Witam wszystkich.
Mam na imię Adrian i mam mały problem. Nastawiłem trójniaka syconego. Najpierw zacząłem od MD na drożdżach zamojskich do miodów pitnych. Matka drożdżowa wg przepisu na opakowaniu. pracowała pieniła się. 3-go dnia zwolniła to dorzuciłem troszkę pożywki a ta się zatrzymała i przestała pracować. Gdzieś wyczytałem na jakimś forum żeby mimo to wrzucić ją do przygotowanej brzeczki. I komuś to ruszyło. Wiec czym predzej zabrałem się za gotowanie brzeczki. Po ugotowaniu ostudziłem (ponad 30 BLG) i do balona, dorzuciłem moje nie pracujące drożdże zapomniałem o pożywce ale po jakichś 8-9 godzinach dodałem ją do balonu. Narazie stoi i nic się nie dzieje. Trochę jestem tym przerażony czy mój trójniak ruszy? A jak nie to co z tym dalej zrobic?
Już się pomału zaczyna coś po 24h dziać. Troche spanikowałem.
Matkę drożdżową najlepiej dodawać w momencie jej największej aktywności, bo oznacza to, że drożdże są na etapie ciągłego namnażania. Po trzech dniach drożdże zjadły już cały cukier i przestały pączkować z braku środków odżywczych. Niemniej jednak, nie oznacza to, że nie żyją.
Więc dodawanie ich w tym momencie do brzeczki może nie jest optymalne, ale nie stanowi tragedii - drożdże ponownie się uaktywnią (co, jak piszesz, zrobiły).
Nie wiedziałem że tak szybko MD skończy. Mija prawie 48h i ciągle tak samo, bardzo powoli wydziela się CO2. Wydzielają się bąbelki ale bardzo malutko. Mam nadzieję, że sie rozpędzi.
Balonem mieszam co jakiś czas. Dam trochę czasu nastawowi. Jak nie ruszy dobrze to potraktuje go kolejną porcją drożdży. Chyba wytrzyma nastaw do kolejnej porcji drożdży, które niestety będę musiał zamówić i trochę minie czasu zanim dojada do mnie. Dzięki za rady.
Chyba wiem w czym tkwi problem. Otóż dopiero teraz doczytałem, że kwasek dodać później, ja dodałem do brzezcki podczas przygotowania. wyszło mi 24l i na to dałem ok 60g kwasku. Może to to spowalnia.
pozwolę podpiąć się pod temat.
Zwracam się z prośbą o poradę zacnych miodosytników
Jako że mam dostęp do miodu z pasieki postanowiłem spróbować sił w miodosytnictwie.
Oczywiście dokształciłem się na ile to było możliwe jednak informacje w Internecie często bywają niespójne.
Padło na trójniak. Poniżej krótka historia moich działań związanych z nastawem.
8.08.2015
w 6,8 litrach przegotowanej i ostudzonej wody (temperatura około 40-45st.) rozpuściłem 1,9 litra miodu spadziowo-lipowego oraz 1,6L miodu rzepakowego.
Do roztworu dodałem wcześniej przygotowane drożdże aktywne Bayanus G995 (5-6gr), 10gr pożywki activit i 25gram kwasku cytrynowego.
Do tego trochę przypraw (8 goździków, poł pałki wanilii, kore cynamonu i kawałek obranego imbiru).
Zawartość cukru w brzeczce 36BLG
12.08.2015
po kilku dniach goździki dały o sobie znać zmieniając zapach trunku. Na forum przeczytałem że te małe dranie potrafią dodać mocną goryczkę i zniszczyć całą brzeczkę.
Wyłowiłem wszystkie 8 sztuk.
zmierzone BLG - 18
nastaw pracował bardzo mocno, bąbelki co sekundę.
Przypuszczam że to ze względu na temperaturę, która w tych dniach sięgała 30-35stopni
18.08.2015
zauważyłem znaczny spadek aktywności w brzeczce
BLG - 12
24.08.2014
BLG - 11
Do balonu dodałem drugą partię odżywki (activit 2,5gr oraz pożywka 2,5gr)
niestety zabiegł ten nie pomógł, drożdże dalej zwalniały tempo
28.08.2015
BLG - 10,5
1.09.2015
BLG - 10,5
nastaw pracuje bardzo powoli (jeden bąbelek na minutę)
Doczytałem że zlanie znad osadu powinno nastąpić po około 2 miesiącach przy wartości BLG 6.
Nie sądzę jednak aby BLG doszło do tego poziomu.
Jaka może być przyczyna zatrzymania pracy drożdży? co mogę zrobić aby je zmobilizować do dalszej pracy?
W smaku, mimo że BLG wynosi 10,5 nie jest to jakiś ulepek, powiedział bym że jest pół-słodki.
