Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Sukcesy w połowach
#1
Wczoraj spędziłem nockę na Odrze, w okolicach jazu, niedaleko Widuchowej. Plany były wielkie. Na zdjęciu kolega, z którym wybrałem się na wyprawę.

No cóż... tym razem tylko kilka okonków ale jak smakowały...
Odpowiedz
#2
Wczoraj dwa leszcze.
Odpowiedz
#3
Hodowla robali założona.
Odpowiedz
#4
Odra w Szczecinie to wody i PZW i Morskie, z jakiej strony warto więc łowić? Ten most długi niby rozdziela te wody na osobne pozwolenia wędkarskie. O ile lubię chodzić na ryby to jak przeprowadziłem się do Szczecina to ani razu tutaj nie wędkowałem jeszcze.
Odpowiedz
#5
Mogę łatwo odpowiedzieć. Po lewej stronie Odry więcej można złapać. Na sandacza dobre miejsca są między dworcem głównym a mostem długim. Jednak jak chcesz łowić białoryb to nigdy Przy moście długim, tam wpada mnóstwo syfu do wody. Od mostu długiego lepiej trzymać się z daleka.
Ja Łotwie ryby na wodach „sumowskich”, mniejsze opłaty a i tak co roku jestem nad morzem na wczasach to wtedy mogę połowić.  W Dziwnej  można złowić fajne okazy, włącznie z rybami morskimi. 
Kilka lat temu w kanale w Pogorzelicy można było złapać fajne leszcze. 
Napisz jakie masz pozwolenie to mogę napisać kilka fajnych miejsc.
Teraz aktualnie łowię na jeziorach, ale szczególnie w wodach „SUM-owskich” mogę coś doradzić.
Odpowiedz
#6
Ostatnie rezultaty to sandacz prawie 70cm, sum i kilka dni temu Boleń.

Gdybym miał wybierać - co smażone i wyborne na talerzu - najprzedniejszy był sum. Boleń wygrywa w zalewie octowej. Nawet ze śledziem...
Odpowiedz
#7
Boleń jest niejadalny. Ale skoro Ch. Ch. zjadł podeszwę z buta w jednym z filmów to i boleń komuś może wydawać się atrakcyjny.
MALUTKI KIELISZEK NIE DOJDZIE DO KISZEK !!!


\"DOBRY NA WSZYSTKO ŚRODEK:- ZE SPIRYTUSEM MIODEK\"

......50 ml wódki przed posiłkiem zabija wszystkie znane wirusy i bakterie.............100 ml nawet te nieznane .....
Odpowiedz
#8
Smażony z czosnkiem i gałązką rozmarynu, oprawiony cebulką i octem był wyborny!
Odpowiedz
#9
Nie ma to jak obiektywna ocena własnych wyrobów   :hahaha:
pozdrawiam Jurek 



Odpowiedz
#10
(07-08-2020, 10:21)TEQUILA napisał(a): Boleń jest niejadalny. Ale skoro Ch. Ch. zjadł podeszwę z buta w jednym z filmów to i boleń komuś może wydawać się atrakcyjny.

Jadalny, jadalny! może nie najsmaczniejszy, są inne lepsze ryby, to prawda. najgorszą rybą, którą jadłem była brzana. zrobiłem to tylko jeden raz (pewien rusek mnie namówił) i nigdy więcej, zawsze potem brzany wypuszczałem...

Pozdrawiam, Gono
Kiedy przes­koczysz, to i wte­dy nie mów hop. Zo­bacz naj­pierw w co wskoczyłeś.
Odpowiedz
#11
RRRRRRoberrrrrto. Dusiłeś kiedyś bolenia na smalcu w cebuli z papryką słodką na wolnym ogniu? Podobnie szczuka (do d sucha ryba)?. Dusić powoli, cierpliwie, aż do znudzenia a smak powali na łopaty.
Bycie starszym ma swoje wady jak i zalety. Z bliska nie widzisz liter ale idiotów poznajesz z daleka.
Po pierwszym kieliszku wychodzi z nas drugi człowiek i on też chce się napić! (Wańkowicz)
Porządek powinien brać przykład z bałaganu i robić się sam.

