z suszonych. "Coś sensownego" - rozumiem, że masz na myśli coś pijalnego dla większości ludzi. Ale czy coś sensownego - trzeba spróbować. Warunki: - po pierwsze - dojścia na farmacji, żeby sprawdzić czy wyciąg alkoholowy nie jest trujący - po drugie - nadmiar % na takie eksperymentowanie W dostępnej mi literaturze (drukowanej, pomijam ogólne informacje prezentowane w necie) nie znalazłem informacji o przydatności lub szkodliwości śnieguliczki białej do konsumpcji przez człowieka. Na temat jej przymiotów jako rośliny ozdobnej - inne forum.
22-09-2011, 19:58
Tak, mówiąc "coś sensownego" miałem na myśli coś pijalnego dla większości ludzi (: Możesz mi powiedzieć z jakiej literatury drukowanej korzystałeś?
Biorąc pod uwagę to, że nie znalazłeś nic na temat szkodliwości ani przydatności, można dojść do wniosku, że śmiertelnie trująca nie jest. Na pewno byłoby coś na ten temat. Może w swoich źródłach znajdę coś wartego uwagi, więc się tym podzielę.
23-09-2011, 09:59
Wiele lat temu, w czasach słusznie minionych, w całym kraju była sazdona snieguliczka, również na placach szkolnych, w pobliżu przedszkoli i placów zabaw na osiedlach. Owoce (białe kulki) były zrywane przez dzieci, służyły do zabawy, ale również dzieci je zjadały. Po jakimś czasie zaniechano sadzenia tych krzewów w pobliżu miejsca przebywania dzieci, ponoć z powodu licznych sensacji żołądkowych, a nawet zatruć. Nie śmiertelnych, ale jednak ...
23-09-2011, 10:25
...i dlatego z tego powodu Kolego odpuść sobie
23-09-2011, 10:42
Jagody zawierają takie alkaloidy jak:
C9H7N Izochinolina, rozpuszcza się w alkoholu bardzo dobrze, wywołuje w małych dawkach zawroty głowy, wymioty i nadmierne uspokojenie. 4 wodorowe związki chinoliny działają podobnie jak C12H15N czyli 1-methyl-4-phenyl-1,2,3,6-tetrahydropyridine, która odpowiedzialna jest za Parkinsona. C20H19NO5 chelidonina, która działa jak papaweryna i morfina razem wzięte, uszkadza mózg, żołądek i wywołuje gorączkę (wystarczy zjeść ponad 4 jagody). W świetle tych faktów, ja bym zaniechał. Może koło niej, rośnie coś dużo bardziej pożytecznego?
23-09-2011, 14:09
One tej chelidoniny zawierają minimalne ilości, może być niebezpieczna dla dzieci, natomiast wszystkie źródła tłumaczą ich toksyczne działanie zawartością saponin i ew. szczawianów. Saponiny to takie substancje podobne w działaniu do detergentów, powodują nudności, wymioty itp. Śnieguliczka była jadana przez Indian, suszona i gotowana, chyba jednak nieczęsto i pewnie główne jej zastosowanie to jako lekarstwo i jako odpowiednik mydła (dzięki zawartości saponin pieni się jak szampon).
Reasumując - wyjdzie wino z mydła, po którym mozesz dostać biegunki i wymiotów. W mniejszych ilościach (może łyżeczka 3 x dziennie? ) może Ci pomóc na gruźlicę i choroby weneryczne, ew. możesz je stosować na trudno gojące się rany i oparzenia - do tych celów używali jej Indianie. PS: Jagody śnieguliczki to (ponoć) skuteczny lek na brodawki, więcej tutaj: medicinal herbs: SNOWBERRY - Symphoricarpos albus laevigatus
23-09-2011, 15:37
Znalazłem dane na temat konsumpcji śnieguliczki w postaci syropów czy nalewek. Oto co znalazłem:
Śnieguliczka biała (białojagodowa), ang. Snowberry = Waxberry; niem. Schneebeere; franc. Symphorine blanche; it. Lacrime d’italia – Symphoricarpos albus (L.) S.F. Blake z rodziny Caprifoliaceae (przewiertnicowatych) pochodzi z Ameryki Północnej, ale jest w Polsce powszechnie sadzona w parkach, przy ulicach i w ogrodach. Krzew dorastający do 2 m wys., o jajowatych liściach, kwitnący na biało-różowo. Owoce są barwy białej, kuliste, gąbczaste. Inny gatunek, śnieguliczka koralowa – S. orbiculatus Moench wytwarza owoce różowe. Surowcem zielarskim są młode pędy, najlepiej z owocami (gałązki z liśćmi i owocami). Należy je wysuszyć. Surowiec jest bogaty w saponiny oraz irydoidy (loganina, sekologanina, glukologanina). Hamuje rozwój drożdżaków, np. z rodzaju Candida, ponadto wykazuje działanie przeciwreumatyczne, przeciwbólowe, wykrztuśne i silnie przeciwzapalnie. Posiada aktywność antybakteryjną. Naparem i rozcieńczoną nalewką można płukać gardło i jamę ustną przy kandydozie i kryptokokkozie, przy infekcjach bakteryjno-grzybiczych i stanach zapalnych. Ponadto do opłukiwania narządów płciowych, przemywania skóry i płukania włosów, przy infekcji Candida, Pityrosporum i in. Napar do pukania, przemywania, irygacji, okładów nasiadówek: 2 łyżki rozdrobnionego surowca zalać 200 ml wrzącej wody, odstawić na 30 minut, przecedzić. Jamę ustną, gardło, zakażone narządy