Jak na G995 to końcowy Blg jest trochę za wysoki. Niestety popełniłeś kilka błędów, brak DAF-u na start fermentacji, niepotrzebnie dany kwasek cytrynowy, brak napowietrzania, zbyt pózno dana druga dawka odżywek.
czy na tym etapie mogę coś zrobić aby wznowić fermentację? czy zostaje tylko hartowanie drożdży i restart?
czy może zostawić tak jak jest i liczyć na to że drożdże przerobią jeszcze trochę cukru, wtedy efektem końcowym będzie słodki trójniak?
(01-09-2015, 16:30)Darqs napisał(a): Dziękuje za szybką odpowiedź
czy na tym etapie mogę coś zrobić aby wznowić fermentację? czy zostaje tylko hartowanie drożdży i restart?
czy może zostawić tak jak jest i liczyć na to że drożdże przerobią jeszcze trochę cukru, wtedy efektem końcowym będzie słodki trójniak?
pozdrawiam
Jak Ci smakuje, to zostaw. 10.5Blg to nie aż taki ulep, mi takie smakują, a nawet więcej. Jak koniecznie chcesz podnieść moc, to jak jeszcze troche sam zejdzie możesz dodać trochę spirytusu (ale nie przegnij, podnieść o 1-2%). Raz eksperymentalnie podnosiłem % z fermentacji zatrzymanej na około 12-13Blg i jestem bardzo zadowolony z efektu.
Aż tak nie zależy mi na mocy. Te 2-3% to żaden problem.
Chciałem sycić miód zgodnie ze "sztuką" czyli w przypadku trójniaka zjazd do 6BLG, zlanie znad osadu itd.
Boje się że z czasem zmieni smak na bardziej słodki... o ile to możliwe bez dosładzania?
Na dnie utworzyła się gruba warstwa osadu (ok. 2cm). Powiniem już zlewać czy poczekać aż fermentacja całkowicie ustanie? obecnie z rurki wylatuje bąbelek raz na minutę (nastaw ma 3 tygodnie).
Rozumiem że przypraw (imbir, cynamon, wanilia) mam się pozbyć przy pierwszym zlaniu?
Sycenie miodu jest przed fermentacją (podgrzewanie i zbieranie piany etc.), teraz to już fermentujesz. Miód raczej zaczyna się z biegiem miesięcy układać i w zależności od tego co robisz daje wrażenie mniej słodkich (np. dębniaki), lub bardziej słodkich (np. chmielone miody zaczynają się układać, chmiel potrafi "słabnąć" i słodycz wychodzi na pierwszy plan).
Zaczekaj do zlewania do 5-6 tygodnia aż więcej opadnie i przestanie burzliwie fermentować, wtedy też oddziel przyprawy (ja imbiru, cynamonu i wanilii nigdy nie dawałem do fermentacji, tylko przy syceniu - zostawiałem natomiast czarną porzeczkę i podobne). To może być z czasem bardzo dobry miodek, jak nie przedobrzyłeś z którymś składnikiem (np. imbirem).
Zamierzam zrobić swój pierwszy miód pitny, z własnego miodu - chcę zrobić 3,5-raka, zupełnie zwykłego tj. miód + woda + cytryna, pogrzebałem co nie co na forum i mam nadal kilka pytań:
1. Czy woda żywiec zdrój nada się? Ma mało składników mineralnych, kranówa odpada, bo mieszkam w Krakowie.
2. Zamierzam użyć normalnej cytryny zamiast kwasku cytrynowego sklepowego - czy mam zetrzeć tylko skórkę? Czy powinienem dolać soku? Kiedy go dodać? - niektórzy piszą że od razu, inni że po tygodniu a jeszcze inni że zaraz przed butelkowaniem. Czy orientuje się ktoś odnośnie tego ile proporcjonalnie czego dodać w porównaniu do kwasku cytrynowego?
3. Czy zalecane przez was drożdże Bayanus 995 to praktycznie jedyna pewna opcja?
4. Tak przy okazji czy orientuje się ktoś gdzie w Krakowie mogę się zaopatrzyć w dobre drożdże?
1- Może być.
2- To nie ciasto, nie skórka a skok, ale skórkę dodatkowo też można dodać. Co do przelicznika to jest gdzieś na forum kilka tematów ale średnio 15ml soku z cytryny = 1g kwasku cytr.
3- Nie, każde inne drożdże szlachetne odpowiednio przygotowane dadzą radę ale najpewniejsze to właśnie aktywne G-995, S-103, Fermivin PDM itp. Nie zapomnij o pożywce.
4- Nie wiem gdzie w Krakowie ale internet Ci powinien wystarczyć.
(29-04-2016, 08:58)Wacek napisał(a): Witam miodosytników !
Nurtuje mnie problem na który nie znalazłem odpowiedzi :
jakie zadanie ma spełnić w miodzie korzeń fiołkowy , w jakiej postaci go dodajecie - mielony czy w plasterkach , dodajecie świeżo wysuszony czy dopiero po kilkuletnim suszeniu jak już zacznie pachnąć fiołkami , czy wolicie korzenie iris florentina czu może być iris pallida .