Jak by rządziły na świecie kobiety to nie było by wojen! Państwa by były co najwyżej poobrażane na siebie.







Odpowiedz
#12
Wszystko zależy od kucharza...

Tymczasem ostatnio...
Dwa całkiem spore leszcze i trzy mniejsze.
Odpowiedz
#13
Maćku, widzę że wędkujesz, ja też, ale u mnie mało jezior. A tak z ciekawości, czy wiesz ile lat ma leszcz, ten duży którego złowiłeś? Ja kiedyś złowiłem  takiego co miał 16 lat, nie był jeszcze pełnoletni więc wypuściłem.
Pozdrawiam Mirek.
Odpowiedz
#14
Nie. Nie wiem ile lat mógł mieć ten leszcz. Napisz w jaki sposób rozpoznałeś, że miał 16-cie lat. Ciekawy temat...

Wczoraj byłem na rybach ale nie ma się czym pochwalić. Ot kilka dwudziestocentymerówek - wypuściłem oczywiście.
Odpowiedz
#15
Sam Maćku przez wiele lat nie miałem pojęcia że wiele gatunków ryb rośnie bardzo powoli. Do tych wolno rosnących zalicza się miedzy innymi leszcz i lin. Po złowieniu leszcza 60 cm pochwaliłem się kolegom wędkarzom, stwierdzili, no chyba nie jadłeś takiego staruszka. Poszukałem w necie i znalazłem przelicznik dla tej ryby i wyszło 16 lat. Ale teraz nie mogę tego odszukać, znalazłem jedynie podobne artykuły w opisie.
Pozdrawiam Mirek.
Odpowiedz
#16
(12-08-2020, 18:11)tata1959 napisał(a): RRRRRRoberrrrrto. Dusiłeś kiedyś bolenia na smalcu w cebuli z papryką słodką na wolnym ogniu? Podobnie szczuka (do d sucha ryba)?. Dusić powoli, cierpliwie, aż do znudzenia a smak powali na łopaty.

Nie dusiłem . Nawet nie mam zamiaru. Ja chodzę na ryby nie po ryby. Dla mnie ryba ma wartość jak pływa w wodzie a nie leży na talerzu :) Wczoraj sandacza wziąłem i to tylko dlatego że strasznie głęboko połknął crawlera i uszkodziłem mu skrzela przy wyczepianiu. Żal mam do tej pory.
Co do bolenia to wystarczyło mi tłumaczenie miejscowych kormoranów co to zjedzą wszystko co wyciągnął , nawet jak by się zaczepiła zdechła od kilku dni. ........." Panie boleń to straszne ścierwo, ciężko przełknąć , ale jak się doda kawałek boczku to jeszcze ujdzie"....
MALUTKI KIELISZEK NIE DOJDZIE DO KISZEK !!!


\"DOBRY NA WSZYSTKO ŚRODEK:- ZE SPIRYTUSEM MIODEK\"

......50 ml wódki przed posiłkiem zabija wszystkie znane wirusy i bakterie.............100 ml nawet te nieznane .....
Odpowiedz
#17
"Nie dusiłem", "nie jadłem" i "wystarcza mi opinia", a jednak... zdanie mam wyrobione i koniecznie muszę się nim pochwalić. Tak też... bez komentarza.

Mirek, nie wiedziałem. Kurczę... w takim razie, jasnym staje się dlaczego tych leszczy tyle jest. Tzn. jeżeli polujesz na sandacza lub suma, to one głównie zżerają robale z haczyka. No cóż... gdyby tak się nie mnożyły, nie miałyby szans na dociągnięcie do tak sędziwego wieku. Sędziwego na przykład, w porównaniu do mojego psiaka, który ma teraz dziewięć lat i już jest sędziwym staruszkiem...
Odpowiedz
#18
No tak , pies 14 lat to już stary mnożąc x 5,6,lub 7, w zależności od rasy i wagi.
Wędkuję trochę, ale ryby rzadko kiedy zabieram, po prostu nie te smaki, jedynie adrenalina.
Mam jednak wyrobione zdanie kulinarne i na pierwszym miejscu sieja, sielawa, płoć, okoń węgorz.
I jeszcze jedna ryba, chyba przyzwyczajenie, to karp, ale tak wykwintnie zrobiony i nie może być większy niż 2-3 kg.
Pozdrawiam Mirek.
Odpowiedz
#19
Chciałbym powiedzieć, że w minionych latach byłem fanem spinningu. Coś tam się połowiło, głównie nieduże okonie. Czasem jakiś przyłów się trafił.