płciowe, zainfekowane uszy płukać naparem 4-6 razy dziennie. Ponadto do okładów na skórę przy zmianach (wypryskach) w stwierdzonej kandydozie, przemywania skóry przy stanach zapalnych przy zakażeniach drożdżakami. Do płukania włosów przy zakażeniu grzybami drożdżakowymi, przy łupieżu i świądzie. Do płukania uszu przy kandydozie. Napar doustny, w leczeniu kaszlu, infekcji górnych dróg oddechowych drożdżakami, zakażeniach przewodu pokarmowego Candida, Cryptococcus itp. oraz przy reumatyzmie: 1 łyżka surowca na 1 szklankę wrzącej wody; parzyć 30 minut, przecedzić. Wypić małymi porcjami w ciągu dnia. Przy zakażeniach przewodu pokarmowego i oddechowego, kaszlu 1 łyżka naparu co 3 godziny. Nalewka śnieguliczkowa – Tinctura Symphoricarposis 1:3 (1 część surowca na 3 części alkoholu 40-60%, macerować 14 dni, przefiltrować) – 10 ml na szklankę ciepłej wody z olejkiem anyżowym lub herbacianym (3 krople) do płukania jamy ustnej i gardła; przy infekcjach układu pokarmowego Candida 3 ml nalewki 3 razy dziennie w 100 ml wody z olejkiem pichtowym lub cedrowym (3 krople). Przy kaszlu 1 ml na propolisie (5 ml) 3 razy dziennie. W chorobach reumatycznych 3 ml 2 razy dziennie, ponadto do wcierania w okolice chorych stawów i mięśni. Nalewka śnieguliczkowa jest skuteczna w leczeniu stanów pourazowych narządów ruchu (urazy kończyn, stłuczenia, skręcenia, zwichnięcia, sińce). W tym celu nalewkę wcierać w chore miejsce 4 razy dziennie, ponadto używać do okładów. W razie nudności dawki zmniejszyć. Owoce śnieguliczki świeże i surowe w ilości 3-4 nie wywołują objawów ubocznych, większe dawki mogą spowodować nudności i wymioty. Źródło: http://rozanski.li/?p=640 Po zebraniu wszystkich za i przeciw dam sobie spokój. Byłem ciekaw, czy wyjdzie coś niepowtarzalnego i będzie się czym pochwalić. Poza tym byłem przekonany, że raczej nic by z tego nie wyszło, ale chciałem się upewnić (:
24-09-2011, 10:56
A ja w świetle powyższego chyba spróbuję - do stosowania zewnętrznego. Mianowicie dla Teściowej - i to nie jest żart!
Dwa tygodnie temu naciągnęła sobie ścięgna pod kolanem. Zaproponuję jej, oczywiście po wcześniejszej konsultacji z lekarzem prowadzącym.
24-09-2011, 14:44
Ciekawy jestem opinii lekarza na temat leczniczych właściwości nalewki ze śnieguliczki. Jeżeli to nie jest problem, to podziel się jego zdaniem (:
12-09-2018, 11:45
Od przeciętnego lekarza to nie dowiesz się wiele nawet o ziołach farmakopealnych, których działanie i bezpieczeństwo stosowania jest oczywistą oczywistością w farmacji/medycynie. Sprawdzone na korze wierzby.
Także o śnieguliczkę nie ma co pytać kogokolwiek poza osobami prowadzącymi badania własne i znającymi aktualną literaturę na jej temat. Ja bym tego do ust nie brał (choć pewne określone trucizny w pewnych określonych celach bałem doustnie ale zewnętrznie zapewne warte przetestowania jako lek na jakieś problemy skórne - saponiny mają tutaj spore zastosowanie.
17-10-2018, 09:56
PS Proszę tego nie brać za arogancję i niechęć do lekarzy/medycyny - ja lubię pogawędzić z lekarzami bo na ogół to bardzo rozgarnięte osoby. Ale na ziołach to oni się dziś nie znają, jak mówię nawet coś tak podstawowego jak kora wierzby jest dla większości enigmą. Nie ma im zresztą jak upchać farmakognozji w programie studiów, to musiałaby być odrębna specjalność: fitoterapia z farmakognozją. Miałoby to głęboki sens ale to jest zbyt rozległy temat, żeby uzasadnić opinię w 3 zdaniach - potrzeba raczej 300 stron dysertacji
Trafiają się jednak szczególni lekarze ekscytujący się ziołami, ich działaniem i toksykologią - poznałem np. na takiego ginekologa z Wrocławia. Można z nimi pogawędzić o perspektywach i zagrożeniach stosowania glistnika, wrotyczu a nawet i śnieguliczki jeśli dobrze pójdzie. Albo jeszcze lepiej: trzmieliny
17-10-2018, 18:10
(17-10-2018, 09:56)kaminskainen napisał(a): ....., jak mówię nawet coś tak podstawowego jak kora wierzby jest dla większości enigmą......Tym bardziej, że nie rokuje nadziei na wczasy..... wszak dostępna "bez łaski"....
Bycie starszym ma swoje wady jak i zalety. Z bliska nie widzisz liter ale idiotów poznajesz z daleka.
Po pierwszym kieliszku wychodzi z nas drugi człowiek i on też chce się napić! (Wańkowicz) Porządek powinien brać przykład z bałaganu i robić się sam. Jak by rządziły na świecie kobiety to nie było by wojen! Państwa by były co najwyżej poobrażane na siebie.
18-10-2018, 07:10
Nie nadużywam tej retoryki, po prostu nie mają farmakognozji
|
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|