04-12-2015, 15:26
Widocznie głóg głogowi nierówny, mój pierwszy tegoroczny, 3,5 kg owoców na 10 l, jest odrobine mało kwaśny - będę musiał lekko dokwasić. Do nastawu nie dawalem kwasku. Głóg był mrożony .
Lech
Lech
Wino głogowe
|
04-12-2015, 15:26
Widocznie głóg głogowi nierówny, mój pierwszy tegoroczny, 3,5 kg owoców na 10 l, jest odrobine mało kwaśny - będę musiał lekko dokwasić. Do nastawu nie dawalem kwasku. Głóg był mrożony .
Lech
04-12-2015, 15:49
Moja DR 2kg na 6,5l syropu wyszła na tyle kwaskowa żeczrezygnowałem całkowicie z dodania kwasku. Doslodziłem do 5blg i czekam kto wie czy nie dosłodzę bardziej.
04-12-2015, 20:58
A spotkaliście się z takim "zażelowaniem" jak pisałem? Ja myślę, że to nas skutek tego, że wykroiłem wszystkie resztki kwiatostanów.
Wciąż nie wiem czy enzym tu pomoże. Z drugiej strony co mi szkodzi - doleję i sprawdzę.
05-12-2015, 04:37
judo75, Raknor, ja odnośnie dokwaszania. Tomato zadał pytanie w kwestii dokwaszania nastawu z głogu, odnoszę wrażenie, że Wy odpowiedzieliście nt kwasowości wina z głogu. Ja między nastawem a winem zauważam różnicę i dlatego tak a nie inaczej wyglądała moja odpowiedź.
W kwestii śluzowatości wina. Główną przyczyną tego zjawiska jest, że tak powiem "niedorobienie" wina. Czyli słabe wino, gdzie drożdże nieodfermentowały zadanego cukru. Dobrze zrobione (odfermentowane) wino nie ma prawa być śluzowate z przyczyny słabej kwasowości nastawu. Co innego dokwaszanie wina.
05-12-2015, 05:46
W tym roku robiłem tez wino z kwiatów głogu jednoszyjkowego, zrobiłem półsłodkie. Fajne wino, od miesiąca biorę je ma moje bóle miażdżycowe palców u nóg, i działa. Chyba ze ból by i tak przeszedł sam z siebie?
Owoce które wziąłem na wino o którym pisałem wcześniej to tez głóg jednoszyjkowy, wydawał mi się przemarznięty na krzaku, był słodkawy, miękki i bordowy dlatego nie mroziłem go dodatkowo w lodowce. Wczoraj dolałem do tego wina trochę wody z cukrem aby je nieco rozwodnic i zmniejszyć goryczkę, bardzo wolno fermentuje, potem schowam je w piwnicy na kilka miesięcy. Myślę ze rewelacyjne nie będzie, ale czas pokaże. Jak na razie z tegorocznych win najlepsze to w kolejności: DR, tarnina, dzika wiśnia, jeżyna, czarna porzeczka, jabłko, kwiat mniszka, kwiat głogu, kwiat bzu czarnego, agrest, josta - wszystkie fajne, potem głóg, kwiat akacji i wylane, niesmaczne wino z kwiatów dąbrówki rozłogowej. Większość z wymienionych win to były eksperymenty, robione pierwszy raz w życiu, jak np. wina kwiatowe, z tarniny, jabłkowe czy z głogu.
05-12-2015, 07:42
No jestem pod wrażeniem ilości . Ja w tym roku eksperymentowałem z kwiatowymi (i II nastaw z DR ale to insza inszość). I powiem, że akacja bardzo udana, w zasadzie po miesiącu do picia, a ma być przecie jeszcze lepsza. W przyszłym roku robię obowiązkowo, mam nadzieję że z podobnym rezultatem.
03-02-2016, 12:08
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 03-02-2016, 13:20 przez kaminskainen.)
Będę nastawiał głogowe, dość się już należało w zamrażalniku. Na całych owocach oczywiście, dokwaszę tyko garścią przekrojonych na pół dużych żurawin, doprawię dodatkiem rodzynek (za to trochę głogu zostawię do wina zimowego z suszonych dzikich owoców i daktyli). Jak widać przemyślałem sprawę - ale pozostaje kwestia sterylizacji, wolałbym nie polewać owocków wrzątkiem bo mi się jeszcze rozklajstrują... czyli jak, potrzymać je trochę w roztworze piro o stężeniu jak do odkażania? To chyba dobry pomysł
03-02-2016, 12:46
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 03-02-2016, 12:47 przez Owoceleśne.)