Ale, od tego roku, w zasadzie przypadkiem, zostałem fanem gruntówki i "method feeder". Dzięki czemu całkiem sporko ryb udaje się złowić, w tym sporo karpi. (Ps. Mój wiosenny rekord, to było chyba ze 20 karpi w kilka godzin na wodzie PZW).

I czasem karpika zabiore do domu. Pokroję. Obsypie ziołami, do tego sporo pokrojonej cebuli, łyżka oliwy i tak się marynuje 24 h w lodówce.
Później do piekarnika, na papierze do pieczenia, 25 minut w 200 *C.
I jest pycha !!! Jak nigdy karpia na święta nie jadłem - tak teraz, pychotka. Z sałatką, bułeczką i butelką wina :D :D :D
Odpowiedz
#20
Zbyszku dokładnie tak jak piszesz, karp jest dobry ale wszystko zależy od kucharki, kucharza.
Moje połowy na karpia to najczęściej na stawach i metodą z gruntu, feeder albo metoda.
Pozdrawiam Mirek.
Odpowiedz
#21
(20-08-2020, 12:58)Zbyszek T napisał(a): ....................I czasem karpika zabiore do domu. Pokroję. Obsypie ziołami, do tego sporo pokrojonej cebuli, łyżka oliwy i tak się marynuje 24 h w lodówce.
Później do piekarnika, na papierze do pieczenia, 25 minut w 200 *C.
I jest pycha !!! Jak nigdy karpia na święta nie jadłem - tak teraz, pychotka. Z sałatką, bułeczką i butelką wina :D :D :D

(20-08-2020, 16:31)jawormcz napisał(a): Zbyszku dokładnie tak jak piszesz, karp jest dobry ale wszystko zależy od kucharki, kucharza.
................
Jestem gumofilcem! Jestem z tego dumny! (taka prowokacja mała)
Jak ktoś zagląda na fora wędkarskie to wie, że jestem najgorszym typem wędkarza, któremu zdarza się zabierać ryby po ich złowieniu. Beeeee, feeeee i w ogóle karwa anty tęcza.
Próbowałem polemizować tamże z tym stereotypem ale wyznawcy PO nie przekonasz, żeby chociaż posłuchał Twoich argumentów tylko od razu przeprowadza atak bez zachowania elementarnych zasad dyskusji.
Mam to w d.... jestem gumofilcem.
Tzw. karpiarzy uważam za snobów i kłusowników łowiących na najbardziej kłusownicze zestawy najbardziej głupie ryby /karpie/ (samojebki* pt. feeder, elektroniczne sygnalizatory i spokojny sen podczas połowu).
Ryby kulinarne pozyskuję zwykle na łowiskach komercyjnych /płacę za nie/ i to mi w zasadzie wystarcza.
Pobieram jakąś tam niewielką ilość płoci z wód stojących pzw i 10 do 15 cert z rzeki. Do tego kilka leszczy.
Generalnie interesuje mnie rocznie kilka tołpyg i karpi z komercji i ok. 6-8 kg ryb z pzw. Myślę, że jestem płatnikiem netto na rzecz pzw (male litery zamierzone).
Jeśli po ww. ktokolwiek uważa mnie za "gumofilca" to ma gratuluję niewielkiego obciążenia mózgu z tytułu posiadanego rozumu.
Teraz co do przepisów kulinarnych. Widzę, że cytowani Koledzy nie wędzą.
Namawiam.
Przepis? Proszę bardzo.
Na 1 kg ryby (tą samą zalewą traktuję drób ale bardzo skutecznie sponiewierany nożem - nakłuwanie):
1 l. wody, 5 dkg soli, 1 łyżka cukru, 2-3 łyżki octu, 8 szt. ziela ang., 4 szt. liścia, 4 ząbki czosnku rozduszonego w łupinie, 1 łyżeczka mielonego pieprzu zagotować (20 minut) po czym dodać 2-3 łyżki octu.

