(11-05-2018, 10:48)konserwant napisał(a): mam kilka pytań w temacie:
1. są rozbieżności co do zalewania wodą kwiatów, tzn temperatura. Są wersje od ciepłej, po wrzątek - jaka wersja i dlaczego? Wrzątek nie spowoduje, że aromat akacjowy uleci?
2. kwiaty z szypułkami, czy bez? - zdaje się, że jak jest jakiś % zielonego w nastawie to nie wpływa to na smak. Czy odszypułkowanie to tylko kwestia smaku, czy coś więcej?
3. w tamtym roku zalałem wrzątkiem i podczas kąpieli całość mi skisło po 2 dniach - było ciepło. Jak tego uniknąć?
4. dodatek cytrusów w takich ilościach nie zdominują smaku - akacja to jednak dość delikatne aromaty.
Trochę odświeżę temat, bowiem zaraz robinia zacznie kwitnąć. Podzielę się swoimi doświadczeniami w robieniu wina z tych kwiatów. Zawsze można przemyśleć kilka wskazówek
W 2022 roku nastawiałem swoje pierwsze wino z kwiatów robinii, lecz zrobiłem dużo modyfikacji w stosunku do przepisu ze strony głównej.
Przede wszystkim zrezygnowałem z cytrusów, które po pierwsze przedrażają wino, a po drugie nie ufam maceracji cytrusów.
Wino wyszło półsłodkie, aromatyczne i ludzie kolejkami zgłaszają się po butelki, a że na próbę nastawiłem tylko 10 litrów to mało flaszek wyszło
Ja zebrałem około 10 litrów kwiatów i zalałem je 10 litrami gorącej (około 60 stopni) wody. Część kwiatów oskubałem, część nie, bowiem macerowałem tylko 2 dni w miazdze (bez fermentacji). Dałem na oko kwasku cytrynowego (około 20 gramów).
Po dwóch dniach odcedziłem, dałem 1 kg cukru, drożdże Enovini (aktywne) i poddałem fermentacji. Po kilku tygodniach zlałem znad osadu, dałem kolejny 1,5 kg cukru i dalej fermentowałem. Po kilku miesiącach wino było już klarowne, słomkowe i bardzo aromatyczne. Czuć sam kwiat robinii - wino jest łagodne, pyszne, kobiece. W zasadzie w październiku wino było gotowe, choć zostawiłem je jeszcze do dojrzenia w gąsiorku.