(03-02-2016, 12:08)kaminskainen napisał(a): Będę nastawiał głogowe, dość się już należało w zamrażalniku. Na całych owocach oczywiście, dokwaszę tyko garścią przekrojonych na pół dużych żurawin, dodatkiem rodzynek (za to trochę głogu zostawię do wina zimowego z suszonych dzikich owoców i daktyli). Jak widać przemyślałem sprawę - ale pozostaje kwestia sterylizacji, wolałbym nie polewać owocków wrzątkiem bo mi się jeszcze rozklajstrują... czyli jak, potrzymać je trochę w roztworze piro o stężeniu jak do odkażania? To chyba dobry pomysł Ja dokładnie tak samo postępowałem z owocami głogu oraz DR. Po dokładnym oczyszczeniu a jeszcze przed mrożeniem, całość owoców wsypałem do wodnego roztworu piro i zostawiłem na godzinę. Dodatkowo zauważyłem że roztwór piro bardzo przysłużył się dokładnemu oczyszczeniu owoców z wszelakich osadów. Po takie kuracji owoce nadawały się do fotografowania Obecnie wino z udziałem tychże owoców pięknie pracuje i nie mam z nim żadnych problemów.
03-02-2016, 12:59
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 03-02-2016, 13:00 przez kaminskainen.)
(03-02-2016, 12:46)Owoceleśne napisał(a):(03-02-2016, 12:08)kaminskainen napisał(a): Będę nastawiał głogowe, dość się już należało w zamrażalniku. Na całych owocach oczywiście, dokwaszę tyko garścią przekrojonych na pół dużych żurawin, dodatkiem rodzynek (za to trochę głogu zostawię do wina zimowego z suszonych dzikich owoców i daktyli). Jak widać przemyślałem sprawę - ale pozostaje kwestia sterylizacji, wolałbym nie polewać owocków wrzątkiem bo mi się jeszcze rozklajstrują... czyli jak, potrzymać je trochę w roztworze piro o stężeniu jak do odkażania? To chyba dobry pomysł Dzięki za potwierdzenie słuszności domniemań, skądinąd zresztą zasłyszanych Pomoczą się w tych wiaderkach, w których będę je fermentował, to i wiaderka się wytrawią - czuć je jeszcze troszkę rdestowcem po robieniu wina typowo "lekowego" (rdetowiec ma bardzo konkretne ale też skomplikowane działanie, niekiedy nieprzewidywalne
05-02-2016, 08:14
(04-12-2015, 20:58)tomtato napisał(a): A spotkaliście się z takim "zażelowaniem" jak pisałem? Ja myślę, że to nas skutek tego, że wykroiłem wszystkie resztki kwiatostanów. Ja pierwsze głogowe nastawiłem w październiku na zgniecionych owockach i ono w toku fermentacji było totalnie żelowate, bo pektyn w głogu nie brakuje a na dodatek ja tę brzeczkę zagotowałem w garze z wodą i to wszystko pięknie wylazło... ale w toku jakże licznych przemian fizykochemicznych towarzyszących dalszej fermentacji wszystko się znormalizowało - mam teraz zwykłe, "wodniste" wino, bardzo skąinąd smaczne, właśnie się klaruje i niedługo chyba pójdzie we flaszki, chyba będzie dobre do picia na urodziny żony za miesiąc (połowa marca dokładnie). Dodam że żadnego pekto nie dawałem - siły natury i mikrobiologia wszystko załatwiły, trzeba tylko cierpliwości. Ostatnio piłem ze znajomymi kilka win - jedno czerwone deserowe mołdawskie, bogate w nuty i aromaty jak jakiś tokaj; drugie czerwone francuskie stołowe - bardzo przyjemne, gładkie, bez wielu nut i przeszkadzajek wokół tego, co nazwę podstawowwym smakiem wina; trzecie francuskie białe - szajs, kwaśne jak ocet, lekko gazujące na języku. A moje pierwsze samodzielne wino domowe, powyżej opisane, jest spokojnie porównywalne z najlepszym z tych trzech win (Mołdawia) - degustowałem już przy zlewaniu przy użyciu kieliszka, jak należy. Ono nie jest tylko głogowe bo je doprawiłem paroma domowymi syropami, jest czerwone, bardzo ciemne głównie od bzu. Ale skoro tak łatwo mi przyszło zrobienie tak smacznego wina - to dlaczego w handlu wcale nierzadko trafiają się wina tak kiepskie? I to jeszcze francuskie??