Ryby/drób/ namoczyć na 12 godz. (ryby)/24 godz. drób/.
Wędzenie?
Osuszanie w 50 stopniach 1 - 1.5 godz.
Pieczenie 1 godz. w 95 stopniach.
Dymienie ok. 3 godz. w 50 stopniach.
Ryby tłuste bardzo piekę nieraz i kilka godzin.
Ryby zwykle kroję w dzwonka ponieważ lepiej się "wytapiają?".
*) - samojebka to zestaw niby wędkarski /kiedyś zabroniony jako kłusowniczy/ zaś dzisiaj uważany za szczyt osiągnięć (???) do połowu ryb sprawiający, że sposób pobierania pokarmu przez ryby (szczególnie karpie) sprawia ich samo zacinanie się na haczyku. Praktycznie to niby wędkarz po usłyszeniu sygnału z elektronicznego sygnalizatora po chamsku wyciąga** rybę z wody.
**) - stosuje sprzęt nie wymagający jakichkolwiek interakcji z rybą poza chamskim holem do brzegu (zamiast żyłki wielokrotnie wytrzymalsze plecionki np.).

Jakieś pytania?
Bycie starszym ma swoje wady jak i zalety. Z bliska nie widzisz liter ale idiotów poznajesz z daleka.
Po pierwszym kieliszku wychodzi z nas drugi człowiek i on też chce się napić! (Wańkowicz)
Porządek powinien brać przykład z bałaganu i robić się sam.

Jak by rządziły na świecie kobiety to nie było by wojen! Państwa by były co najwyżej poobrażane na siebie.







Odpowiedz
#22
Tak sobie czytam i czytam i przez te przepisy nabrałem ochoty na smażonego pstrąga w occie.

Jest ochota, może jutro będzie robota...........

Pójdę poszukać pstrągów................
Odpowiedz
#23
Pawełku, odnośnie pstrąga to zakup balkonową wędzarnię i zapytaj Kasi jak się to robi, że pstrąg..... chmmmm.pstrąg......., jak smakuje. A sery jakie sobie uwędziszszszszsz......*)
*)-kto to jest Kasia?
Bycie starszym ma swoje wady jak i zalety. Z bliska nie widzisz liter ale idiotów poznajesz z daleka.
Po pierwszym kieliszku wychodzi z nas drugi człowiek i on też chce się napić! (Wańkowicz)
Porządek powinien brać przykład z bałaganu i robić się sam.

Jak by rządziły na świecie kobiety to nie było by wojen! Państwa by były co najwyżej poobrażane na siebie.







Odpowiedz
#24
A taka drewniana wędzarnia, nie "jedzie" potem rybą? Pytam, ponieważ mam ochotę skusić się na powyższy przepis...

(20-08-2020, 12:58)Zbyszek T napisał(a): Chciałbym powiedzieć, że w minionych latach byłem fanem spinningu. Coś tam się połowiło, głównie nieduże okonie.


Jest opcja... w sensie, że czekam we wrześniu/październiku na telefon o gościa z Dziwnowa odnośnie dwudziesto/trzydziestocentymetrowych morskich okoni w trakcie cofki.
Odpowiedz
#25
(20-08-2020, 22:42)maciek19660714 napisał(a): Jest opcja... w sensie, że czekam we wrześniu/październiku na telefon o gościa z Dziwnowa odnośnie dwudziesto/trzydziestocentymetrowych morskich okoni w trakcie cofki.


Kurcze, opcja piękna... Jakby to trochę bliżej było, 500 km.... Chociaż, jakbyś coś wiedział, to daj mi info, może jakoś by mi się udało wyrwać z domu...
Odpowiedz


Skocz do: