25-08-2009, 09:20
Koledzy miodosytnicy, mam taki przypadek.
W ubiegły piątek 21.08 raniutko nabyłem na targu maliny i jagody.
Wieczorem zgniotłem owoce w wiaderkach dodałem pirosiarczynu i pektopolu i pozostawiłem toto na 24h.
W sobotę 22.08 wieczorem wycisnąłem sok i zaplanowałem 3 nastawy.
1. Trójniak niesycony maliniak
2. Trójniak niesycony "maliniako-jagodziak"
3. Trójniak niesycony jagodziak.
Dwa pierwsze miody wystartowały całkiem dobrze. Maliniak bez najmniejszego problemu, miód mieszany oporniej, ale całkiem przyzwoicie.
Jagodziak natomiast ... kicha (ani drgnął).
(jego skład: 3,9l miodu (w proporcji 1:4 gryka i wielokwiat)
2,7l sok z jagód
5,4l wody
5g DAF
6 g uwodnionych z odrobiną soku i łyżeczką miodu aktywnych drożdży Challenge EZ FERM (tolerancja na alkohol do 17%, temp. pracy do 34stC)
sok z 1 cytryny (jagody wg mało precyzyjnego pomiaru wg mnie miały ok 10g kwasu w1lsoku)
BLG startowe tej brzeczki 35.
Temp w pomieszczeniu ok23-24stC).
Dodam że wszystkie trzy miody nastawiałem na tych samych drożdżach i w takich samych proporcjach (miód-sok-DAF-drożdże).
W niedzielę 23.08 po południu w związku z brakiem reakcji dodałem kolejną porcję uwodnionych drożdży - tym razem 10g. .. Do wieczora żadnej reakcji...
Odlałem zatem tego samego dnia wieczorem ok 300ml brzeczki dolałem drugie tyle wody i dodałem 10g drożdży bayanus G-995.
Mój plan był taki... drożdże się namnożą dodam za 12 godzin kolejną partie brzeczki, później jeszcze większą i tak dużą pracującą partię drożdży zmieszam z resztą brzeczki.
24.08
Niestety wygląda na to że bayanusy na początku trochę popracowały w butelce, ale po ich "rozcieńczeniu" w poniedziałek rano kolejną partią brzeczki znacznie osłabły i teraz ledwo pracują.
Wieczorem w poniedziałek, po powrocie z pracy zobaczyłem że w butli z "główną" jagodziakową brzeczką wydobywają się pęcherzyki, jakby dwutlenku. Pomyślałem dobry znak. Potrzebowały więcej czasu ale startują!
25.08
Dzisiaj rano podbudowany myślą, że jednak startują pierwsze dodane drożdże zmierzyłem BLG. Myślałem że to nie możliwe, ale na skali było 37! (2 więcej niż na początku!!!) Czy ktoś coś z tego rozumie?? Zapach: ostry, aż szczypało w nos. W żadnym wypadku nie drożdżowy.
W butelce z bayanusami też nie było lepiej, cukier został ledwo nadgryziony przez drożdże.
Trochę nie mam już pomysłów co dalej z tym nastawem robić (te jagody w malinami w proporcji 1:1 zasuwają aż miło, a same nie chcą).
Pomyślałem, żeby może zagotować cały nastaw (zabić stare drożdże) i zrobić od nowa tym razem już sycony?
Nie wiem jak w wysokich temperaturach zachowuje się dodana chemia, czy fosforan dwuamonu rozsłada się na coś niewiadomo na co i czy w związku z tym dodać po syceniu kolejną dawkę czy nie.
Macie jakieś pomysły rady dla mnie.
Będę wdzięczny za każdą, trochę mi żal takiej ilości potencjalnego miodku.
W ubiegły piątek 21.08 raniutko nabyłem na targu maliny i jagody.
Wieczorem zgniotłem owoce w wiaderkach dodałem pirosiarczynu i pektopolu i pozostawiłem toto na 24h.
W sobotę 22.08 wieczorem wycisnąłem sok i zaplanowałem 3 nastawy.
1. Trójniak niesycony maliniak
2. Trójniak niesycony "maliniako-jagodziak"
3. Trójniak niesycony jagodziak.
Dwa pierwsze miody wystartowały całkiem dobrze. Maliniak bez najmniejszego problemu, miód mieszany oporniej, ale całkiem przyzwoicie.
Jagodziak natomiast ... kicha (ani drgnął).
(jego skład: 3,9l miodu (w proporcji 1:4 gryka i wielokwiat)
2,7l sok z jagód
5,4l wody
5g DAF
6 g uwodnionych z odrobiną soku i łyżeczką miodu aktywnych drożdży Challenge EZ FERM (tolerancja na alkohol do 17%, temp. pracy do 34stC)
sok z 1 cytryny (jagody wg mało precyzyjnego pomiaru wg mnie miały ok 10g kwasu w1lsoku)
BLG startowe tej brzeczki 35.
Temp w pomieszczeniu ok23-24stC).
Dodam że wszystkie trzy miody nastawiałem na tych samych drożdżach i w takich samych proporcjach (miód-sok-DAF-drożdże).
W niedzielę 23.08 po południu w związku z brakiem reakcji dodałem kolejną porcję uwodnionych drożdży - tym razem 10g. .. Do wieczora żadnej reakcji...
Odlałem zatem tego samego dnia wieczorem ok 300ml brzeczki dolałem drugie tyle wody i dodałem 10g drożdży bayanus G-995.
Mój plan był taki... drożdże się namnożą dodam za 12 godzin kolejną partie brzeczki, później jeszcze większą i tak dużą pracującą partię drożdży zmieszam z resztą brzeczki.
24.08
Niestety wygląda na to że bayanusy na początku trochę popracowały w butelce, ale po ich "rozcieńczeniu" w poniedziałek rano kolejną partią brzeczki znacznie osłabły i teraz ledwo pracują.
Wieczorem w poniedziałek, po powrocie z pracy zobaczyłem że w butli z "główną" jagodziakową brzeczką wydobywają się pęcherzyki, jakby dwutlenku. Pomyślałem dobry znak. Potrzebowały więcej czasu ale startują!
25.08
Dzisiaj rano podbudowany myślą, że jednak startują pierwsze dodane drożdże zmierzyłem BLG. Myślałem że to nie możliwe, ale na skali było 37! (2 więcej niż na początku!!!) Czy ktoś coś z tego rozumie?? Zapach: ostry, aż szczypało w nos. W żadnym wypadku nie drożdżowy.
W butelce z bayanusami też nie było lepiej, cukier został ledwo nadgryziony przez drożdże.
Trochę nie mam już pomysłów co dalej z tym nastawem robić (te jagody w malinami w proporcji 1:1 zasuwają aż miło, a same nie chcą).
Pomyślałem, żeby może zagotować cały nastaw (zabić stare drożdże) i zrobić od nowa tym razem już sycony?
Nie wiem jak w wysokich temperaturach zachowuje się dodana chemia, czy fosforan dwuamonu rozsłada się na coś niewiadomo na co i czy w związku z tym dodać po syceniu kolejną dawkę czy nie.
Macie jakieś pomysły rady dla mnie.
Będę wdzięczny za każdą, trochę mi żal takiej ilości potencjalnego miodku.