05-04-2017, 17:33
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 05-04-2017, 18:36 przez Orwell.
Powód edycji: Opad. Deszczu. :D
)
Wiosna już - pełną gębą.
Sady rozkwitają, winogronom obiecująco puchną pąki....
Dziś wreszcie udało się pozapinać pod rynnami odbiorniki deszczówki.
Sadzonek wkopanych tego i ubiegłego roku sporo,
a tu wiosenka zaczęła się robić dosyć taka jak na wiosenkę skwarna,
a deszczówka łapnięta bardziej tak "pro forma i na ewentualny zapas" -
- jakoś dziwnie szybko uległa całkowitemu zużyciu...
Prognoza - optymistyczna, beczki stoją w gotowości bojowej, rury spustowe narychtowane, grzmi, błyska... słowem: "Bagnet na broń!"...
...a tu wody - tak aby, aby... po kropelce.
No, zakrawa to na jakieś niecne żarty.

Edit:
Dobra, spoko jest.
Pół tony galantej deszczufki chwilowo zaspakaja moje sadzonkowe potrzeby.
Aczkolwiek - nie powiem, żebym tam zaraz nie miał apetytu na więcej...
Sady rozkwitają, winogronom obiecująco puchną pąki....
Dziś wreszcie udało się pozapinać pod rynnami odbiorniki deszczówki.
Sadzonek wkopanych tego i ubiegłego roku sporo,
a tu wiosenka zaczęła się robić dosyć taka jak na wiosenkę skwarna,
a deszczówka łapnięta bardziej tak "pro forma i na ewentualny zapas" -
- jakoś dziwnie szybko uległa całkowitemu zużyciu...
Prognoza - optymistyczna, beczki stoją w gotowości bojowej, rury spustowe narychtowane, grzmi, błyska... słowem: "Bagnet na broń!"...
...a tu wody - tak aby, aby... po kropelce.
No, zakrawa to na jakieś niecne żarty.

Edit:
Dobra, spoko jest.
Pół tony galantej deszczufki chwilowo zaspakaja moje sadzonkowe potrzeby.
Aczkolwiek - nie powiem, żebym tam zaraz nie miał apetytu na więcej...