Pozdrawiam
Winiarz Wacek - mini-plantator korzenia fiołkowego
Podczepiam się do pytań.
Dotarłem do zagrabanicznych przepisów, ale większość podaje wątpliwość w sensie używania orris root.
Czy mielone kłącze kosaćca nie przysporzy problemów przy klarowaniu?
Pozdrawiam
- Mamo, mamo! Patrz! Statek!
- To nie statek, synku. To kuter.
- No, ale mamo, tam są ludzie!
- To nie ludzie... to rybacy.
Myślę że to najlepsze miejsce, żeby nie zakładać nowego wątku czysto teoretycznego, gdy mam pytanie, prośbę i propozycję zarazem
Chodzi mi o przepisy na miód ruski i litewski, mianowicie czy w przepisach jest podana ilość świeżego kwiatu bzu oraz czarnej porzeczki, czy też suszonej? W różnych wątkach jest to różnie interpretowane, a różnice dość spore
Porzeczka to jak 1:4, nie wiem jak z kwiatami bzu i czy ilość trzeba zwiększać zachować czy zmniejszać- czy traci aromat podczas suszenia, czy tylko wodę (masę)
Proponuję dyskusję na ten temat doświadczonych kolegów, bo w różnych stosownych wątkach na forum interpretacje są różne, zaś po dojściu do konsensusu prosił bym gorąco moderatorów o stosowną adnotację i przelicznik w przepisach szczegółowych na stronie głównej
Bez eksperymentu nie dowiemy się niczego.
Lengyel, magyar, két jó barát, együtt harcol, s issza borát
Robiłem oba miody na świeżych i suszonych składnikach. Wersja pierwsza była porażką w obu wypadkach. Na suszu wychodzi już lepiej i ważne by nie przekraczac podanych ilości. Moim zdaniem ich ilośc jest w przypadku tych miodów "górną" granicą. Litewski mam i czarny bez nadal mnie drażni. Ruski porozdawałem i chociaż smakował dla mnie miał jakąś dysharmonię - jeszcze kiedyś z nim "powalczę" używając miodu z akacji lub rzepaku.
JerzyK
Wino to najpiękniejszy dar bogów dla ludzi.
Platon
13-06-2016, 08:13 (Ten post był ostatnio modyfikowany: 13-06-2016, 08:27 przez mimazy.)
(12-06-2016, 20:59)seal69 napisał(a): Robiłem oba miody na świeżych i suszonych składnikach. Wersja pierwsza była porażką w obu wypadkach. Na suszu wychodzi już lepiej i ważne by nie przekraczac podanych ilości.
Czy możesz opisać na czym ta porażka polegała?
Czy stosowałeś te same ilości, czy stosownie zwiększone dla świeżych?
Rozumiem że przepisy Teofila Ciesielskiego i Jana Cieślaka uważasz jako maksymalne ilości suszonych składników, to jest 5g/l czarnej porzeczki, 0,5g/l czarnego bzu.
rozumiem też że bez stosowałeś w formie samych kwiatów, bez baldachów.
Uwielbiam wino z kwiatów bzu, i tu większość winiarzy stosuje świeże, ale może chodzi o inny efekt.
Cytat:jeszcze kiedyś z nim "powalczę" używając miodu z akacji lub rzepaku.
czy miody mniej aromatyczne/charakterystyczne lepiej się harmonizują w tym miodzie?
To by znaczyło że dodatek gryczanego jest krokiem w złą stronę (planuję nastawić litewski)
Bez eksperymentu nie dowiemy się niczego.
Lengyel, magyar, két jó barát, együtt harcol, s issza borát
No muszę się przyznac,że mi wino z kwiatów czarnego bzu nie pasuje. Może to byc główną przyczyną,że litewski nie jest moim faworytem.
Zrobiłem na świeżych podwajając dawkę (na szczęście tylko 5l) i ani mi ani mojej żonie nie przechodziło przez gardło właśnie z "nadmiaru" wrażeń.
Litewski na suszu i wielokwiacie też w moim przekonaniu jest "za ostry"- ma dopiero 4 lata ale już teraz wiem, że następnym razem dam delikatniejszy miód i 3/4 czarnego bzu. Jeśli lubisz wino z czarnego bzu, to normalne proporcje powinny byc dla Ciebie odpowiednie. No i ten dodatek gryczanego sobie odpuśc.
JerzyK
Wino to najpiękniejszy dar bogów dla ludzi.
Platon
Ja natomiast doświadczenie mam zupełnie inne a mianowicie nastawilem litewskiego na suszach i pomimo że zwiększyłem drastycznie ilość bzu i jałowca to nadal mogę spokojnie powiedzieć ze jeszcze zwiększyłbym do dwukrotnej zalecanej dawki. Baaaardzo słabo wyczuwalne przyprawy. Tyle że jest jeden szkopuł a mianowicie robiłem na miodzie akacjowym a wielokwiat mógłby się lepiej do tego nadawać.