Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Przewożenie wina tuż po I zlaniu - czy to możliwe?
#1
Witam
Jak już wspominałem w wątku powitalnym aktualnie czasowo przebywam na Podkarpaciu i tu wykonałem swoje pierwsze wino. 5 dzień fermentacji, za kilka dni dokonam pierwszego zlania wina (wino z ciemnych winogron) a za kolejnych kilka dni wybieram się do do miejsca zamieszkania - kilkaset kilometrów. I tu się rodzi pytanie  czy takie wino mogę przewieźć w samochodzie (będzie zlane do butli 10 l.) bez szkody dla samego wina? Proszę o podpowiedzi jak to wykonać.
Dziękuję i Pzdr
Odpowiedz
#2
Umocuj balon żeby Ci się nie rozbił w czasie jazdy i tyle.
Nic się nie zepsuje. Ewentualnie zakryj aby nie świeciło na nie słońce.
Odpowiedz
#3
Oczywiście że możesz przewozić. Od najstarszych czasów, nawet Rzymianie transportowali wino , czy to drogą lądową, czy też morską. Ważne aby wino nie było w trakcie dużej fermentacji, powinno być po. Naczynie musi być pewne i zabezpieczone, z lekkim zapasem na gaz. Jak sam piszesz, wino będzie zaraz po zlaniu, więc i trzepanie i bełtanie w podróży nie zaszkodzi. Po powrocie pozostawisz w spokoju, aby się ustabilizowało, na jakieś miesiąc. Po czasie pobierzesz próbkę do degustacji i ocenisz co dalej.
Pozdrawiam Mirek.
Odpowiedz
#4
Cytat:Pan kuki

Masz może na imię Janusz?
Kiedy przes­koczysz, to i wte­dy nie mów hop. Zo­bacz naj­pierw w co wskoczyłeś.
Odpowiedz
#5
Nieee, to gorzej czy lepiej  ;)



Dzięki za podpowiedzi. Pytałem bo wyczytałem, że na tym etapie fermentacji wino musi mieć totalny spokój.
Odpowiedz
#6
spoko, myślałem sobie, świat jest mały! To wino spoko przewoź, tylko zabezpiecz balon i jak się jeszcze pieni, to zostaw mu duuuużo miejsca w butli na tą pianę, żeby nie wykwitło!
Kiedy przes­koczysz, to i wte­dy nie mów hop. Zo­bacz naj­pierw w co wskoczyłeś.
Odpowiedz
#7
No i dowiozłem wino do Łodzi. Chyba szczęśliwie - mam na myśli jego jakość, choć na tym znam się marnie. Dla mnie wino to wino. Rozróżniam słodkie, półsłodkie, półwytrawne i wytrawne. Natomiast nie jestem w stanie określić, które wino jest dobre lub inaczej mówiąc jak daleko mu do tego idealnego. Moje chyba raczej mieści się w tej drugiej kategorii czyli chyba mu dalej do ... :) No ale zostawię te rozważania i powiem, na ile moja wiedza pozwoli, o tym co mi z pierwszym winem się zdarzyło. 
Wino (z ciemnych winogron) nastawiłem 21.10 a 29.10 odrzuciłem owoce. Cukier w ilości 4 kg oraz 2,5 l wody dodawałem w 5 partiach - część cukru rozpuszczałem także w winie. Pożywka i drożdże z Biowinu. W sumie uzyskałem około 14 l. wina. Za kilka dni zamierzam przeprowadzić klarowanie tak by na święta poczęstować gości (pięcioro gości - mam lekką tremę bo syn i synowa to smakosze wina, ostatnio podrzucili mi buteleczkę ortodoksa z Gruzji).  
I w dniu dzisiejszym delikatnie cienkim wenżykiem - Jasiu, którego do klarowania nalewek używam, upuściłem ci z mniejszego balonika na pojemność czterech lampek. No i moją małżowinę poczęstowałem (gustuje raczej w słodkich i półsłodkich).
Opinia osoby najważniejszej - słodkie z lekkim posmakiem goryczki, po wypiciu lampki udała się w kierunku sypialni i chyba sen błogi ją ogarnął.
Opinia moja - kolor ciemno czerwony przechodzący w bordowy, o świeżym zapachu soku winogronowego z wyczuwalnym zapachem alkoholu, wyraziste, półsłodkie na granicy wina słodkiego w smaku trącającym leciutką kwaso-goryczką (ta delikatna goryczka wyczuwalna po przełykaniu w dalszych partiach języka) pomieszaną ze smakiem ostrego, czystego soku z winogron.
Proszę o opinie czy to lepiej czy gorzej z tym pierwszym moim winem dzieje się ? 
Pzdr



Skocz do: