05-05-2021, 20:43
Na wstępie, jako nowy użytkownik, witam serdecznie wszystkich forumowiczów.
Przygodę z winiarstwem rozpocząłem 5 lat temu i do tej pory, po wielu wieczorach spędzonych nad lekturą tematu, udało mi stworzyć kilka "nie najgorszych" (zdaniem degustatorów) trunków. Niestety, wczoraj zetknąłem się z sytuacją na którą nie udało mi się dotychczas uzyskać odpowiedzi.
Mam w balonie wino z czarnej porzeczki stojące od września ubiegłego roku. Wczoraj było obciągane po raz trzeci i mniej więcej od połowy wysokości balonu na ściankach widoczny był osad, który wraz z obniżaniem się poziomu wina po pewnym czasie zaczął "spływać". Poprzednie dwa obciągi przebiegały bez żadnych niepokojących objawów, a od ostatniego z nich upłynęły około 3 miesiące. Prezentuję zdjęcia gąsiora oraz widok wylanych resztek do wanny. "Śluz" w tytule nie jest może najdokładniejszym opisem, ale ciężko dobrać odpowiednie słowo. W dotyku rozpływa się, nie są wyczuwalne żadne cząsteczki stałe. Samo wino nie na żadnych oznak wskazujących na jakąkolwiek chorobę, jest już ładnie sklarowane i w smaku też nie czuć nic niepokojącego.
Mam prośbę do doświadczonych forumowiczów o informację co do przyczyn i dalszego postępowania, oraz zasadnicze pytanie: czy to się będzie jeszcze nadawało do picia?
Pozdrawiam.
Przygodę z winiarstwem rozpocząłem 5 lat temu i do tej pory, po wielu wieczorach spędzonych nad lekturą tematu, udało mi stworzyć kilka "nie najgorszych" (zdaniem degustatorów) trunków. Niestety, wczoraj zetknąłem się z sytuacją na którą nie udało mi się dotychczas uzyskać odpowiedzi.
Mam w balonie wino z czarnej porzeczki stojące od września ubiegłego roku. Wczoraj było obciągane po raz trzeci i mniej więcej od połowy wysokości balonu na ściankach widoczny był osad, który wraz z obniżaniem się poziomu wina po pewnym czasie zaczął "spływać". Poprzednie dwa obciągi przebiegały bez żadnych niepokojących objawów, a od ostatniego z nich upłynęły około 3 miesiące. Prezentuję zdjęcia gąsiora oraz widok wylanych resztek do wanny. "Śluz" w tytule nie jest może najdokładniejszym opisem, ale ciężko dobrać odpowiednie słowo. W dotyku rozpływa się, nie są wyczuwalne żadne cząsteczki stałe. Samo wino nie na żadnych oznak wskazujących na jakąkolwiek chorobę, jest już ładnie sklarowane i w smaku też nie czuć nic niepokojącego.
Mam prośbę do doświadczonych forumowiczów o informację co do przyczyn i dalszego postępowania, oraz zasadnicze pytanie: czy to się będzie jeszcze nadawało do picia?
Pozdrawiam.