04-01-2017, 12:49
(04-01-2017, 11:45)jacuś napisał(a): Panowie nakręcacie się niepotrzebnie zamiast przeczytać pierwszy post Michała i moją odpowiedź na niego - ale tak jak zaznaczyłem wcześniej - ze zrozumieniem. Był to jego pierwszy dwójniak, który - jak sam podkreśla, pomimo braku doświadczenia - udało mu się z powodzeniem zrestartować, osiągnął parametry akceptowalne dla tego typu miodów w związku z tym z czystym sumieniem może go nazywać dwójniakiem. I to tyle.
Oczywiście, że można nazwać go dwójniakiem, mało tego, bez powoływania się na takie dokumenty, które ani go dotyczą ani nie wnoszą czegoś do tematu. Te przepisy mową o kształcie rynku miodów pitnych, chronią konsumenta przed kupieniem nie wiadomo czego. Zopper robi własny miód, dlaczego ma się wzorować na powszechnie dostępnej bylejakości?
(04-01-2017, 11:45)jacuś napisał(a): I na koniec. Ponieważ tak was oburzyła możliwość wzmocnienia miodu alkoholem, mam dwa pytania. Nigdy wam się nie przytrafiło, że z niewiadomych przyczyn fermentacja miodu zatrzymała się gdzieś tam w okolicach 11-12%, a kilkukrotne próby restartu nie przyniosły powodzenia? A jeżeli się przytrafiło to z ręką na sercu powiecie, że nastaw poszedł w kanał bo nie był to ortodoksyjny dwójniak albo trójniak? Jeżeli na pierwsze pytanie odpowiedź brzmi NIE, to wam zazdroszczę, ale jestem pewien, że prędzej czy później to nastąpi. Jeżeli na drugi pytanie odpowiedź brzmi TAK, to wcale wam nie zazdroszczę tylko jest mi was trochę żal. Ja tak kiedyś miałem z trójniakiem i bez żadnego wstydu wzmocniłem nastaw o około 4% alkoholu. Po latach był wyśmienity. Mało tego, że był wyśmienity, to w dodatku był trójniakiem, nawet jeżeli wy byście się z tym stwierdzeniem nie zgodzili.
O ortodoksyjności co przyporządkowania decyduje u mnie Blg, nie wskazówki co do odfermentowania z ministerialnego wykazu. Jak się nie mylę, któryś z miodów słabiej mi odfermentował (pewnie za ciepło miał) to pogodziłem się ze stanem faktycznym - był zbyt słodki i tyle. Gdybym miał wzmacniać miód to jakoś ambitnie - wiśniak z skromnym dodatkiem destylatu z wiśni Tylko nazwałbym go miodem wiśniowym wzmacnianym rzeczonym destylatem - bez trójniaków, dwójniaków w nazwie.
(04-01-2017, 11:45)jacuś napisał(a): A z drugiej strony, czy myślicie, że szesnastym czy siedemnastym wieku miodosytnicy dysponowali wyselekcjonowanymi szczepami drożdży dającymi stuprocentowe powodzenie w fermentacji brzeczki dwójniaka? Przypuszczam, że wątpię. W tych czasach wzmacnianie miodów - zwłaszcza dwójniaków - było powszechnym działaniem w przypadku zbyt wcześnie zatrzymanej fermentacji.
Ufffffffffff... to by było na tyle.
Pozdrawiam Jacek.
Albo wymrażanie
Również pozdrawiam