05-02-2016, 09:18
Nie masz goryczki w winie głogowym? Ile miałeś głogu w nastawie?
05-02-2016, 09:57
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 05-02-2016, 10:04 przez kaminskainen.)
(05-02-2016, 09:18)Zibi napisał(a): Nie masz goryczki w winie głogowym? Ile miałeś głogu w nastawie? Powiedziałbym, że odrobina subtelnej goryczki może i by się znalazła - ale będę musiał jeszcze się temu "przyjrzeć" podczas kolejnego pompowania Możliwe, że korzystne było oddzielenie prawie wszystkich pestek, bo po zagotowaniu zgniecionych owoców one opadły na dno. Trochę przeszło do fermentacji, może z 1/4. A owocu na 5L wina było z półtora kilo + ponad pół litra syropu z bzu (owoc), słoiczek soku z porzeczki i mała flaszunia syropu z osławionej trzmieliny. Naprawdę wyszedł niezły miks, jak na amatorską produkcję oceniam to wino bardzo wysoko. Ale jeszcze się na spokojnie przyjrzę kwasowości, taniczności, równowadze itd. To jak z robieniem gulaszu albo grochówki
24-02-2016, 11:43
Co do tego wina co było takie smaczne to mogę coś dodać po kolejnym ściągnięciu... a osadu trochę było, bo poprzednio uzupełniłem "pod korek" herbatą z pirosiarczynem. Garbniki ładnie powiązały i strąciły resztki pektyn i teraz jest piękny klar. Wystawiam wino nocami na rampę, żeby bajanusy padły ostatecznie.
Co do smaku... oczywiście to jeszcze jest młode wino i trudno na serio oceniać, ale potencjał widać: smaki będą złożone a aromat - charakterystyczny (bzem czuć). Rzuca się jednak od pierwszego skosztowania, że jest decydowanie słodkie - to dlatego, że improwizowałem dolewając różne syropy itd. a bajanusy to trawiły, trawiły... no ale nie wszystko, bo cukru było więcej niżby wystarczyło na mocniejsze wytrawne. Nie, żeby ulepek ale zdecydowanie słodkie wino. Pewnie dlatego tak smakowało przy poprzednim ściąganiu - bo człowiek z natury lubi słodycz, nawet jak wino woli półwytrawne-półsłodkie jak ja Myślę, że za miesiąc można będzie zabutelkować (chyba, że znów pojawi się osad) - a wtedy zakorkuję na dłuższe dojrzewanie ze 3 półlitrówki (tokajóweczki) a resztę przeznaczę na kupaż z wytrawniejszą dziką różą i głogiem, co mi właśnie bulgocze i znów trochę wali siarkowodorem (widać niedobory azotu przy fermentacji całych owoców - głóg w miazdze wciąż pachniał ładnie bo się cały ładunek uwolnił do zadanej ilości wody). Za każdym dodaniem naważki DAF brzydki zapach znika i pojawiają się miłe, estrowe wonie - szczególnie jabłko, czyli chyba jakiś izowalerianian...
29-02-2016, 09:30
Fermentując głóg w całości (niegnieciony) zauważyłem, że dawka DAF lub Nutriny wystarcza na parę dni a potem znów wania siarkowodorem. Po ponowieniu DAFki znów prez kilka dni jest przyjemny zapach - i potem znów to samo (znaczy H2S). W przypadku fermentacji głogu zgniecionego nie było problemu - widać, że odżywcze substancje wydzieliły się z owoców w całości a z niegniecionych wydobywają się bardzo powoli i nie wystarczają - po przeżarciu "sztucznej" pożywki to nie wystarcza. Pytanie jest, czy w ten sposó można DAF przedawkować? Czy przeDAFkowanie jest możliwe?
Na logikę się nie przedawkuje w ten sposób bo dodajemy tylko na "bieżące potrzeby" drożdży - dodawałem po ok. 0,5-1 g na każdy baniak z nastawem na 5 litrów. Teoretycznie te substancje powinny się potem wydzielać ze zdechlaków ale jak na razie musiałem robić te małe dosypki...
29-02-2016, 13:00
Ja do tej pory fermentowalem tylko całe owoc, nastawy rzedu 15 l, na poczatku dodwałem aktiwit 5g i DAF 4g i jak do tej pory fajnie pachniało.
W tym raku zdecydowanie więcej nastawów na tych owocach, bo to super winko, dla mniej nawet lepsze od DR.
Lech
29-02-2016, 13:07
(29-02-2016, 13:00)lech.kuba napisał(a): Ja do tej pory fermentowalem tylko całe owoc, nastawy rzedu 15 l, na poczatku dodwałem aktiwit 5g i DAF 4g i jak do tej pory fajnie pachniało. No cóż - ja nadal będę doDAFał pożywki wedle potrzeb tzn. jak zacnie śmierdzieć - może już nie będzie trzeba...
29-02-2016, 14:23
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 29-02-2016, 14:23 przez kaminskainen.)
PS A co powiesz na tutejszu mój dylemat rodzynkowo-daktylowy?
http://wino.org.pl/forum/showthread.php?tid=17471 Wliczać do zadawkowanego cukru połowę masy tych surowców, czy też nie wszystko z tej sieczki drożdże wyjmą? I co mi tutaj da pomiar BLG skoro nie wiem, ile cukru z rodzynków i daktyli drożdże wyjmą. Poza tym męty i farfocle w nastawie też swoje zaburzą.
29-02-2016, 18:46
Sądzę ze z tych owoców po tak długiej maceracji powinien zostać odfermentowany cały cukier, czyli rodzynki 50/100 ale nie wiem jak się przyjmuje dla daktyli.
Jeżeli chodzi o farfocle to ja zawsze przy mentnych nastawach, najpierw je filtruje.
Lech
29-02-2016, 19:19
(29-02-2016, 18:46)lech.kuba napisał(a): Sądzę ze z tych owoców po tak długiej maceracji powinien zostać odfermentowany cały cukier, czyli rodzynki 50/100 ale nie wiem jak się przyjmuje dla daktyli. Dzięki za wskazówki Co do filtracji - słuszna uwaga ale ja to zalewałem czystą wodą i fusy dopiero wyszły z tego, takie śliwczane głównie... Mogę to potem albo odstać albo przefiltrować w worze z surowej bawełny.
29-02-2016, 21:40
A to i owszem, sama słuszność
Ale tego wkładu z rodzynek i daktyli nie wykryję mierząc BLG, bo jest pożerany na bieżąco. Tak czy inaczej całe proces zrobię na czuja jak za praojców. No może na koniec zmierzę..
19-05-2016, 08:08
Z jakiego rodzaju głogów robicie wina? Ciekaw jestem czy jest różnica miedzy winem z głogu jedno i dwu szyjkowego?
19-05-2016, 09:53
Choroba, do tej pory się nie zastanawiałem, z takiego jaki mi rośnie na wale przy zaledwie - zapytałem mamuni Google i mi powiedziała że to dwuszyjkowy.
Wineczko jest suuuper, wyklarowane i jeszcze czeka z 1/2 roku i to co zostanie bedzie zabutelkowane.
Lech
19-05-2016, 10:36
Ja do tej pory robiłem z jednoszyjkowego. U nas rośnie i jeden i drugi ale jednoszyjkowy to krzewy, a dwuszyjkowy to spore drzewo i bez dobrej drabiny niczego sie nie narwie. Zastanawia mnie czy jest miedzy nimi różnica w smaku, w ilości goryczki itp.
Dwuszyjkowy to ten z czerwonymi kwiatami.
19-05-2016, 14:22
A ponieważ ślepy musi dwa razy popatrzeć, więc poprawiam to jednoszyjkowy - kwiatki białe i listki takie fikuśne jak u dębu tylko maluśkie, sorry.
Lech
|
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|